Go to content

„Każda chce mieć księcia, a potem się dziwi, że on potrzebuje służącej!”. Rozmówki nieobyczajne

Fot. iStock

#Portal randkowy: W ogóle my, kobiety, to kretynki. Na co dzień jesteśmy feministkami walczącymi o swoje prawa, równe zarobki i sprawiedliwe traktowanie przez mężczyzn, a w zaciszach domowych własnymi rękami chowamy egocentryczne potwory; leni przyzwyczajonych do maminej obsługi, zwalających się na sofę przed meczem w oczekiwaniu na serwis. Jak mawia Claudine: każda chce mieć księcia, a potem się dziwi, że on potrzebuje służącej!„- zapraszamy na #RozmówkiNieobyczajne – o seksie i nie tylko, damsko-męskie pogaduchy. Odcinek 3

Melisandra: Hej Mistrzu Marcinie🙂. Jak tam Twoje randki? Ciekawa jestem czy w Twoim portfolio przeważają księżniczki czy królowe? Jakie najbardziej lubisz? Co Cię bardziej pociąga – delikatny foszek zniecierpliwienia i oczekiwania, czy też kobieta realizująca siebie? Ciepła i delikatna na zewnątrz, jednak wewnątrz bardzo stabilna i kochająca siebie?

Marcin Michał Wysocki: Oho, dużo dzisiaj pytań, Droga Mel🙂. Ciekawie się zapowiada początek roku🙂. Ale do rzeczy. Po pierwsze, już tradycyjne dementi: nie zbieram ani nie posiadam żadnego kobiecego portfolio🙂. Jestem niewinny, Wysoki Sądzie🙂. Po drugie nie lubię, a nawet mocniej: nie toleruję niczyich fochów – bez względu na płeć (pomijam marudzenie, jako element gry wstępnej, hahaha). To gówniateria. Brak szacunku dla drugiej osoby. Każdy z nas uważa siebie za człowieka sprawiedliwego, a jednocześnie chce być traktowany przez innych jak najlepiej (wg. Twojej nomenklatury „po królewsku”). Powtarzamy „nie rób innemu, co tobie niemiłe”, jednak często nie przeszkadza nam to często w złym zachowaniu wobec innych. Fochy? Dżizys, a Ty byś chciała znosić czyjeś głupawe minki i kaprysy? Bez sensu. Jesteśmy dorośli. Odpowiadając na Twoje pytanie o preferencje – sprawa jest czysta i oczywista! Czyż, jak napisałaś: „ciepła i delikatna na zewnątrz, jednak wewnątrz bardzo stabilna i kochająca siebie” kobieta, nie brzmi jak opis ideału?🙂 To przecież my jesteśmy (powinniśmy być) źródłem własnej miłości i szczęścia, a nie oczekiwać (obarczać), że szczęście przyniesie nam ktoś inny. A jak Ty to widzisz?

MelisandraDopiero niedawno, po 40, odkryłam na czym polega różnica między księżniczkami i królewnami; księciuniami, a królami. Szkoda, że nikt nas tego nie uczy w domu czy w szkole😊 Wniosek: dlaczego trafiałam na książąt? Bo sama zachowywałam się jak księżniczka. Swój przyciąga swego 🙂

MMW: To prawda. Też nie wierzę w przyciąganie się przeciwieństw – ale to inny temat. Co to dla Ciebie oznacza, że byłaś księżniczką?

Melisandra: Bycie księżniczką nie ma związku z wiekiem, a ze znajomością samej siebie z brakiem wewnętrznej stabilizacji, niekochania siebie, czekania, że to mężczyzna wypełni pustkę lub będzie tą drugą połówką – jakbyśmy same były wybrakowane. Phi, absurd!  Królowa chce być z Królem, a nie że go potrzebuje, bo bez niego nie przetrwa na świecie. Królowa jest stabilna i zna swoją wewnętrzną moc, panuje nad swoim uziemieniem, znajomością swojej wartości, słabych i mocnych stron. Panowaniem nad zachowaniem w sytuacjach ekstremalnych – nie prowokowanie ich ani ich rozkręcanie. Kobieta wszystko przezywa wewnątrz, bo mamy taką budowę i to my dajemy ze swojego wnętrza na zewnątrz. To od nas zależy jaki będzie związek i jakie relacje są wokół nas. Bo to nie chodzi o nich, tylko o nas same😊. Same możemy sobie dać wszystko, a nie mieć oczekiwania i denerwować się gdy nie są spełniane przez naszego faceta. Biżuterie, bieliznę też możemy kupić sobie same, a nie czekać. Niektóre z nas zostały tak wychowane, że mamy czekać co nam da mężczyzna. Nie. My sobie też możemy dać, a jesteśmy z mężczyzną, bo chcemy z nim być, a nie oczekiwać na jego realizację naszych planów.

MMW:  Brawo! (Choć niektóre Twoje koleżanki powiedziałyby pewnie: Phi! Mogę sobie sama kupić biżuterię, ale… Po co? hahaha)

Melisandra: Oczywiście to nie oznacza, że mamy być zimne i oschłe, asertywne „sama sobie poradzę”. Sztuka kobiecości to być tą miękką, kochaną i delikatną na zewnątrz,  a w środku spełnioną, sobą, dobrze czującą się z samą sobą. Nasza wewnętrzna harmonia jest naszym złotym Gralem, a Mężczyźni już najlepiej wiedzą jak się nami zaopiekować i co mogą nam zaoferować z siebie najlepszego😊. To samo zauważyłam u mężczyzn – księciunie. Kiedy nie dostają tego czego chcą, albo nie są spełniane ich oczekiwania, to zaczynają zachowywać się jak mali chłopcy: dąsy na buzi i szukanie zaczepki. Cokolwiek się dzieje, biorą to osobiście do siebie, mimo że to nie o nich chodzi. Skąd się to bierze? To nasze wewnętrze dzieci, nieutulone, zapomniane, odrzucone. Żeby już zejść z tak ciężki tematów, to potraktujmy to żartem… wyobrażasz sobie taką sytuację w łóżku, że partner jest niezadowolony? Foszy bo inaczej sobie to zaprojektował i poniża i obwinia kobietę. Albo ona chce iść na imprezę bez niego, a on milczy, robi miny, „jakby bo go porzuciła”… już jestem ciekawa ile będzie komentarzy pod tym artykułem😉 i… summa summarum zostaje w domu, bo lepiej odpuścić niż iść w konflikt…

MMW: Wyobrażam, Meli, hahaha. Jasne! On wykonał mozolną, choć oczywiście zajebistą pracę na rzecz jej rozkoszy🙂, licząc na wzajemność (nawet nie na symetryczność!), a potem sam nie otrzymał? Skandal, normalnie! 🙂 FOCH!

Melisandra: Gdyby naprawdę dostała rozkosz, to inaczej by to wyglądało. Za cudowny seks kobieta potrafi się odwdzięczyć😉…

MMW:  Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem🙂.

MelisandraAle to podobno od nas zależy, kogo do siebie przyciągamy…

MMW: …ja, nocne ćmy🙂. Hahaha…

MelisandraKoniec starego roku był dla mnie podziękowaniem dla wszystkich mężczyzn w moim życiu. zdałam sobie sprawę, że przyciągałam małych chłopców, których targałam na swoich plecach, pouczałam, robiłam za nich. Oczywiście dzięki każdemu z nich też w jakiś sposób wzrosłam, poszłam w górę, bo każdy związek jest po coś, nawet ten najbardziej traumatyczny🙂.  Czuję wdzięczność dla drugiej osoby, że się pojawiła. Jednak żaden z nich nie był królem.

MMW:  A Ty jesteś już królową, czy kimś pomiędzy?

MelisandraOdpowiem w ten sposób: czasem obserwuje się dorosłych ludzi w związku, którzy są jak małe dzieci – kiedy niezadowolone sypią sobie piaskiem po oczach. Fajnie jest jak jest zabawa i wtedy fantazje dzieci się realizują, jednak w momentach prawdziwego życia emocje biorą górę i ich przerastają. Królowa… Trafił do mnie taki cytat „Kobieta najbardziej na świecie powinna kochać siebie, a potem Mężczyznę. A Mężczyzna najbardziej Kobietę, a potem siebie”. Mnie się to bardzo podoba. A Ty kim jesteś bardziej królem czy księciem, księciuniem?

MMW:  Wiem jedno, że nie jestem na pewno żadnym, cholernym księciuniem🙂. Nie cierpię arogancji, głupoty, egocentryzmu i braku odpowiedzialności, a także potrzeby bycia obsługiwanym przez innych (poddanych🙂) – a z tymi cechami kojarzy mi się taki gostek. Jednak, jak powiedziała jedna z bohaterek mojej książki #Portal randkowy: (trochę obszerny i może kontrowersyjny fragment, ale co tam): W ogóle my, kobiety, to kretynki. Na co dzień jesteśmy feministkami walczącymi o swoje prawa, równe zarobki i sprawiedliwe traktowanie przez mężczyzn, a w zaciszach domowych własnymi rękami chowamy egocentryczne potwory; leni przyzwyczajonych do maminej obsługi, zwalających się na sofę przed meczem w oczekiwaniu na serwis. Jak mawia Claudine: każda chce mieć księcia, a potem się dziwi, że on potrzebuje służącej!

Zgodzisz się ze mną, że coś w tym jest? Wracając do podziału i mojej osoby. Nie znam Twojej definicji króla i nie umiem powiedzieć, czy zasługiwałbym na takie miano. Wiem jedno, że sam szanuję facetów, którzy, jeśli nie mają tego fabrycznie, to przynajmniej starają się być: odpowiedzialnymi partnerami i ojcami, kimś kto przestrzega podstawowych zasad przyzwoitości (co by to nie oznaczało, lecz nie myląc z pruderią); kto, jeśli obieca coś drugiej osobie, to dotrzymuje słowa (choć niełatwo wydębić od niego obietnicę, of kors🙂), myśli o innych, jest odważny i sprawny w podejmowaniu decyzji. Samodzielny. Komu się kurna czegoś chce, czymś interesuje się poza sportem i poświęca uwagę bliskim. Może wystarczy, bo się rozpłaczę…

MelisandraCzemu?

MMW:  Bo zostało nas tak, kurcze, niewielu…

MelisandraOch Królu Lulu 😊

O autorach:

 

Fot. iStock

Melisandra, Projekt Szczęście, to autorski pomysł fundatorki Fundacji, która występuje pod pseudonimem Melissandra, czyli ta mityczna która służy światłu i wyprowadza innych z cienia. Fundacja jest szczególnym miejscem dla ludzi, którzy po różnych związkach pragną ponownie doświadczyć szczęścia i znaleźć ukochanego i jedynego partnera. Ludzi, którzy, w czasie organizowanych przez Fundację warsztatów, chcą zrozumieć do czego były im potrzebne poprzednie związki, a potrzeba miłości i zrozumienia staje się ich drogą do światła. Warsztaty są miejscem tak dla singli, jak i dla par, które chcą jeszcze zobaczyć czy coś zostało jeszcze z ich miłości i jak tę miłość odnaleźć.

Archiwum prywatne

Marcin Michał Wysocki

Urodzony w 1965 roku w Warszawie, absolwent kilku fakultetów na uczelniach krajowych i zagranicznych, doktor nauk humanistycznych UŁ. Był m.in. asystentem oraz tłumaczem Jeffa Goffa i Jacka Wrighta w musicalu Narzeczona rozbójnika (Teatr Popularny). W Teatrze Ateneum asystował takim osobowościom teatru polskiego, jak: Laco Adamik, Krzysztof Zaleski, Wojciech Młynarski czy Janusz Warmiński. Współpracował z TVP w programach: LUZ, Sportowa apteka, Kawa czy herbata?. Był autorem muzyki do programów Mur, Sportowa Apteka oraz nagrał autorską płytę Head. Próbował swych sił w roli speakera w Radio Zet u Andrzeja Wojciechowskiego. Dotąd wydano sześć pozycji jego autorstwa: pracę naukową Wyznaczniki tożsamości etnicznej […]; wyróżnioną monografię żołnierza AK, Michał Wysocki. Wspomnienia z lat 1921–1955; impresję historyczną Remedium na śmierć – historie prawdziwe; relacje kombatantów z okresu Powstania Warszawskiego, A jednak przeżyliśmy. Niezwykłe wspomnienia, powieść obyczajową Baku, Moskwa, Warszawa oraz zbiór historii o poznawaniu się przez internet #Portal randkowy.