Go to content

Zapomnij o tej drugiej. Jeśli on cię zdradził, wina jest tylko i wyłącznie po jego stronie

Fot. iStock/Marco_Piunti

On ma romans. ROMANS. R_O_M_A_N_S. Mielisz w głowie to słowa, odmieniasz, szukasz definicji. Przez chwilę, bo na pierwszy plan wysuwa się jedno: Co to za dziwka? Co za suka pozwoliła sobie na romans z żonatym facetem, który ma dzieci, rodzinę? Jak ona śmiała? Co to za wywłoka, która robi to innym kobietom?!?

Chcesz podpalić jej dom, ale to nie jest najlepszy pomysł. Tak jak ten o zniszczeniu jej auta, polaniu twarzy kwasem. Zdrada uderza ostrym ostrzem prosto w brzuch. Chcesz krzyczeć, płakać, pragniesz zemsty. Działasz i myślisz instynktownie, bo ogromne emocje przejmują nad tobą kontrolę.

Zastanawiasz się, czy wszystko to, co on kiedykolwiek ci powiedział, było prawdą. Czy może żyłaś jakąś farsą ułudą, na którą, jak idiotka, dałaś się nabrać?

Tygodniami, a nawet miesiącami rodził się w tobie niepokój, narastały wątpliwości, podejrzenia. Czasami myślałaś, że oszalałaś wyczuwając zapach damskich perfum na jego ubraniach. Odpuszczałaś, wypierałaś, bo przecież to nie może być prawda.

I możesz sobie zakładać, że on nigdy albo że ty na pewno nie wybaczysz. Zastanawiać się, czy to był jednorazowy pijacki błąd, czy może romans, który trwał latami? Jak długo kłamał? Jak często?

A chwilę później zaczynasz myśleć o niej. Kim ona jest? Czy wiedziała o tobie? Dlaczego chciała rozwalić twoją rodzinę? Czy on ją kocha? Powoli zaczynasz na nią przenosić ciężar winy, twierdząc, z pełnym przekonaniem, że to właśnie ona – ta druga, jest przyczyną dramatu, jaki wydarzył się w twoim życiu.

Czy jest ładniejsza, mądrzejsza, lepsza od ciebie? Dlaczego był nią zainteresowany? Czy ona ma coś, czego ja nie mam? Dlaczego ona? Czasami jest dla nas bardzo realna, bo to nasza przyjaciółka, jego koleżanka z pracy, którą znamy. Bywa też przypadkową kobietą z baru. Miewamy potrzebę dowiedzenia się o niej czegoś więcej, znalezienia jej, spojrzenia w oczy i zobaczenia jej reakcji.

Jest tak wiele pytań. Tak wiele niewiadomych. Obwiniamy też siebie: może nie dawałam mu wystarczająco dużo seksu, może byłam zbyt nieobecna, za dużo wymagałam, zbyt wiele oczekiwałam? Kiedy brak nam zdrowego poczucia własnej wartości, bardzo łatwo wpadamy w pułapkę brania winy za zdradę na siebie. Myśli prześcigają się w naszych głowach.

A kiedy on chce wybaczenia, kiedy się kaja, chcemy rozpaczliwie uwierzyć, że on zrozumiał swój błąd, że wie, kto jest dla niego najważniejszy i kogo kocha prawdziwie.

Chcemy myśleć, że to się nie powtórzy, że kochanka go omotała, poprowadziła na manowce, bo on sam nigdy by tego nie zrobił. Więc starannie pakujemy winę i przekazujemy ją drugiej kobiecie, mówiąc, że ona z całą pewnością jest prawdziwym winowajcą, a wasze małżeństwo jest idealne.

I tak wpadamy w pułapkę. Ściągamy winę z tego, kto powinien się o nas troszczyć, kto nam obiecywał wierność, nigdy nie oszukiwać, dawać poczucie bezpieczeństwa. Nie chcemy widzieć, co on naprawdę zrobił i kim jest. To wszystko przez nią, jędzę, którą rzuciła na niego chwilowy urok, ale on niczym rycerz się ocknął i wyrwał z jej macek.

Ściągamy z niego odpowiedzialność za to, co zrobił. Jeśli łudzimy się, że jest on beznadziejnym stworzeniem, który uległ urokowi syreniego śpiewu, to najgorsze, co możemy sobie zrobić. Naprawdę. On nie ma własnego rozumu, własnej woli, świadomości? Naprawdę chcesz wierzyć, że był on w amoku, zdradził cię w chwili niepoczytalności?

Łatwo tak myśleć, bo to nie boli, bo nie trzeba się z tym mierzyć, niczego wyjaśniać. Są kobiety, które twierdzą, że gdyby nie te inne wpychające się mężczyznom do łóżka, to nie byłoby zdrad. Tyle, że to bzdura, bo na przykład wyklucza, że ta druga mogłaby zostać przez naszego męża okłamana, być może on nigdy jej nie powiedział, że jest żonaty, a może mówił, że jesteś straszna i że już cię nie kocha, nic was nie łączy.

Ona jest kobietą. Łatwo jej uwierzyć, że jego małżeństwo „właściwie nie istnieje”, a jego żona „jest jedynie roszczeniowa”. Znacie faceta, który mówi swojej kochance, że kocha żonę, że nie wyobraża sobie życia bez niej, a jego związek pozbawiony jest wad? To on zdradził, to on oszukał, to on wyszedł z waszego małżeństwa. Nie na tej drugiej, ale na nim ciążyła odpowiedzialność za was, za wasze wspólne życie. Wina jest po jego stronie. Przestań się zastanawiać, kim ona jest. Skup się na tym, co wydarzyło się między wami. Zmuś go do rozmowy, do powiedzenia sobie cierpkich słów, jeśli chcesz – do naprawy waszego związku. Ale na miłość boską, nie pozwól, by zaślepiła cię nienawiść do drugiej kobiety.