Go to content

„Jeśli chcemy być szczupłe całe życie, musimy w końcu przestać się odchudzać”. Sezon bikini za nami, czas na efekt jo-jo

Fot. iStock/ChesiireCat

Jesień. Zwiewne, lekkie sukienki chowamy już do szafy, a wraz z nimi porzucamy drakońskie diety i marzenia o szczupłej sylwetce. Martwić przecież będziemy się potem. Po Nowym Roku. Albo na wiosnę. Albo tuż przed wakacyjnym wyjazdem. O tym, dlaczego jesienią tyjemy i co zrobić, by raz na zawsze rozprawić się ze zbędnymi kilogramami, opowiada w rozmowie z magazynem Oh!me Elżbieta Lange – psychodietetyk i terapeuta.

Ewelina Celejewska: Dlaczego zaraz po wakacjach tyjemy?

Elżbieta Lange: Przede wszystkim dlatego, że odchudzamy się do sezonu bikini. Tak naprawdę, jeśli chcemy być szczupłe przez całe życie, to powinnyśmy się przestać odchudzać. To paradoks, ale naprawdę tak jest. Diety powodują, że się tylko i wyłącznie tyje. Samo słowo „dieta” czy też myśl o odchudzaniu u większości z nas wzbudza lęk. Dieta kojarzy nam się z restrykcjami, z kontrolą, z wyrzeczeniami, z głodem, z brakiem przyjemności i różnymi dziwnymi sposobami, które często nijak przystają do tego, co lubimy, co jemy, jaki mamy tryb życia. Po prostu wrzucamy się w jakiś schemat, który najczęściej z różnych powodów w ogóle nam nie służy. Często towarzyszy temu też motywacja zewnętrzna, czyli: do wakacji, do Sylwestra, do bikini, do ślubu. Właściwie nieustająco pojawiają się jakieś ważne uroczystości i wydarzenia, do których się odchudzamy. A to powoduje tylko i wyłącznie efekt jo-jo i tycie. Patrząc długofalowo, co roku tylko przybywa nam dodatkowych kilogramów. To już nie są dwa kilogramy do zrzucenia, a na przykład siedem. Zaczynamy więc kolejną dietę. Problem w tym, że za każdym razem jest trudniej. Po pierwsze psujemy sobie metabolizm, a po drugie coraz mniej nam się chce, bo przecież widzimy, że efekt w zasadzie żaden lub wiemy, że tym efektem będziemy się cieszyć w zasadzie tylko przez chwilę.

Czy istnieje jakaś „zdrowa” liczba kilogramów, które przybieramy jesienią?

W tym okresie trochę inaczej zaczynamy się odżywiać. Robi się chłodniej, mamy mniej dni słonecznych, a co za tym idzie niedobór witaminy D co wpływa na odkładanie się tkanki tłuszczowej oraz na nasz nastrój. Z kolei niedobór serotoniny czyli „hormonu szczęścia” zwiększa nasz apetyt. Chętniej sięgamy po tłuszcze i węglowodany bo z nich możemy szybciej uzyskać energię. Często idziemy na skróty – jemy węglowodany, ale nie te złożone pod postacią np. kaszy czy pełnoziarnistego pieczywa , a ciastka, czekoladki i inne smakołyki. Naturalnym jest, że człowiek w tym okresie jesienno-zimowym nieco obrasta w tkankę tłuszczową, by utrzymać odpowiednią temperaturę ciała. Jednak różnica w wadze u osób, które prowadzą zdrowy styl życia waha się od 1 do 2,5 kg, a nie jak u osób odchudzających się od 5 do 15 kg. Do tego dochodzi jeszcze zmniejszenie aktywności fizycznej. 1-2 kilogramy więcej można łatwo zgubić na wiosnę, gdy automatycznie zaczynamy więcej się ruszać i jeść lżej. Wówczas szybko i w naturalny sposób wracamy do swojej wagi. My natomiast stosujemy odchudzanie sezonowe z wykorzystaniem różnych szybkich i skutecznych sposobów. To się oczywiście udaje, jednak problem zaczyna się później. Problemem nie jest schudnięcie, a utrzymanie wagi. A żeby to było możliwe, musimy przestać się odchudzać i zmienić nawyki, sposób myślenia. Jeśli na co dzień odżywiamy się zdrowo, chwilowe pofolgowanie sobie nie zakończy się ani dodatkowymi kilogramami, ani chorobą. Najważniejsza jest codzienność. My natomiast wybieramy system zerojedynkowy, czyli albo się głodzę i stosuję różne, dziwne diety, albo jem co popadnie.

Co powoduje efekt jo-jo?

Trzeba pamiętać, że nasi przodkowie kiedyś polowali. Pożywienie nie było tak łatwo dostępne jak teraz. Były okresy sytości i głodu. Choć my bezpośrednio tego nie doświadczyliśmy, mamy te informacji zapisane w pamięci komórkowej. Kiedy już upolowało się tę zwierzynę, to obrastało się w tkankę tłuszczową, by móc przetrwać do kolejnego, udanego polowania. Organizm spowalniał wówczas procesy metaboliczne, konsumując powoli zapasy energii. Dlatego też dzisiaj, gdy zaczynamy się głodzić lub przechodzimy na różne niedoborowe diety, spektakularnie chudniemy tylko do pewnego momentu. Organizm zaczyna się buntować i przełącza na tryb oszczędzania. Spowalnia metabolizm nawet do 40%. Dlatego też, wracając jesienią do naszego zwykłego odżywiania, nie mówiąc już o objadaniu się, nasz organizm nie będzie już trawił tak samo, jak przed kuracją odchudzającą, którą zafundowaliśmy sobie przed wakacjami. Nagle jesteśmy zdziwieni, że jemy tak samo, a tyjemy. Dlatego długofalowa kompletnie nam się nie opłaca być na dietach.

Jak znaleźć w sobie motywację wewnętrzną?

Przede wszystkim trzeba sobie zadać kilka ważnych pytań. Co jest dla mnie ważnego w odchudzaniu? Co to zmieni w moim życiu, gdy schudnę? Motywacja musi być pozytywna i wewnętrzna. Odchudzanie samo w sobie nigdy nie jest celem. Za tym stoją nasze różne, niezaspokojone potrzeby: ładnego wyglądu, szczupłej sylwetki, zdrowia, poczucia pewności siebie. Lista powodów może być długa, jednak każdy musi odnaleźć swój własny, indywidualny powód. Następnie trzeba się zastanowić, czy sposób, który wybieram, jest w ogóle możliwy do realizacji długofalowo. A więc pytania: jakim kosztem to się odbywa? Jakie są konsekwencje mojej metody odchudzania? I czy ona w ogóle jest skuteczna?

A co ze sportem jesienią i zimą?

Oczywiście szukamy różnych wymówek, sabotujemy pomysł o rozpoczęciu zdrowego stylu życia po to, żeby trochę się z tej odpowiedzialności zwolnić, bo najzwyczajniej w życiu nam się nie chce. Zawsze są jakieś sposoby, tylko trzeba ich poszukać. Aktywność fizyczna przede wszystkim musi być przyjemna i „moja”, tylko wtedy będzie nas motywować do działania. Wymaga to jednak znajomości siebie. Warto też po prostu ruszać się przy okazji wykonywania innych czynności, jest to tak zwana aktywność spontaniczna– pójść schodami, zamiast wjechać windą, wysiąść dwa przystanki wcześniej i pójść pieszo.

Skoro już tak wiele czasu spędzamy jesienią w domu, może powinniśmy ten czas na kanapie z kubkiem herbaty w ręku wykorzystać na rozmyślania o tym, czym jest dla nas zdrowy styl życia i jak znaleźć w sobie wewnętrzną motywację, żeby raz na zawsze rozprawić się z dodatkowymi kilogramami?

Patrząc nawet na cykle natury, jesień jest czasem pewnego uśpienia. Może więc ułatwić nam zanurzenie się w swoich emocjach. Cała przyroda wokół zamiera, by na nowo odrodzić się na wiosnę. To doskonały pomysł, by wykorzystać ten czas w podobny sposób, by powitać wiosnę w nowym wydaniu. Dzięki temu może tym razem udam nam się nie powielać tych samych schematów, które wyłącznie nas frustrują i nie szukać szaleńczo diety cud tuż przed sezonem bikini w przyszłym roku.


 

Fot. Elżbieta Lange / archiwum prywatne

Fot. Elżbieta Lange / archiwum prywatne

Elżbieta Lange – psychodietetyk, terapeuta, Diet Coach, autorka książek „Gdybym tylko schudła…” i „Nie t(ł)ucz się dietami”