Go to content

I żyli długo i szczęśliwie, bo nigdy nie złamali tych kilku obietnic

I żyli długo i szczęśliwie
Fot.iStock/ CoffeeAndMilk

Ona i On, ja i ty– zakochani, z maślanymi oczami zapatrzonymi w siebie. Bez tchu goniący za sobą nawzajem… Takie rzeczy tylko w bajkach – myślisz. Zakochanie prędzej czy później mija i przychodzi życie – powie ktoś. A czy bajki nie zdarzają się naprawdę?

Czasem wystarczy tylko kilka rzeczy. Tak prostych, a tak cholernie trudnych do zrobienia. W prawdziwej miłości czeka cię ciężka praca – nad sobą, a jeśli trafisz na kogoś, kto jest gotowy do tego samego – napiszecie nie jedną wspólną bajkę, ale wiele, wiele tomów dobrej bajkowej literatury.

Chcesz kochać i być kochanym? Czasem myślę, że słowa przysięgi małżeńskiej powinny brzmieć zupełnie inaczej… I żyli długo i szczęśliwe, bo nigdy nie złamali tych kilku obietnic:

Obiecuję, być sobą

Obiecuję, że, gdy z rok albo za lat dwadzieścia spojrzysz w moje oczy, nie będziesz płakać. Że nie zobaczysz w nich obcego człowieka pełnego nienawiści, żalu i złości. Że zrobię wszystko, żeby do tego nigdy nie doprowadzić. Z całych sił. Choć świat tak bardzo będzie się zmieniał, zupełnie jak nasze życie – ja będę sobą dla ciebie.

Tak wiele może kryć ta obietnica. Nie będę cię oszukiwać, nie będę udawać kogoś innego by cię zdobyć, usidlić. Nie będę się ze wszystkim zgadzać, żeby uniknąć konfliktu. Mogę ci zaoferować tylko i aż siebie.

Obiecuję, że pozwolę ci na to samo

Że nie będę cię zmieniał wbrew tobie, że pozwolę ci żyć twoim życiem. Że cię doceniam i będę doceniać. Że to ciebie kocham. Nigdy nie stanę się lalkarzem w teatrze, który decyduje o życiu swoich aktorów.

Obiecuję, że nie pozwolę, by było za późno…

… za późno by coś zmienić

… za późno by nas ocalić

Że będę o nas walczyć. A gdy będzie źle, nie poddam się tak łatwo, nie uniosę się honorem, nie będę szantażować. Będę walczyć codziennie.  Ale bez miecza w dłoni. Zacznę przy porannej kawie.

Obiecuję, że nie stracę z oczu, tego co w nas wyjątkowe

Że będę to doceniać. Że nie pozwolę by nasze codzienne „ale” o wyschnięty chleb i okruchy na blacie, o kolej w wyprowadzeniu psa i kłótnię na wymarzonych wakacjach, przesłoniły mi tego, co naprawdę ważne. Bo tylko to nasze „coś” wyjątkowego – tak mocno nas do siebie przyciągało, tak wiele dla nas zrobiło. I nawet te okruchy i ten pies, i teściowie… to wszystko nie jest ważne, jeśli tego „czegoś” nie stracimy. Nie pozwolimy sobie tego stracić. A resztę zawsze można zmienić lub naprawić…

Nie będę porównywać i wytykać, jest przecież tyle dobrego, tyle innego. Doceniam.

Obiecuję ci być ramieniem…

… przyjaciela, który cię wspiera
… partnera
… czułym
… silnym
… szukającym wzajemności.

Obiecuję, patrzeć w lustro

Obiecuję nie iść najłatwiejszą ścieżką. Gdy zaczniemy się sobie bacznie przyglądać i pytać kim dziś jesteśmy, ja obiecuję ci najpierw samemu spojrzeć w lustro. Żeby wiedzieć, czy nie złamałam/em pierwszej obietnicy.

Obiecuję, że nigdy nie zamknę cię klatce, że pozwolę ci się rozwijać

Nawet, gdy bardzo będę się bać, że będziesz o krok do przodu, że nie będę ciebie godny. Nie będę ci przeszkadzać się rozwijać ze strachu, zazdrości czy niezrozumienia. Jak inaczej masz być sobą.

A gdy stracisz siły i zgubisz się na chwilę – jestem. Możesz na mnie liczyć.

Obiecuję, że będę mieć dla nas czas

Dla ciebie. Czas na bycie razem, a nie obok siebie. Czas na słuchanie i opowiadanie. Na szybki dotyk rąk i pocałunek na dobranoc. Nie będę go mierzyć, wyliczać i dzielić. Obiecuję, że będę się nim cieszyć.

I pozwolę ci mieć czas dla siebie. A gdy będziesz tego czasu potrzebować, gdy poprosisz o niego, ja zaczekam tyle, ile tylko potrafię.

Obiecuję ci, że odpowiedzialność za naszą miłość będziemy dzielić

Po prostu. I choćby nie wiem, co się zmieniło, to my mamy tę miłość w rękach i tylko my możemy ją uskrzydlić lub zdeptać.