Go to content

„Nie jesteście święte. Bywa, że same pchacie nas w ramiona kochanki”

Wiecie co? Jesteście żenujące. Może nie wszystkie, ale większość z Was z pewnością. Tak, mówię do Was, Panie O-Boże-Jak-On-Mógł-Mi-To-Zrobić. „Poszedł do innej? Jak on mógł! Przecież ja mu życie poświęciłam, dzieci urodziłam, prałam, gotowałam, dbałam o dom, a on taki niewdzięczny! Czego mu brakowało? Znalazł ładniejszą? Młodszą? Zgrabniejszą? A może po prostu wrażeń mu się zachciało?”. Widocznie do was nic nie dociera. Nie uczycie się na błędach swoich koleżanek. Można mówić i mówić, a Wy dalej nie łapiecie, że większość zdrad to Wasza wina. 

Oczekujecie, żeby facet był wierny. Jasna sprawa, my też tego od Was oczekujemy. Problem polega na tym, że Wy nie dajecie nam niczego, co by nas przy Was zatrzymało. Tak, mówię o tym, że unikacie seksu wprost proporcjonalnie do stażu związku – im dłużej jesteśmy razem, tym rzadziej chodzimy do łóżka. Przestajecie o nas zabiegać i macie nadzieję, że te wasze dresy i zapuszczone ciała doprowadzą nas do wzwodu. „Bo przecież kocha i nie wziął mnie za żonę z powodu wyglądu”. Racja. Dlatego szukamy kochanki, a nie Was porzucamy. Idziemy poszukać tego, czego nam brakuje. Nie chcemy zaraz rozwalać rodziny, bo wiemy, że jesteście dobrymi matkami i gospodyniami. Często nawet lubimy spędzać z Wami czas i dobrze się bawimy. Ale macie kilka cholernie irytujących cech i zachowań, które powodują, że skok w bok jest jedyną, możliwą opcją.

Jest mnóstwo rzeczy, które powodują, że uciekamy w ramiona innej kobiety, z którą znajomość jest mniej skomplikowana. Tak, posiadanie kochanki może być mniej skomplikowane od związku. Nawet, jeśli trzeba wszystko utrzymywać w sekrecie i potajemnie wymykać się z domu. Wkurza nas na przykład Wasza zazdrość. Dostajecie wścieklizny od zwykłej rozmowy z koleżanką z pracy. Wspólny lunch w ogóle nie wchodzi w grę. Jesteście tak potwornie zaborcze, że próbujecie kontrolować każdy nasz ruch – czytacie wiadomości, maile, nadstawiacie uszu, gdy z kimś gadamy. To powoduje, że tracimy do Was szacunek. Po prostu.

Jeśli dorzucić do tego te Wasze wahania nastroju, to już w ogóle mamy masakrę. Raz strach podejść bez kija, jak uwieszacie się na nas, obcałowujecie i wzdychacie, jacy to my jesteśmy cudowni. To też przekłada się na seks. Z pogardą się odsuwacie, gdy chcemy Was dotknąć, by za kilka dni w skoczyć w seksowną koszulkę nocną, bo akurat coś chcecie załatwić przez seks. Takie zachowanie dopiero zasługuje na pogardę.

strona 1 z 2
druga część artykułu na następnej stronie

Fot. iStock/KatarzynaBialasiewicz

1/1 Nie jesteście święte. Bywa, że same pchacie nas w ramiona kochanki

Chcecie więcej? Już opowiadam. Te Wasze plotki i ploteczki. Co byście powiedziały na to, gdybyśmy my omawiali z kumplami wszystkie, związkowe problemy? Jak byście się czuły, gdybyśmy im mówili, że jesteście ch*jowymi partnerkami i kochankami? Wy nie macie oporów, żeby przedstawiać nas w złym świetle i doskonale wiemy, że to robicie. Widzimy te spojrzenia Waszych koleżaneczek. Wszystkie jesteście siebie warte.

Najśmieszniejsze jest to, że macie nam mnóstwo do zarzucenia, ale same nie wiecie, czego chcecie. Dochodzę do wniosku, że to nie jest kwestia „niech on się domyśli”. Wy nie mówicie, bo po prostu same nie wiecie. To jest Wasz główny problem. Trawa u sąsiada zawsze jest bardziej zielona. Wasze związku zawsze są kiepskie, a partnerzy do dupy. Ma być dobrze, ale jak? No, słuchamy!

Nagle zabrakło języka w gębie? No to proponuję zastosować inną, Waszą ulubioną taktykę. Zacznijcie nas zarzucać pytaniami. Czy kochamy? Czy tęsknimy? Czy nie jesteście za grube? Czy dobrze Wam w tych ciuchach? Czy ona jest ładniejsza? Co robiliśmy wieczorem? Z kim gadaliśmy? Kto do nas napisał? Co będziemy robić za 5 lat? Czy musimy tak leżeć na kanapie i oglądać telewizję? NON STOP – jak nie quiz to teleturniej. Gorzej, że nie ma dobrej odpowiedzi na Wasze pytania. Interpretacja jest dowolna. Jak Wam akurat pasuje, tak zinterpretujecie – na ogół mniej lub bardziej na naszą niekorzyść.

A wiecie, dlaczego tak się dzieje? Bo Wy nas traktujecie jak wrogów. Myślicie, że ciągle chcemy dla Was źle. Mamy złe intencje lub źle Was traktujemy. Jak się to połączy z cholernie niską samooceną, z czym zmaga się większość z Was, nieszczęście murowane.

A potem jest płacz, bo on poszedł w ramiona innej. No, poszedł i dzięki Bogu. Chociaż poczuje, jak to jest być mężczyzną, którego się szanuje. Na którego się czeka i za którym się tęskni. Takim, którego się pożąda.

Proponuję Wam, byście spojrzały na siebie trochę bardziej krytycznie, a wtedy może zauważycie, ile błędów popełniacie. A jeśli wydaje Wam się, że „mój jest inny, nigdy czegoś takiego nie zrobi”, to ostrzegam – to kwestia cierpliwości. Niektórzy mają jej więcej, inni mniej.

Testujcie, śmiało.