Po pewnym czasie przestał nawet odpisywać znajomym z pracy, jeśli były kobietami. Dla ciebie wszystko było podejrzane, każdy wyjazd z firmy kończył się karczemną awanturą. Jak to musi? Co to znaczy musi? Musi, to być dobrym mężem i to na twoich zasadach. Potrafiłaś nawet udać chorą, byle odwołał jakieś spotkanie, które nie było po twojej myśli.
Czasem tylko wychodził odetchnąć, pobiegać i zostawiał telefon w domu, żeby nie odbierać od ciebie. A potem zostawiał ten telefon coraz częściej i coraz częściej wychodził. Doprowadzało cię to do szału, traciłaś kontrolę. Telefon traktowałaś przecież jak smycz. A on się z tej smyczy zrywał, więc gdy wracał, karałaś go jeszcze większą oziębłością.
Wybaczył ci coś na kształt zdrady, choć właściwie powinien odejść, powiedzieć: znalazłaś kogoś, kto jest we wszystkim lepszy niż ja, żegnaj, teraz zacznę nowe życie. Ale on uwierzył, że twoja skrucha jest szczera. Jeden, jedyny raz błagałaś go wtedy o przebaczenie. Dotknęło go to, poruszyło nim. Czyli jednak masz uczucia, czyli może kochasz go, skoro potrafisz błagać, skoro w twoich oczach widać żal.
Był, kiedy go potrzebowałaś, bo wpadłaś w emocjonalny dół. Brał cię na ręce, robił gorącą czekoladę. Przez chwilę myślałaś wtedy, że tak już będzie zawsze i że to dobrze, że on jest.
Ale w końcu i on nie wytrzymał. Odszedł dopiero, gdy wparowałaś na jego imprezę firmową krzycząc, że cię zdradza, że jego koleżanki z pracy to dziwki. Wstyd, upokorzenie, konsekwencje… Na szczęście udało mu się wytłumaczyć, że masz problem. Jaki? Właściwie nie wiadomo. Jedno o tobie wiem na pewno. Jesteś toksyczna, mamo.