Go to content

Dlaczego ktoś nieproszony mówi nam, jak mamy żyć? Jest przynajmniej 9 powodów…

Mówi się, że dobre rady zawsze są w cenie, ale w wielu przypadkach są one zupełnie nietrafione. Rodzice, siostra, sąsiadki, a bywa, że i obcy ludzie w przypływie impulsu mówią, co należy zrobić w konkretnej sytuacji. Ci bardziej cierpliwi, na siłę uszczęśliwiani złotymi myślami, niezastąpionymi poradami, potakują, wywracając w myślach oczami.

Ci mniej cierpliwi mówią wprost, że jeśli będą potrzebować wsparcia, poproszą o nie. Niestety mimo tego, niektórym trudno zrozumieć, że ich rady nie są pożądane.

Niektórzy odczuwają przymus doradzania

Chyba każdy, a na pewno większość z nas, ma w swoim otoczeniu nadgorliwą osobą, która z prędkością światła wypowiada stos myśli, które mogłyby się przydać. Najczęściej ci, którzy nieproszeni doradzają, mają naprawdę dobre lub przynajmniej nieszkodliwe zamiary, tylko nie potrafią się przed tym powstrzymać. Bywa także, że „doradca” jest wilkiem w owczej skórze i ma na celu nie nasz interes, a własne dobro. Nie zawsze jednak potrafimy prawidłowo odczytać ich intencje.

Dlaczego ktoś nieproszony mówi nam, jak mamy żyć? Jest przynajmniej 9 powodów

1. Chęć pomocy

Dobre rady mogą być w rzeczywistości podyktowane głęboką i szczerą chęcią niesienia pomocy. Ktoś po prostu może chcieć dla nas jedynie dobrych rzeczy i wydaje się mu, że bez tej wiedzy będzie nam trudniej. Ktoś inny chciałby nas wyręczyć, dać gotowe rozwiązania, które u niego się sprawdziły. Przeświadczony o słuszności swego działania nie zauważa, że na dłuższą metę jest to irytujące.

2. Chęć nawiązania kontaktu

Czasem gdy nie wiadomo jak złapać nić porozumienia, zbliżyć się do kogoś, dobre rady i wskazówki wydają się być idealnym pretekstem do zawiązania relacji. Okazywanie szczególnego rodzaju troski i poświęcenie czasu drugiej osobie jest doskonałym wstępem do dalszej znajomości.

3. Chęć poczucia się potrzebnym

Osoby, które czują się niedowartościowane lub zepchnięte na margines danej relacji chętnie rozdają dobre rady i wskazówki, by zostać zauważonym, poczuć się docenionym. Dzięki zaangażowaniu czują się oni potrzebni.

4. Chęć naprawiania świata

Niektórzy są altruistami z urodzenia i uważają, że ich obowiązkiem jest zatroszczyć się o interes drugiej osoby, nawet, gdy ona sama nie prosi o taką przysługę.

5. Chęć natychmiastowej reakcji

Niektórzy z kolei są w gorącej wodzie kąpani i nie potrafią usiedzieć w miejscu lub milczeć w czasie, gdy my np. znów na to samo narzekamy. U takich osób z automatu uruchamia się tryb szybkiego działania, by zaradzić naszemu „nieszczęściu”.

Strona 1 z 2
czytaj dalej

Fot. iStock/lechatnoir

1/1 Dlaczego ktoś nieproszony mówi nam, jak mamy żyć? Jest przynajmniej 9 powodów

6. Chęć poczucia się lepszym

To już mniej sympatyczna przyczyna dawania dobrych rad. Pewne osoby są narcyzami, którzy czerpią satysfakcję z tego, że komuś może się gorzej powodzić. Człowiek o osobowości narcystycznej poprawia sobie humor świadomością, że może podkreślić własną wyższość dyktując, co mamy robić. W ten sposób upewnia się, że dobrze wie, czego każdemu potrzeba i od razu czuje się ważniejszy, nieomylny, a my z kolei nieporadni, gorsi.

7. Chęć cichej krytyki

Czasem rady bywają pretekstem, by w sposób utajony, z uśmiechem na ustach wbić nam szpilkę pod żebra. Rady mogą brzmieć przyjaźnie i pomocnie, ale jednak jest pod nimi ukryty wyczuwalny brak akceptacji i niechęć. W komunikacie pojawia się „ja, na twoim miejscu” czy też „dobrze będzie, jeśli” oraz zarys konsekwencji, które mogą pojawić się, jeśli nie zrobimy tego tak, jak ktoś chce.

8. Chęć uzyskania przewagi

Radzenie komuś może stać się narzędziem zaznaczania dominacji. Nawet rady, które powinny być podyktowane dobrymi intencjami, mogą wskazywać na wyższość osoby w jej mniemaniu mądrzejszej, bardziej doświadczonej. Są ludzie, którzy czują się najlepiej w roli doradcy, czy nauczyciela, który zawsze wie co robić i potrafi opanować sytuację.

9. Chęć rozpętania konfliktu

Niekiedy poczciwa rada może stać się punktem zapalnym, iskrą, która spowoduje wybuch. Szczególnie gdy podszyta jest złośliwością i ma na celu wprowadzenie w błąd, spowodowanie kłopotów. Ten szczególny stan napięcia oraz buzujące emocje to prosta droga do rozpętania otwartego konfliktu.

Jeśli masz po dziurki w nosie dobrych rad dawanych bez wyraźnej prośby, nie czekaj, bo milczenie staje się w wielu przypadkach niewypowiedzianą zachętą. Zamiast zaciskać zęby mamrocząc „dziękuję”, w sposób grzeczny, lecz stanowczy zaznacz swoje granice. Odmowa nie musi spowodować, że ktoś się obrazi, jeśli docenisz czyjeś zaangażowanie, ale zaznaczysz, że ostatecznie to ty podejmujesz decyzję.


 

źródło: www.kroliczekdoswiadczalny.pl