Go to content

Powiedz mi czego się wstydzisz, a powiem ci kim jesteś. Co robi z nami wstyd?

Co robi z nami wstyd
Fot. iStock/L-house

Kiedy ostatnio zdarzyło ci się wstydzić?

Jakiś czas temu, będąc na spacerze z bliskimi przyjaciółmi natrafiliśmy na zamarznięte koryto płytkiej rzeki. Rodzice i dzieci mieszkający niedaleko szybko założyli na nogi łyżwy i ruszyli nacieszyć się pierwszym zimowym chłodem. Chcąc choć przez chwile znów poczuć się jak dzieci, skuszeni obietnicą dobrej zabawy, kolejno, ostrożnie wchodziliśmy na taflę dość kruchego lodu. Tak się jednak złożyło, że jeden z naszych przyjaciół nie ma w tym zbyt dużego doświadczenia i już na początku jedną nogą wpadł do wody. Sytuacja była na tyle komiczna, że wywołała uśmiechy wszystkich wokół, łącznie z nami. Kolega także się uśmiechnął lecz po chwili na jego twarzy pojawiły się soczyste wypieki i on sam stał się jakiś nieswój.

Było w tym coś pierwotnego. Jakby ta reakcja wdrukowana była w nim od samego początku. Nie miał bowiem żadnego powodu, by się wstydzić. A jednak to uczucie było silniejsze od zdrowego rozsądku. Ta pozornie błaha sytuacja wydała mi się szczególnie ważna.

Bo z setek takich małych „nieistotnych” wydarzeń zbudowaliśmy kiedyś nasz wewnętrzny obraz siebie, naszą samoocenę. Krytycznego rodzica, który w nas siedzi i który nawet, gdy jesteśmy już dorośli karze nam się wstydzić. Broniąc się przed jego destrukcyjnym działaniem dopuszczamy w końcu do tego, by to uczycie przejęło kontrolę nad naszym zachowaniem. Zaczynamy uciekać – unikać sytuacji, w których moglibyśmy się wstydzić.

Co jeszcze robi z nami wstyd?

Każe nam się bronić

Nikt z nas nie chce się wstydzić. To uczucie nas osłabia, niszczy. Automatycznie zaczynamy więc się przed nim bronić. Nie bierzemy wtedy odpowiedzialności za swoje zachowanie lub staramy się przerzucić nasz wstyd na osoby trzecie – zrzucając winę na innych, a nawet oburzając się, kiedy wytykają nam błędy. Głęboki, nieuświadomiony lęk przed wstydem może doprowadzić także do tego, że nie będziemy w stanie przepraszać. Nigdy. Nawet wtedy, gdy wina ewidentnie leży po naszej stronie. Strach przed porażką jest bowiem tak ogromny, że wolimy zniszczyć relacje z najbliższymi, niż przyznać się do błędu.

I przeciwnie – z obawy przed wstydem, często zaczynamy się nadmiernie tłumaczyć i przepraszać. By uniknąć w ten sposób krytyki, konfliktu czy ataku. Będziemy więc przepraszali za każdą błahostkę, byle by tylko jakoś się przed nim uchronić. Kiedy jesteśmy pewni siebie, nie mamy problemu z przyznaniem, że się pomyliliśmy. Nasza wewnętrzna siła, daje nam odporność – wewnętrzną świadomość, że jesteśmy tylko ludźmi. Jej brak sprawia, że ze strachu przed odrzuceniem, ludzie często przepraszają „na zapas”. Nawet za coś, co de facto nie jest ich winą.

Sprawia, że chcemy być idealni

Dążenie do perfekcji to kolejny sposób obrony przed wstydem. Wydaje nam się wtedy, że jeśli będziemy idealni, odbierzemy katu narzędzie zbrodni. Że nie dając innym powodów do krytyki, uchronimy się przed wstydem. To uczucie oślepia nas tak bardzo, że zaczynamy działać wbrew naszej ludzkiej naturze. Próbujemy wyplenić z nas cechę, która stanowi składową cześć samego człowieczeństwa – omylność. Starając się za wszelką cenę udowodnić światu, że jesteśmy bez skazy, prędzej czy później skazani jesteśmy na porażkę. Bo każdemu, prędzej czy później, powinie się noga.

Fot. iStock / Hramovnick

Fot. iStock / Hramovnick

Namawia nas do odwlekania

Powodów prokrastynacji jest bardzo wiele, a jednym z nich jest właśnie nieuświadomiony wstyd przed potencjalną porażką. Nachodzi nas wówczas myśl, że jeżeli nie podejmiemy wyzwania, nie będziemy musieli się wstydzić, w razie gdyby coś nam się nie udało. Nawet jeśli odbieramy sobie w ten sposób szansę na coś dobrego w naszym życiu, na nadanie mu smaku i powiewu świeżości, to przynajmniej będziemy bezpieczni. Na jakiś czas uchronimy się więc prze uczuciem, którego za wszelką cenę nie chcemy doświadczyć.

Niestety poczucie wyjścia zwycięsko z tej sytuacji jest złudne. Ciągłe odkładanie rzeczy „na potem” w efekcie całkowicie odbiera nam motywację do działania. A początkowe uczucie ulgi i samozadowolenia, z czasem zostaje zastąpione lękiem, strachem i nerwowością.

Problem z przeżywaniem wstydu polega przede wszystkim na tym, że w odróżnieniu od innych, to uczucie, za każdym razem mówi nam coś o nas. O tym jacy jesteśmy – niedoskonali, źli, nieudolni, głupi i tym podobne. Jedynym sposobem na jego oswojenie jest uświadomienie sobie tego co nas zawstydza – wydobycie go na światło dzienne. Stawianie mu czoła.

W walce ze wstydem najważniejsza jest szczerość bliskość i godność. Otworzenie się przed drugą osobą i szczere przyznanie się do tego, co nas zawstydza, niesie ze sobą ryzyko odrzucenia. Takie sytuacje się zdarzają i to zazwyczaj wtedy, gdy nasz odbiorca sam nie oswoił się jeszcze z własnym wstydem. Częściej jednak spotkamy się ze zrozumieniem i empatią, która prowadzi do prawdziwej bliskości i zacieśnia więzi między ludźmi.

I przede wszystkim godność. Świadomość, że nikt nie jest w stanie nam jej odebrać. Niezależnie od tego jacy jesteśmy i co w naszym życiu zrobiliśmy. Każdemu z nas przysługuje nieutracalne prawo do godności.

Z tym przeświadczeniem łatwiej jest zrozumieć, że wstyd to uczucie, jak każde inne. I tak, jak wszystkie jest nam bardzo potrzebne. To bezpośredni łącznik z naszym sumieniem i pomaga nam trzymać się tego, co dobre.

Źródło: charaktery.euwysokieobcasy.pl