Go to content

Pytania i komentarze, od których robi się słabo (niemal) każdej żonie

Pytania i komentarze, od których robi się słabo (niemal) każdej żonie
Fot. iStock / Aldo Murillo

Macie czasami dość? Tych pytań, komentarzy, które bywa, że spływają po nas jak po kaczce, ale od czasu do czasu wyzwalają w nas mordercze instynkty?

Są takie teksty, które żona i matka w jednym słyszą setki razy w swoim życiu. Na miłość boską ile można? Prawda?

Dlatego dziś mam prośbę. Jakby ktoś się dwa razy zastanowił, nim powiedział? Byłoby cudownie. A może warto taką listę pytań, od których robi się nam niedobrze wywiesić na drzwiach wejściowych mieszkania, z dopiskiem: „Wchodzisz? Tych pytań i komentarzy sobie oszczędź!”.

Pytania i komentarze, od których robi się słabo (niemal) każdej żonie

A jak tam twoje małżeństwo?

Ale o co pytasz, czy mnie zdradza, czy bije, pije? Czy już rozwód wisi w powietrzu. Moje małżeństwo ma się tak, jak tydzień, miesiąc czy rok temu.

A więcej dzieci nie chcecie mieć?

Nie, jedno nam wystarczy, jak będziemy czuć niedosyt weźmiemy psa ze schroniska. No kurde, czy to naprawdę czyjaś sprawa. Mamy jedno. Koniec kropka. Tak trudno przyjąć do wiadomości.

Ale to trzecie to z wpadki?

Dlaczego ktoś myśli, że kolejne dziecko i kolejne to już tylko wpadka? Wpadka w małżeństwie? Zdarza się, każdy dorosły uprawiający seks musi się liczyć z tym, że może on skończyć się ciążą.

Pokłóciliście się?

Jakby każdy twój gorszy nastrój był wynikiem małżeńskiej kłótni. Nie – mam odcisk na dużym palcu stopy i mnie napierdziela. Wrrrr.

A gdzie twój mąż?

Uciekł. Tak pewnie niejedna z nas z chęcią by odpowiedziała. Przecież nie jesteśmy ze sobą związani, lubimy wyjść gdzieś sami, chociażby po to, żeby za sobą zatęsknić.

Naprawdę powinnaś mieć więcej czasu dla siebie

Co ty? Naprawdę? Dzięki za tę radę, bo sama nigdy bym tego nie zauważyła… To naprawdę nie pomaga.

Kto tak naprawdę nosi spodnie w waszym związku?

Hej, mamy 2016 roku. Oboje nosimy spodnie.

A co twój mąż o tym sądzi?

Ale, że co? Jestem dużą dziewczynką i niezależną i mogę decydować sama o sobie. Ważne kwestie zawsze wspólnie omawiamy, ale to nie znaczy, że ktoś za mnie podejmie decyzję.

Ty to masz szczęście, on tak ci pomaga.

O rety, a ty wiesz, że mamy XXI wiek i stereotypowe myślenie powinno iść w zapomnienie. Naprawdę nadal uważasz, że to kobieta musi biegać wokół faceta i mu usługiwać, a jak on w swojej wspaniałości postanowi jej pomóc, to urasta do rango bohatera?

Naprawdę nie myślisz, żeby z kim innym pójść do łóżka?

A ty naprawdę pytasz, czy chcę zdradzić swojego męża?

Masz go czasami dość?

Oczywiście, że tak. Przecież jesteśmy tylko ludźmi.

Nie zrozumiesz, jesteś mężatką.

Nie no jasne, i nigdy nie byłam sama. Po prostu urodziłam się mężatką…

Coś byście dodały?