Go to content

Pożegnanie z miłością

Fot. iStock / 400tmax

Dzisiaj nagle wymyśliłem Ciebie
Twoje imię zadźwięczało we mnie.

Andrzej Zaucha „Wymyśliłem ciebie”

 

Ludzie z miłości robią różne dziwne rzeczy. Na przykład wierzą w ludzi, w których nie wierzyliby w normalnych warunkach. Albo sobie wmawiają, że ktoś jest taki, a nie inny. Taki, jakim chcą go widzieć.

Wymyśliłam sobie mężczyznę, który będzie chciał być ze mną w każdych okolicznościach. Miałam tymczasem takiego, który był wsparciem wyłącznie w dobrych czasach, w złych się chował.

Wymyśliłam sobie kogoś, kto będzie trzymał mnie za rękę w młodości i na starość, w zdrowiu i w chorobie. Byłam z takim, który przez wiele miesięcy mojej choroby nie wysłał jednego SMS-a z zapytaniem o samopoczucie, a na koniec wyrzucił z siebie serię ciosów typu „Powinnaś zdychać w samotności, nie wychodząc z domu”.

Miałam nadzieję, że oto jest ze mną ktoś, kto docenia, że wszystkie niejasności i wątpliwości zawsze rozwiewam na jego korzyść i odpłacać mi będzie tym samym. Niestety ten, który mi się przytrafił, potrafił krzyczeć do mnie „To jest zawoalowana groźba!” na moje słowa „Miłego wieczoru”.

Wymyśliłam sobie partnera, który związał się ze mną, bo chciał mieć ze mną stabilną, mocną i wspierającą się rodzinę. Ten, który mi się przytrafił, potrafił powiedzieć, że to nawet dobrze, że poroniłam, bo on jednak nigdy nie chciał mieć dzieci.

Mój wymyślony mężczyzna mówił „Kiedyś mnie zdradzano, więc nigdy Ci tego nie zrobię, bo wiem, jak to boli”. Ten, z którym się rozstałam, twierdził „Kiedyś mnie zdradzano, dlatego ja zrobiłem Ci to samo, to nie moja wina”.

Ten z moich myśli przepraszał, że mnie tak ranił (czas przeszły). Ten stojący naprzeciwko mnie patrzył mi w oczy i mówił to, a robił dokładnie to samo (czas teraźniejszy).

Wymyśliłam sobie męża z człowieka dojrzałego, odpowiedzialnego, honorowego. Okazał się wiecznym chłopcem, który ucieka od rzeczywistości i problemów, a honor i prawdę ma jedynie wytatuowane na ramieniu.

Wyobraziłam sobie mężczyznę, który mnie kocha, a miałam takiego, który nie wiedział, co to znaczy i mówił, że już jest dorosły i dlatego w miłość już nie wierzy.

W głowie miałam też obraz kogoś, kto mówi do mnie „Ale najważniejsze przecież, że się kochamy!”. Postać rzeczywista uznała, że miłość to slogan, seks jest ponad wszystko.

Ten z moich wyobrażeń mówił „Chcę z Tobą rozmawiać o wszystkim”, by potem zmienić zdanie, a finalnie mieć pretensje, że do rozmowy namawiam.

Marzyłam, że w jego oczach będę mogła się przeglądać ze spokojem i akceptacją. Widziałam tylko pogardę i niezadowolenie.

Wymyśliłam sobie człowieka inteligentnego i szukającego odpowiedzi. Na koniec spotkałam się tylko z takim, który ucieka od wszystkiego, co wymaga zmiany i pracy nad sobą.

Najbardziej wierzyłam, że to na wieki wieków, więc walczyłam, ile mogłam. Nie znalazłam wzajemności.

Chciałam zachować w pamięci pozytywne obrazy, dlatego zależało mi, aby utrzymać poprawne, jeśli nie przyjazne, relacje. Wierzyłam w „życie po”. Wierzyłam w porządnego, mądrego i czułego człowieka, któremu dałam 1/3 swojego życia. Aż zdałam sobie sprawę, że wierzyłam w moje wyobrażenie. Tego solidnego, porządnego i czułego mężczyzny z moich wspomnień nie ma, to projekcja. Żegnam się, wznosząc toast kieliszkiem Chianti.

I to jest chyba pierwszy pogrzeb w ogóle w moim życiu, w którym uczestniczę.