Go to content

„Wcale nie muszę kupić sobie tego kremu”. Dlaczego to źle, jeśli boisz się swojego partnera

Fot. iStock/Mixmike

Zaczyna się niewinnie. Łapiesz się na tym, że szybko kończysz rozmowę, kiedy tylko słyszysz dźwięk otwieranych kluczem drzwi. Albo że zatajasz przed nim jakieś, właściwie niewiele znaczące fakty – poszłaś na kawę z przyjaciółką, sama spacerowałaś po parku, nawiązałaś kontakt z dawnym znajomym (tylko! znajomym).

Długo nie rozpoznajesz tego dziwnego, niewygodnego uczucia. Potem ze zdziwieniem uświadamiasz sobie, że kieruje tobą obawa, lęk przed partnerem. Albo może, uświadamia ci to inna, bliska osoba – przyjaciółka lub mama. „Słuchaj, przecież ty się jego boisz, to nie jest normalne”. No nie, to nie jest normalne. Jeśli odczuwasz lęk przed mężem czy partnerem, to świadczy o tym, że twój związek ma znamiona „przemocowego”, choć przemoc fizyczna wcale nie musi być w nim obecna. Że jest tu jakieś poważne zachwianie równowagi sił, krzywdzące dla jednej ze stron i dające przewagę, a może i władzę (emocjonalną) drugiej.

Lęk przed partnerem może wynikać z różnych, nie zawsze zrozumiałych i nie zawsze uświadomionych, powodów. Najczęściej boisz się:

Jego agresji

To sytuacja, w której obawiasz się fizycznej bądź słownej przemocy. Tego, że za coś, co zrobiłaś, zostaniesz „ukarana”: może cię popchnie, może uderzy, może nazwie jakimś wulgarnym słowem. Choć w głębi serca wiesz, jesteś przekonana, że nie ma tu twojej winy, jesteś w stanie przewidzieć jego zachowanie, odczuwasz lęk przed tą reakcją i strach. Czyli, to nie jest pierwszy raz. Nauczyłaś się już i zaakceptowałaś to, że on wykorzystuje przeciwko tobie fakt, że ma nad tobą przewagę fizyczną. Prawdopodobnie ukrywasz tę prawdę przed innymi, bliskimi osobami, starając się chronić swojego partnera. To nie jest miłość.

Jego krytycznego spojrzenia na ciebie i wszystko, co robisz

Nie czujesz się akceptowana. Obawiasz się żyć i postępować w zgodzie z samą sobą, bo najważniejsze jest to, co on o tobie pomyśli. A myśleć ma tylko dobrze, choć tak naprawdę nie masz na to wpływu: co jest normą, ustala on. Czym to skutkuje? Nie możesz być ze sobą szczera, więc wolisz postępować i być taka, jak on by chciał. „Tworzysz się” na nowo, byleby był zadowolony, nie obraził się, nie stracił dobrego humoru, nie spojrzał krzywo. Stałaś się zakładnikiem sytuacji: boisz się, że on odejdzie, jeśli nie będziesz taka, jak trzeba. Z drugiej strony dusisz się i męczysz w „nieswojej” skórze. Przyjmujesz wartości, które są ci obce. To nie jest miłość.

Jego krytycznego spojrzenia na innych

Ze strachu, że nie będzie zadowolony odsuwasz się od znajomych, których ty cenisz i lubisz, ale on nie akceptuje. Dla niego są albo nudni albo zarabiają za mało albo po prostu są dla ciebie nieodpowiedni. Naprawdę się na to godzisz? Przecież jesteś dorosła! A jednak – w jego towarzystwie nie spotkasz się z przyjaciółką, której on nie lubi, bo boisz się, że „coś jej powie”. Nie jesteś sobą. Na własne życzenie tracisz osoby, które są ci życzliwe (może z tego powodu on widzi w nich zagrożenie), którymi łączą cię dobre wspomnienia i ważne doświadczenia. To nie jest miłość.

Jego reakcji na to co zrobisz, zadecydujesz

Mimo, że macie oddzielne konta i od lat zarabiasz na swoje utrzymanie, nie potrafisz przyznać się, ile wydałaś na nowy ciuch, wyczekaną książkę, interesujący kurs. Boisz się, bo nie jesteś w stanie przewidzieć, jak zareaguje. Może uzna cię za zbyt rozrzutną, może zbeszta jak dziecko? Albo nawet: macie wspólne konto, a ty pracujesz w domu, ale nie zawodowo. Obowiązuje was układ: on wychodzi do pracy, ty zajmujesz się dziećmi, mieszkaniem, zakupami. Zadecydowaliście tak oboje. Podział obowiązków jest jasny. Idziesz do sklepu i boisz się, jeśli rachunek wyniesie więcej niż zazwyczaj, nawet jeśli ta różnica to kilkanaście złotych. Zastanawiasz się, czy nie wyjąć z koszyka paczki ciastek, kremu, którego właściwie „wcale nie potrzebujesz”. Wiele twoich potrzeb może poczekać. Naprawdę?… Co on powie? Jak zareaguje?… To nie jest miłość.

Uważasz, że to absurd? A jednak w takim lęku żyje bardzo wiele kobiet. Tkwią w związkach, na pierwszy rzut oka partnerskich, które z partnerstwem nie mają nic wspólnego. Niekoniecznie z winy partnera, czasem zdarza się, że tę rolę przerażonej ofiary przejmujemy instynktownie, odgrywając ją na wzór naszych mam, które całe życie przeżyły „pod dyktando” mężów, a my byłyśmy tego świadkiem. Nasz lęk „dziedziczymy” więc razem z trudnym, „nieprzepracowanym” dzieciństwem, w którym dominowała obawa przed autorytarnym ojcem, bądź matką.

Jeśli odczuwasz lęk przed partnerem, jest to zdecydowanie bardzo niepokojący sygnał. Trzeba koniecznie znaleźć źródło tej sytuacji. Zadać sobie pytanie, kto ma decydujące zdanie w waszym związku i na jakich zasadach tak naprawdę funkcjonujecie.