Go to content

Dobre słowa, które pozwalają rozwinąć skrzydła – najbardziej inspirujące WASZE listy ❤

fot. VikkiePix/iStock

Czas na rozwiązanie naszego konkursu! Dziękujemy za Wasze maile, czytanie było prawdziwą przyjemnością – wiele z nich wyciągnęłyśmy. Poniżej publikujemy te najbardziej inspirujące, które nagrodzimy zestawami kosmetyków.  ❤ Czekajcie na maila od nas! 

Teresa M.

W małych miasteczkach stać nas tylko na małe sukcesy. A co, jeśli pragniemy czegoś więcej, niż tylko pozostać dobą żoną, dobrą matką, dobrą… Wystarczająco dobrą dla innych, nie myśląc o tym, jak niewystarczająco dobre jesteśmy dla siebie.
Marzenie o pracy wizażystki towarzyszyło mi od dziecka, lubiłam wszystkie zajęcia związane z kreowaniem czyjegoś wizerunku. Będąc mamą czwórki dzieci, szczęśliwą żoną wspaniałego mężczyzny, przy ogromnym wsparciu ze strony męża, postanowiłam zawojować świat wizażu, zapisałam się do akademii makijażu.
 Słowa, które na zawsze zmieniły moje postrzeganie siebie skierowała do mnie cudowna kobieta, szamanka słowa, Pani Katarzyna. Podczas jednych z zajęć w mojej akademii gościliśmy Panią Kasię, specjalistkę od pisma. Jako biegła sądowa w dziecinie, potrafiła dosłownie z nas czytać. Ta obca kobieta na zakończenie zajęć zadała nam ćwiczenie, przez 10 dni codziennie miałyśmy mówić do siebie KOCHAM CIĘ… Patrząc sobie w oczy, spoglądając w lustro.
Pierwsze dni były komiczne, prześmiewcze. Czułam się zażenowana, zawstydzona, rozbawiona groteską tejże czynności. Ale uparłam się dokończyć zadanie. Nie pamiętam którego dnia, niemniej jak echo słowa, które kierowałam do siebie, uderzyły we mnie z taką siłą, że po policzkach popłynęły mi łzy… Uwierzyłam, uwierzyłam sobie, że miłość moja jest szczera. Miłość moja własna, a kobieta stojąca przede mną jest warta mojej miłości, jest silna, jest empatyczna, jest zdolna, jest mądra, zaradna i warta bym troszczyła się o nią, o tą siebie, którą pogubiłam gdzieś między obiadami, kupkami, pieluchami, egzaminami, sypialnianym łóżkiem…
Od 6 lat jestem wizażystką, pracuję przy sesjach zdjęciowych, koncertach, pokazach mody, ale nade wszystko kocham pracować z klientką indywidualną. Mój ukochany rodzaj makijażu to makijaż kobiety dojrzałej, staram się czerpać garściami z doświadczeń innych kobiet, samej dając im to, czego doświadczyłam… Pokazać, jak piękne są wewnętrznie, a zewnętrzna powłoka to tylko i aż geny… Przekazuję Wam dalej… Pokochaj siebie. W życiu masz wybór – MOŻESZ… NIC NIE MUSISZ.
Ograniczenia tworzymy sami, nic w życiu nas nie definiuje, pochodzenie, rasa, orientacja tylko to jakim człowiekiem jesteś, ja jestem ukochanym przez siebie.

Jagoda Z.

Puk, puk. Kto tam? To ja, Jagoda. Lat 31. Marzycielka, kochająca kolorowe stylizacje. Przyszła Mama i kobieta- rakieta, która nie znosi monotonii. Myślicie, że zawsze tak było? Otóż nie!
Od dziecka wiedziałam, że nie potrafię być taka, jak nakazują stereotypy. Miałam własne zdanie, które często nie było tolerowane. A tam, gdzie tarapaty, tam pojawiałam się we własnej osobie 🙂 Nie znoszę szarości. Kocham kolory. Swoje pomysły przelewam na kolorowe, instagramowe kwadraciki. Jednak to one sprawiały, że byłam na ulicy wytykana palcami… tylko dlaczego miałam ugiąć się presji i ubierać tak, jak wszyscy? Wolałam żyć po swojemu… i to właśnie cała paleta barw zaprowadziła mnie do przygody mojego życia 🙂
W poprzedniej pracy poznałam koleżankę, która podążając za marzeniami, dostała wymarzony angaż w teatrze. Pewnego dnia dostałam telefon, że charakteryzatorka potrzebna na planie jednego z teledysków rozchorowała się i nie mają kim jej zastąpić… wtedy usłyszałam słowa: KTO, JEŚLI NIE JA, Z MOIMI POMYSŁAMI i TEMPERAMENTEM? DAM RADĘ!… To był moment w moim życiu kiedy to zastanawiałam się jaką drogę obrać.
…i pojechałam… Prawie uciekłam z tramwaju na ostatniej prostej.:) Jednak te słowa w głowie mnie motywowały! Dałam radę! 🙂 Potem pojawiły się kolejne plany, a wraz z nimi zwiększyła się moja pewność siebie i tego, że warto robić to, co kochamy 🙂
Warto wierzyć w siebie:)
Warto wierzyć w ludzi!
Warto mówić innym miłe słowa, bo to właśnie one mogą odmienić ich los!
Warto kochać życie 🙂

Aleksandra Sz.

„Każdy niesie swój krzyż”. Te słowa usłyszałam wiele lat temu i towarzyszą mi do dziś. Nawet nie wiem, kto to powiedział.  Pamiętam jednak, w którym momencie życia. Byłam zmęczona, wyniszczona psychiczne przez mężczyznę, który podobno mnie kochał. Wręcz nosił na rękach. Byłam szczęśliwa, do czasu. Przyszedł taki moment, kiedy stałam się tą drugą. Ta druga to nie była kobieta. To był alkohol. Dzień i noc zamieniał się w piekło. Trwałam w bezsilności, nie umiałam odejść. Bałam się, wstydziłam, chowałam. Nie umiałam walczyć, a może nie chciałam. Wierzyłam, że to się zmieni. Wciąż jednak było tak samo. I właśnie wtedy usłyszałam te słowa – każdy niesie swój krzyż. I coś we mnie pękło. Rzeczywiście. Niosę krzyż, ale mogę upaść i się podnieść. Po to on jest, by się z nim mocować. Mój jest ciężki, jednak dam radę i wygram. Szłam z tym krzyżem naprzód, ciężar mnie przytłaczał, ale podnosiłam się i walczyłam. W końcu zwyciężyłam. Wiem, że zawdzięczam to krzyżowi, choć wydaje się to dziwne. Tak naprawdę każdy ma go na swoich barkach i nigdy nie należy ugiąć się pod jego ciężarem.

Oliwia S.

W życiu słyszymy niezliczoną ilość słów. Jedne potrafią zranić, ostre niczym brzytwa, znowu inne przyczyniają się rozwinięcia skrzydeł, niczym wielobarwny motyl na letnim wietrze. Te podnoszące na duchu, są w stanie odmienić nie tylko pojedynczy dzień, ale wręcz ukierunkować nas na dobrą drogę. Podjąć odpowiedni wybór, który całkowicie odmieni nasze życia. Tego właśnie doświadczyłam kilka lat temu.

Szkoła dla jednych jest miejscem zabaw, figli i plotek, dla innych uosobieniem ogromnej ilości nauki. Należałam do tego drugiego typu osób. Zestresowana, obawiałam się jakiejkolwiek porażki. Gorszy stopień przyczyniał się do pogłębiania moich lęków. Traciłam pewność siebie, zamartwiając swym stanem bliskich.

Mimo że nauczyciele bywają surowi i wydają się nie rozumieć niektórych z naszych problemów, ja szczęśliwie natrafiłam na tych, którzy mieli wyjątkowy dar empatii i obserwacji. W pamięć zapadły mi słowa szczególnie ważne, które zawierały w sobie pierwiastek niezmiernej dawki motywacji, która popchnęła mnie do przodu. Pewnego razu, polonistka w 2. klasie liceum wzięła mnie na bok i bez jakiekolwiek wstępu rzekła: „Zdaję sobie sprawę, ile nerwów kosztuje cię każde publiczne przemówienie. Wiedz tylko, że wsłuchuję się w każde wypowiedziane przez ciebie zdanie i nie potrafię się nadziwić, jak dojrzale brzmisz. Tylko od ciebie zależy, co zrobisz ze swym talentem w przyszłości. Osobiście mogę cię tylko prosić i bezustannie zachęcać, byś nie rezygnowała ze swych marzeń.”

Jak dobrze mnie znała. Wiedziała, że marzę o karierze związanej z emisją głosu – odpowiadał mi zarówno zawód nauczycielki, jak i lektora. Nikt wcześniej nie powiedział mi wprost, że jest świadomy moich problemów ze stresem. Tak bardzo cieszyłam się, że nie wypowiedziała pustej formułki „Nie stresuj się, bo nie ma czym”, która wyłącznie doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Jej słowa napawały mnie tak wielkim optymizmem, że po raz pierwszy uwierzyłam, że jestem czegoś warta. Otworzyłam się na świat, dzięki tym kilku istotnym zdaniom, które wzięłam sobie do serca. Choć nigdy jej tego nie powiedziałam, kierunek studiów, niegdyś dla mnie niewyobrażalny do obrania, stał się czymś ekscytującym i możliwym do ukończenia, właśnie dzięki niej.

Już wiem, że jeśli będzie mi dostatecznie zależeć, dam sobie radę.


Pat Jan

Jestem mamą niepełnosprawnej Elwirki. W najgorszym momencie mojego życia skorzystałam z poradni psychiatrycznej. Najlepsze i najbardziej motywujące słowa jakie usłyszałam od Pani doktor „postarajcie się z mężem mieć jak najlepsze relacje między sobą, to będzie mieć wspaniały wpływ na Waszą córkę”.

Zastosowaliśmy tą radę. Nasza córka oczywiście wciąż jest chora, jednak każdego dnia widać, że jest szczęśliwa. Zastosowanie tej jednej rady całkowicie odmieniło nasze życie. Zdecydowanie widoczny efekt dodał nam skrzydeł.

Iwona

Jak to w życiu, są wzloty i upadki. Przy jednym z większych moich upadków moja siostra, którą kocham nad życie wysłała mi kiedyś takie zdanie: „Zapytałam Boga:  dlaczego przeprowadzasz mnie przez wzburzone fale? Odpowiedział: bo twoi wrogowie nie potrafią pływać”. Było to 4 lata temu, do dzisiaj przypominam sobie to zdanie, gdy czuję, że jestem u kresu, że nie dam rady i wtedy wiem, żee za chwilę będzie dobrze, bo już niejedna wzburzona fala za mną.

Becia Beatka

Po skończeniu szkoły długo szukałam pracy i po którejś rozmowie kwalifikacyjnej się rozpłakałam. Wtedy też moja mama mi powiedziała: „Może się nie udać wiele razy, ale kiedyś się uda i powiesz sobie: warto było na to czekać! Ważne by w tym wszystkim uwierzyć w siebie z całych sił i powiedzieć sobie: jestem kobietą, mądrą babką, która może wszystko i ma tę moc, wielką moc, zatem uwierz w siebie, Beciu, bo jesteś wyjątkowa”. Dzięki tym słowom podniosłam się i przestałam zamartwiać i już po kilku dniach znalazłam pracę, w której rozwinęłam skrzydła i w której się spełniłam. Przełomowym momentem był dla mnie poród synka i mąż okazał mi wielkie wsparcia zarówno słowne jak i fizyczne. Podniósł mnie na duchu mówiąc: „Rodzisz nasz mały, wielki cud i jak go zobaczysz, będziesz najszczęśliwsza kobietą na świecie, jesteś wielka i kto jak kto Ty dasz sobie radę”. Dzięki tym słowom poród był łatwiejszy, słowa męża bardzo mi pomogły.

Sylwia

Ważne słowa w momentach przełomowych kojarzę z wydarzeniami negatywnymi. Przy „pozytywnych przełomach” słowa mają dla mnie mniejsze znaczenie, mniej zapadają mi w pamięć.

Chcę jednak napisać o słowach, które chociaż dotyczą zdarzeń smutnych, dają ukojenie i pociechę. Zasłyszane od przyjaciółki słowa: „to odczucie minie, będzie lepiej” wypowiedziane podczas żałoby, odczuwania żalu i smutku, przeżywania pewnych kłopotów sprawiły, że powracam do tej myśli w trudnych chwilach i jest to chyba jedyna znacząca dla mnie otucha. Niesie to akceptację tego, co jest i rodzących się z tego emocji, ale też nadzieję. Te przełomowe dla mnie słowa dają myśl – teraz trzeba przeżywać dane okoliczności, one się być może zmienią, być może nie – ale ta silna reakcja, moja złość, gniew czy smutek na pewno się zmienią. Znikną albo zmienią natężenie, sytuacja będzie, mówiąc potocznie do przeżycia.

Myślę, że warto powracać do tych słów w tzw. sytuacjach bez wyjścia, czy kiedy niewiele od nas samych zależy. One rozwijają skrzydła! Skrzydła, które być może były bardzo zwinięte. Paradoksalnie, takie podejście wcale nie sprawia, że nie potrafię doceniać dobrych chwil. <3

 


Teresa

Dobre słowa, które pozwoliły mi rozwinąć skrzydła, to słowa usłyszane od Dyrekcji szkoły. ,,Ty masz fajne pomysły!” – właśnie te słowa pozwoliły mi uwierzyć w siebie. Swoje pomysły, które chomikowałam w głowie, zaczęłam urzeczywistniać. Starałam się solidnie uczyć w szkole, ale też zaczęłam ,,wychodzić” z uczniami do lokalnej społeczności i realizować fajne rzeczy na rzecz najbliższego środowiska. Zaczęłam pracować na większych obrotach i dawałam radę. Od roku jestem emerytowaną nauczycielką. Miałam jeszcze pracować w zawodzie i realizować swoje kolejne pomysły, ale przeszkodziła mi pandemia. Z bólem serca rezygnowałam. Miałam kolejne projekty w głowie. Te projekty były związane z propozycjami Centrum Edukacji Obywatelskiej z Warszawy. Ich program ,,Młodzi w Akcji” motywował mnie do pracy. Pani Dyrektor ceniła to, zawsze mogłam liczyć na jej pomoc przy realizacji projektów edukacyjnych, zawsze otrzymywałam słowa podziękowania ,,za osiągnięcia dydaktyczne i odpowiedzialne budowanie procesu wychowawczego dla rozwoju osobowości ucznia”, w tak pięknym dniu, jak coroczny Dzień Nauczyciela. Mam kolekcję takich podziękowań. One mnie nadal wprowadzają w dobry nastrój. Za to wszystko mojej byłej przełożonej należy się słowo DZIĘKUJĘ BARDZO!

Nagrody:

9 zestawów kosmetyków serii BIOLAVEN, w skład których wchodzą trzy produkty z linii Twarz, Ciało lub Włosy

Biolaven – lawendowy peeling enzymatyczny, o delikatnej konsystencji, skutecznie złuszczający naskórek, wygładzający i wyrównujący koloryt skóry;

 
Biolaven – maseczka całonocna – delikatnie złuszczający naskórek, a dzięki kwasom AHA pochodzącym z soku z sycylijskich białych winogron oraz specjalnego kompleksu składników – wspaniale nawilża i regeneruje;
Biolaven – pianka do twarzy, do codziennej pielęgnacji każdego typu cery – również cery wrażliwej. Działa nawilżająco, łagodząco i kojąco oraz zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia. Utrzymuje fizjologiczne pH i równowagę bariery hydrolipidowej;
Biolaven –  naturalny dezodorant zawiera ekstrakty o właściwościach ściągających (kora dębu, liść szałwii lekarskiej i kwiaty lawendy) oraz składniki absorbujące pot. Dzięki temu niweluje nieprzyjemny zapach i pozostawia uczucie pachnącej świeżości i komfortu przez dłuższy czas. Dezodorant, w odróżnieniu od antyperspirantu, nie blokuje ujścia gruczołów potowych, a zapobiega rozwojowi bakterii, absorbuje wilgoć oraz neutralizuje nieprzyjemny zapach;
Biolaven – odżywka-mgiełka w sprayu do spryskiwania wilgotnych lub suchych włosów, zawarty w niej  kompleks aminokwasów nawilża włosy oraz zabezpieczą je przed uszkodzeniami;
Biolaven – tonik do włosów i skóry głowy, nawilżająco-regulująca, ukoi i nawilży skórę głowy, a dzięki zawartości olejku lawendowego wyreguluje pracę gruczołów łojowych;
BIOLAVEN – delikatna pianka do higieny intymnej, która działa nie mniej skutecznie niż tradycyjne żele. Ekstrakty z lawendy i szałwii lekarskiej działają regenerująco, łagodząco i osłonowo. Otula i nawilża zapewniając uczucie czystości i komfortu. Pianka do higieny intymnej nawilża i przeciwdziała podrażnieniom;

 

Czytaj więcej:

Lawendowa pełnia szczęścia! Tak, testowałyśmy niezwykłe nowości BIOLAVEN 

Lawenda i winogrona – duet o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych. Dlaczego warto docenić ich obecność w kosmetykach? – Oh!me