Go to content

List do przyjaciółki, która właśnie rozstała się z mężem

Fot. iStock/MartinPrescott

Kochana,

widzę, jak ci ciężko. Jak jednego dnia siedzisz przytłoczona i zrozpaczona tym, co się stało, a kolejnego próbujesz robić dobrą minę i próbować wstać z kolan i iść do przodu

Tak wiele bym chciała ci powiedzieć, choć wiem, że słowa nie ukoją twojego bólu, że odbiją się jeszcze echem od ściany, dotrą za kilka tygodni, może miesięcy. Dlatego piszę, bo wierzę w pisane słowo, w jego moc, w możliwość sięgnięcia do niego w każdej chwili, w każdym trudnym momencie.

Chciałam ci powiedzieć, że cię rozumiem, że jestem blisko, że ta podróż, jaką musisz przejść, będzie bolesna, nie zaprzeczam temu. Niezliczoną ilość razy zapewne obudzisz się, poczujesz słońce na swojej twarzy i z radością pomyślisz, co przyniesie ci dzień. Ale na pewno zdarzą się też dni dni, w których nie będziesz miała siły wstać z łóżka, otworzyć oczu, kiedy każdy krok w dzień wypełniony będzie bólem twojego serca. Ze wszystkich sił będziesz udawać, że wszystko jest okej, że jest idealnie.

Chciałam ci powiedzieć, że masz czas, że nie musisz robić siedmiomilowego kroku. Nie spiesz się, jeśli potrzebujesz tygodni na przeżycie straty tak ważnej rzeczy, jaką jest miłość, w porządku. Nie patrz na to, co pomyślą inni. Nie wypieraj bólu i cierpienia, nie udawaj, że go nie ma. Zaakceptuj go. Obejmij. Przytul.

Nie mówię, że powinnaś ciągle płakać ani, że twój dzień powinien kręcić się na nieustannym rozmyślaniu o tym, co się stało. Po prostu łatwiej jest zaakceptować to, przez co przechodzisz, niż bagatelizować swój ból, który w końcu i tak by w ciebie uderzył i to ze zdwojoną siłą.

Chcę ci przypomnieć, że to nie była twoja wina. Nigdy nie była. Nigdy nie obwiniaj się za swoje błędy. Wszystko, co zrobił, było jego wyborem. Podjął tę decyzję – nie dlatego, że byłaś niewystarczająca, ale dlatego, że nie chciał zmierzyć się z odpowiedzialnością, że postanowił dość szybko pójść na łatwiznę, zamiast o was zawalczyć.

Dałaś mu wszystko, co mogłaś zaoferować. Zrobiłaś wszystko, aby wasz związek zadziałał. Byłaś gotowa walczyć o niego, choć chwilami cały świat miałaś przeciwko sobie, inni mówili, żebyś odpuściła, że nie warto. Ale ty dawałaś mu szansę, kolejną i kolejną. Byłaś, kiedy potrzebował pocieszenia, wsparcia, choć on nie dawał ci nic w zamian. Ale dziś musisz iść do przodu. Jasne, raz na jakiś czas warto spojrzeć w przeszłość, ale nie zgub się w niej, nie zgub drogi, którą powinnaś zmierzać tylko dlatego, że się za nim będziesz oglądać.

Nie krytykuj siebie za to, że go kochasz, bo kiedyś był dobrym facetem. On też cię kochał. Macie wiele wspólnych dobrych wspomnień. Razem się śmialiście, żartowaliście, wzruszaliście. Były rzeczy, którymi cię rozczulał, zachwycał. To wszystko było prawdziwe, to była miłość. Żaden związek nie jest doskonały, ale też każdy na swój własny sposób wystarczająco doskonały bywa.

Był miłością twojego życia. Odchodząc odebrał ci plany, marzenia, cele. Pozostała dziura, pustka, której dzisiaj – wydaje ci się, niczym nie jesteś w stanie wypełnić. Ale chciałabym, byś uwierzyła, że kiedyś przyjdzie taki czas, gdy wrócisz do siebie, gdy z sentymentem będziesz wspominać, to, co między wami było, bo nauczysz się wyciągać z tej bolesnej i trudnej lekcji wnioski. I jasne, chciałabym, żeby to się nigdy tobie nie przytrafiło, żeby on nigdy nie stanął na twojej drodze. Ale widziałam jak przy nim wzrastasz, jak dojrzewasz, jak się zmieniasz. To dziś jest twoją siłą, to po nim zostało i to w sobie pielęgnuj. Bądź w końcu ważna dla siebie tak bardzo, jak jesteś ważna dla mnie. Kocham cię, przytulam i jestem – na dobre i na gorsze.