Go to content

Pan „nie wiem co do ciebie czuję”. Czy warto o niego walczyć?

Fot. iStock / Luso

Byłam dzisiaj świadkiem takiej sytuacji. M. stanęła przede mną i powiedziała, że K. (jej partner) nie wie. Wyglądało to jakoś tak.

– On nie wie – jęknęła dramatycznie.

– Czegóż to on nie wie? – spytałam.

– Czy chce ze mną być, czy chce ratować nasz związek, czy chce mieć dziecko.

Ups. Niedobrze.

– Kazałaś mu się wyprowadzić? – kontynuowałam rzeczowo.

– Wyprowadzić???? – zdenerwowała się.

Nie rozumiałam zdenerwowania, skoro nie wie, to niech idzie pomyśleć w samotności.  Co w tym złego.

– Stracę go wtedy – jęknęła.

Uff. Chciałam jej przywalić, potrząsnąć nią. Zrobić coś, co sprawi, że ona oprzytomnieje. Uśmiechnęłam się jednak i spytałam rzeczowo.

– A tak to go nie stracisz?

– Nie wieeeeeem– zajęczała. – Boję się, że tak.

Tu mam kontakt dla ciebie. Psycholog. Psychoterapeuta. Idź, zapisz się. Wiesz dlaczego? Nie, nie dlatego, że uważam, że jesteś szurnięta. Uważam tylko, że masz problem z odpuszczaniem kontroli. To bardzo charakterystyczne dla osób z syndromem DDA. Ale też dla dzieci niestabilnych rodziców czy dzieci doświadczających w dzieciństwie zmienności. Wyrastają na dorosłych, którzy mówią: „muszę kontrolować, bo stanie się coś złego”. Nie rozumieją, że czasem to właśnie kontrolowanie kogoś doprowadza do dramatu. W miłości, ale i w każdej innej dziedzinie życia.

Też byłam kiedyś dziewczyną, która „nie wiem” uważała za początek walki. Bo przecież on zrozumie, ogarnie, pojmie i tak dalej. Tariraram, srutututu. Jedną z cech, którą powinien mieć facet (człowiek?) to zdecydowanie. Chcę, nie chce, biorę, nie biorę. Nie wie? Okej, jego sprawa, niech idzie sobie gdzieś, przemyśli, wróci, jak się zdecyduje. Nie zdecyduje się? No trudno. Trzeba to przeżyć.

Skąd się bierze Pan Nie wiem?

Hmm….

To najczęściej chłopak, który chętnie, by gdzieś czmychnął, ale nie potrafi powiedzieć: „koniec”. No bo on nie wie…

To najczęściej mąż, który już się szykuje do ewakuacji, ale jeszcze nie znajduje słów (albo odwagi). „Nie wiem” jest jego przykrywką.

To CZASEM człowiek, który serio „nie wie”, ale należy go wtedy po prostu zostawić.  Bo jeśli będziemy go osaczać, on nie dowie się na pewno.

Jak wygląda relacja z Panem „nie wiem”. ? Każda z nas miała przynajmniej jednego takiego pana, no chyba, że jest oazą spokoju, kwintesencją racjonalności i nigdy by się z kimś takim nie zadała. Ale to są wyjątki.

Pan Nie Wiem typ 1.

„Jeśli czegoś chcę, chcę na maksa. Przestaję chcieć? To jestem tak samo na maksa, ale w uciekaniu”

Pamiętasz go jeszcze, gdy wiedział. Wow. przeleciał pół Europy, żeby do ciebie dotrzeć, zostawił żonę, zdradził żonę albo kobietę z którą był. Żadne obietnice nie były ważne. On chciał ciebie. Czułaś jego pewność w 100 proc, wydawał ci się najbardziej zdecydowanym człowiekiem świata. Po latach życia mówi ci, że nie jest pewny co czuje?

To lepiej mu uwierz i spakuj walizki ( swoje lub jego).  Wie co mówi. Nie poświęcaj mu czasu. Wiesz co robi, gdy mu zależy.

P.S Ohydny typ:)

Pan Nie Wiem typ 2.

„ Kochanie, ale co powinniśmy zrobić?”

On zawsze nie wie. Nie wie co chce zjeść, jak urządzić mieszkanie, kiedy zdecydować się na dziecko. Ślub tak czy nie. Ratunkuuuuuuuu. Świetne, gdy kochasz decydować. Gdy nie przeszkadza ci, gdy robisz więcej rzeczy. Masz gdzieś co mówi on, robisz swoje. Wychodzisz za mąż za jego „nie wiem” ( sama to załatwiasz), koisz jego „nie wiem” w każdym momencie życia.

Powodzenia. Mam nadzieję, że nie zwariujesz kiedyś.

P.S Typ do przeżycia, gdy ty wiesz za was dwoje :).

Pan Nie wiem typ 3.

„Udowodnij, że mnie kochasz”

Proś, przepraszaj, walcz. Robię to po to, żebyś mnie kochała. Jak rozpoznać taki typ? Mówisz mu: „okej”, a on prostuje: „Nie o to mi chodziło”.

Z doświadczeń z mężczyznami.

– Jeśli facet jest naprawdę zaangażowany, wie. To zawsze powtarza mi mój mąż: „każda niepewność wynika z braku uczuć”. Kochający człowiek przeniesie dla ciebie góry”.

Z autopsji:

– Czasem mówimy „nie wiem”, gdy chcemy, żeby ktoś nas dostrzegł, zauważył, potwierdził, że jesteśmy ważne. ( ważni). Dzielmy takie „nie wiem” na milion części. Ale… czy chcemy być z kimś niedojrzałym? Czy chcemy całe życie udowadniać komuś? Ej. Lepiej powiedzieć: okej, widzę, że potrzebujesz atencji. Jesteś ważny, zależy mi, jak mogę ci pomóc?

To tyle.

Gdy ktoś mówi: „nie wiem” to jest jego problem. Nie proś, nie tłumacz, nie angażuj się zanadto. Możesz dać czas, ale nie wieczność. Możesz rozumieć, ale nie zawsze.

Masz prawo się wściec. W końcu.

To dotyczy kobiet i mężczyzn. Jeśli ktoś nas kocha, prędzej czy później przyjdzie. Bo zrozumie, bo będzie chciał przeprosić. Tak naprawdę jest. Nie bójmy się puścić kontroli. Puszczenie kontroli jest często zawalczeniem o siebie i swój spokój.

Puszczenie kontroli, to nie zawsze zrywanie. Czasem po prostu powiedzenie: „okej, przemyśl sobie, jestem jakby co”. Tylko tyle. Aż tyle. 🙂