Go to content

Miłość nie może być ciągłym patrzeniem sobie w oczy, w miłości trzeba stale do siebie wracać

Fot. iStock

Wokół rozpadają się związki. Znajomi rozwodzą się po dziewięciu latach małżeństwa. Dziewięciu! Nie wiem, czy próbowali swój związek jakoś ratować, ale wydaje się, że oboje rozwiązują tę relację z ulgą. Nie, nic nie wskazywało na to, że taki będzie koniec. Zawsze wydawało mi się, że świetnie się rozumieją, że są dla siebie stworzeni. I nagle jej słowa, że miłość się wypaliła, że nie ma już między nimi pasji. Że nie ma co  w nieskończoność podgrzewać letniej herbaty. Inna para, którą znałam całe swoje dorosłe życie, rozstała się na początku roku. Okazało się, że nie jest łatwo być ze sobą cały czas, w zdrowiu i w chorobie.

Byłam na ich ślubie. Widziałam ich szczęście, nadzieję, miłość. Widziałam jego radość, gdy dowiedział się, że będzie ojcem. Widziałam ich jako świetnych kumpli, przyjaciół, który lubią ze sobą spędzać czas. Czas mijał, oni trwali. Ciągle razem, ciągle blisko. Niemożliwe było spotkać się z nią na kawę, jeśli on nie miał akurat czasu. Nazywała to pielęgnowaniem związku i mówiła, że byłoby mu przykro, gdyby przyszła sama. Jesteśmy takie papużki nierozłączki – mówiła ze śmiechem. Razem spędzali wszystkie urlopy, wakacje i święta. Kiedy założyli rodzinę, prawie kompletnie wycofali się z życia towarzyskiego. Na Facebooku migały mi czasem ich zdjęcia. Pierwsze kroczki ich córki, pierwszy wyjazd nad morze, kolejne rocznice ślubu, Boże Narodzenia… Czas płyną, oni trwali. Stale blisko, stale razem.

Potem wyjechali na dwa lata z kraju, bo Rafał dostał kontrakt w Austrii. Ewa dbała o dom, wychowywała dziecko, szlifowała język i pisała do szuflady. Z czasem założyła bloga, na którym opisywała swoją codzienność. Uśmiechnięta, piękna, spełniona – taki obraz wyłaniał się z jej

Kiedy wrócili, Ewa zaczęła pracę w redakcji poczytnego portalu, Rafał dalej realizował się zawodowo. Spotykaliśmy się sporadycznie u znajomych, a oni zdawali się być jeszcze bardziej w siebie wpatrzeni, jeszcze silniejsi w swoim związku. To było budujące – wiedzieć, że są pary, którym naprawdę się udało.

O ich rozwodzie dowiedziałam się kiedy zadzwoniłam z życzeniami urodzinowymi. Ewa podziękowała i powiedziała, że zaczyna nowy etap w życiu. I że nie będzie w nim Rafała. Nie spytałam co się stało. Pomyślałam, że pewnie takich pytań ma już dość. Ich przyjaciele, z którymi miałam kontakt nie wiedzieli, co się stało.

Po kilku kolejnych miesiącach spotkałam Ewę przypadkiem na ulicy. Zmieniła się, zeszczuplała, ubrana była też inaczej niż zwykle. Ale wciąż była to ta sama Ewa – zabiegana, uśmiechnięta, otwarta. Sama zaczęła mówić. Że wie, że to był szok. Że pewnie większość znajomych uważa, że nie potrafiła docenić wspaniałego męża. Słowa popłynęły szybko, jakby chciała się usprawiedliwić. On chciał mieć drugie dziecko, a ona, po dwóch latach spędzonych w domu zapragnęła zająć się swoimi zawodowymi planami. Bo przecież tak się umówili, prawda? Mała poszła do przedszkola, praca w redakcji przynosiła Ewie satysfakcję. A Rafał pragnął tylko, by za dużo się nie zmieniło. OK, pracuj, jasne. Ale nie wychodźmy z tej naszej bezpiecznej rutyny.

Nie wiedziałam już kim jestem, czego chce. Czy moje marzenia są jego marzeniami? Czy w ogóle jeszcze jestem odrębnym człowiekiem? Wszędzie byliśmy razem, wszystkie decyzje podejmowaliśmy wspólnie. Złapałam się na tym, że wychodząc po dziecko do przedszkola nie kupowałam sobie kawy w pobliskiej cukierni, bo nie chciałam żeby było mu przykro. Od lat nie byłam sama u moich rodziców, nie rozmawiałam w cztery oczy z własną matką… Krok po kroku dochodziło do mnie, że się duszę, że nie mam własnej przestrzeni. Próbowałam o tym z nim porozmawiać, ale za bardzo go to bolało. Uznał, że skoro potrzebuję przestrzeni, przestałam go kochać. Bo jeśli kochasz, to chcesz być razem 24 godziny na dobę, prawda? A ja zrozumiałam, że miłość nie może być ciągłym patrzeniem sobie w oczy, w miłości trzeba stale do siebie wracać. Nie miałam okazji wracać, nie miałam możliwości zatęsknić. Przestałam czuć ciekawość…  Ale przede wszystkim, zapomniałam, że mogę chcieć czegoś innego. 

Rafał nie zrozumiał. Uniósł się honorem, przez chwilę podejrzewał żonę o zdradę. Chciał być jeszcze bliżej, zaczął ją kontrolować. Negatywne emocje w ich związku zaczęły wpływać na małą Polę. W końcu Ewa zdecydowała, że chce wziąć rozwód. Pandemia znacznie opóźniła wszelkie urzędowe formalności, dała im też czas na ewentualną zmianę decyzji. Ale Ewa chce tego rozstania, a Rafał zamknął się w sobie. Rozstali się bez awantur, krzyków, ale i bez zrozumienia. Większość znajomych nie wie, dlaczego.