Go to content

„Wiedziałem, że zupełnie nie mam kontroli, ale nie umiałem tego pokonać. Było mi wstyd”

Fot. iStock / Hramovnick

Gdy Kasia przyłapała swojego męża na oglądaniu stron pornograficznych, była wściekła. Poczuła się zdradzona, oszukana i „niekompletna”. – Nie wystarczam mu – zwierzyła się koleżance. – Daj spokój, jeden seksfilm o niczym nie świadczy. Mężczyźni są wzrokowcami. To nic takiego – pocieszała ją znajoma. Więc po kilku dniach ciszy i nerwowego popłakiwania w łazience, Kasia „odpuściła”.

Przez dwa czy trzy miesiące żyła w przeświadczeniu, że wszystko jest w porządku, a niezbyt udane ostatnio życie intymne, to wynik przepracowania, stresu i ogólnego zmęczenia. Jednak gdy przeglądając zdjęcia w wakacji odkryła na komputerze swojego męża kolekcję ponad 100 filmów porno, zrozumiała, że problem jest dużo poważniejszy. Podczas długiej i bardzo emocjonalnej rozmowy Marcin przyznał, że jest od internetowej pornografii uzależniony. Od dziesięciu lat.

To „tylko” seksfilm!

Dla Kasi wyznanie męża było emocjonalnie tak trudne, że porównuje je dziś do tego, co mogłaby potencjalnie czuć odkrywając romans Marcina. Nie mogła też zrozumieć, jak to możliwe, że żyjąc z kimś tak blisko od prawie 7 lat, niczego nie zauważyła. Dopiero z czasem pewne fakty dotyczące różnych zachowań męża i jego wieczornych rytuałów zaczęły jej się układać w całość. Kiedy ostatecznie dotarło do niej, z jak trudnym problemem będą się musieli zmierzyć, by uratować swoje małżeństwo, załamała się.

– Najtrudniejsze było uświadomienie sobie, że to jest takie samo uzależnienie jak każde inne. Zajęło mi bardzo wiele czasu, zanim przestałam myśleć o tym jak o zdradzie, zanim przestałam podchodzić do tego „osobiście”. Pierwsze dni, tygodnie były koszmarem. Żyłam w przeświadczeniu, że to ze mną musi być coś nie tak. Mój mąż najpierw co wieczór wspomaga się oglądaniem porno, żeby pójść ze mną do łóżka, a potem po prostu wybiera seks w internecie zamiast bliskości ze mną. Nie jestem wystarczająco kobieca, atrakcyjna… – nawet dziś głos Kasi łamie się. – Podczas tej rozmowy po odkryciu filmów płakaliśmy oboje. Potem przez długi czas nie mogłam pozbyć się tego głosu w mojej głowie: „Gdybyś była lepsza, nie wolałby patrzeć na inne kobiety.” To bardzo bolało. I jeszcze to poczucie, że przez tyle lat byłam oszukiwana.

Po dwóch miesiącach Kasia nie wytrzymała napięcia i wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania do wynajętej kawalerki. Bezpośrednią przyczyną rozstania było to, że Marcin nie przejawiał chęci leczenia.

Ofiary gwiazdek filmów dla dorosłych

Jak każde uzależnienie, także to od pornografii ma olbrzymi, destrukcyjny wpływ na związek. W tym wypadku jest to jednak o tyle bardziej skomplikowane, że życie erotyczne już z samej swej natury angażuje więcej niż jedną osobę. Partner lub partnerka osoby uzależnionej zmaga się z poczuciem osamotnienia, z przeświadczeniem, że dla swojego ukochanego, czy ukochanej nie jest atrakcyjny fizycznie. Że jej/jego konkurentem jest seksfilm. Życie intymne tej pary rozpada się, a to oczywiście wpływa na wszystkie pozostałe sfery ich związku. Zanika poczucie stabilizacji ustępując pola uczuciu ciągłej obawy o związek i jego przyszłość. Jedyną drogą ratunku jest terapia, nie tylko osoby uzależnionej, ale także jej partnera.

Marcin nie od razu zdał sobie z tego sprawę, a gdy już się udało, nie potrafił przełamać wstydu. – Kasię kocham nad życie, ale długo nie byłem w stanie zrobić dla niej tego kroku. Dopóki nie odeszła. To było dla mnie impulsem, szokiem. Na moich oczach, z mojego powodu rozpadał się związek z kimś, kogo nigdy nie chciałbym stracić. Zacząłem szukać wiadomości na temat uzależnienia od erotyki  w internecie. Wiedziałem, że zupełnie nie mam nad tym kontroli, ale żeby pójść do specjalisty, powiedzieć: „Nie mogę bez tego żyć, pomóżcie mi”, do tego było mi bardzo daleko. Nie umiałem tego pokonać, było mi wstyd. Więc Kasia odeszła i stanąłem przed wyborem: zostawić wszystko tak jak jest i stracić ją, albo zawalczyć o siebie i o nią, o nasz związek.

Droga do domu

Już pierwsza rozmowa z terapeutą uświadomiła Marcinowi, że nie jest sam, że uzależnienie od cyberpornografii to problem, który dotyczy bardzo wielu osób, w różnym wieku i różnej płci. No i jeszcze, że jego uzależnienie ma faktyczny, destrukcyjny wpływ na jego relację z żoną. – Najcięższym wyzwaniem był dla mnie moment, kiedymusiałem otworzyć się przed innymi, żeby porozmawiać „bez ściemy” o swoim problemie – mówi – Do tej chwili chyba naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, że również moje poprzednie związki rozpadły się z powodu uzależnienia. Jeśli przez miesiące, lata patrzysz na pornografię i to jest twoje główne źródło spełnienia w sferze seksu, podczas konfrontacji z realną osobą przestajesz odczuwać podniecenie. Doświadczenie „autentycznej” seksualności jest czymś, co cię przerasta. Uciekasz w to, co znasz  lepiej: jest przecież seksfilm. On nie ma oczekiwań, zawsze jest „dobry”.

Kasia wróciła, chce wspierać męża. Jest niepewna, boi się. – Niepokój i brak zaufania pozostał. Walczę z tym. Ale bywa ciężko: wystarczy, że Marcin musi dłużej popracować wieczorem na komputerze, albo wraca później z pracy. Potrafię zadawać tysiące pytań, dzwonić, sprawdzać komputer, telefon. Potem przychodzi opamiętanie: tak niczego nie naprawimy. Kasia zagryza wargi. W przyszłym tygodniu planują wspólny udział w sesji Marcina. Będzie mówiła o swoich uczuciach, o lękach. Liczy na przełom.

W Polsce stale rośnie liczba osób uzależnionych od pornografii w sieci. Coraz częściej są to również kobiety. Zaburzenie to silnie uderza w podstawy związku: burzy intymność i zaufanie oraz godzi w poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Przy zastosowaniu odpowiedniej terapii, zarówno indywidualnej jak i grupowej, uzależnienie od internetowej pornografii jest całkowicie uleczalne.