Go to content

Kto nigdy nikogo nie pożegnał „naprawdę”, ten nie żył. Pozwolić odejść temu, kto cię nie potrzebuje, znaczy dojrzeć

Fot. iStock/fcscafeine

Pewnie wiele razy w swoim życiu musieliście kogoś pożegnać. To mogło być rozstanie, decyzja o zakończeniu przyjaźni, śmierć bliskiej osoby. Pożegnania i powitania w pewnym sensie wyznaczają nasz życiowy rytm, bo większość tych najgłębszych, najpiękniejszych i najtrudniejszych emocji, które odczuwamy, dotyczy innych ludzi – ich obecności bądź ich braku w naszym życiu. 

Rozpacz, żal, smutek – te uczucia najczęściej towarzyszą nam, kiedy ktoś, kto był dla nas ważny, odchodzi, nawet jeśli relacja, która nas wiązała, przynosiła nam cierpienie i emocjonalny ból. Tak bardzo przywiązujemy się do ludzi, że zatracamy i gubimy w tym przywiązaniu samych siebie.

Tymczasem pożegnać kogoś, kto już nas nie potrzebuje, to znaczy dorosnąć, dojrzeć. Nawet śmierć bliskiej osoby może pozwolić nam wzrosnąć „duchowo”, rozwinąć się emocjonalnie. W jaki sposób? Bo zaczynamy sobie zadawać pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Bo zdajemy sobie sprawę z tego, że jednak potrafimy żyć „sami”, że właściwie w ogóle, tak naprawdę, jesteśmy sami i że ta relacja z sobą samym, jest najbardziej podstawową, „bazową”.

Pożegnać kogoś, kto nas nie potrzebuje, może pozwolić nam odkryć siebie na nowo

Jeśli żegnasz ukochanego, dla którego przestałaś być priorytetem, żegnasz też poczucie, że miłość musi boleć.  Jeśli godzisz się ze śmiercią przyjaciela, uznajesz, że twoje życie będzie teraz inne, ale nie musi być gorsze. Mimowolnie zaczynasz szukać głęboko w sobie odpowiedzi na pytania, kwestionować, analizować.

Warto uświadomić sobie, że to, co naprawdę nas boli, kiedy rozstajemy się z innymi, to nie samo pożegnanie, ale pragnienie, by ta osoba do nas wróciła. To ono nas wewnętrznie osłabia i blokuje, produkując w naszej głowie myśli, wyobrażenia i nadzieje, które nigdy się nie spełnią. To ono trzyma nas w jednym i tym samym miejscu.  To ono sprawia, że dajemy się ranić, że oddajemy klucz do naszego osobistego szczęścia drugiej osobie, nawet jeśli jej już nie ma. Bo to ty jesteś jedyną osobą, która powinna mieć kontrolę nad twoim życiem. W tym sensie pożegnania są aktem miłości własnej i odwagi.

Dlaczego odwagi? Zerwanie więzi z ludźmi, którzy nas już nie potrzebują, emocjonalne rozstanie z tymi, którzy odeszli, to przełamanie wielu lęków, w tym, lęku przed samotnością, przed tym, że sami sobie „nie poradzimy”. Jeśli jednak byłaś w związku, w którym druga osoba stale dawała ci jedynie swoją nieobecność, uwolnienie się z tej relacji uświadomi ci w końcu, że ty umiesz już być sama. A życie w pojedynkę samemu, jest o wiele łatwiejsze niż życie w samotności w związku.

Jeśli pożegnałaś przyjaciela, na którego opinii polegałaś w każdej trudnej sytuacji, stajesz przed koniecznością decydowania w pełni sama za siebie. Nie ma nic bardziej rozwijającego.

Jeśli rozluźniasz więzi ze swoim dorastającym dzieckiem, powoli zdejmujesz z siebie odpowiedzialność za jego decyzje, za drogę, którą podąży w dorosłym życiu. Boisz się, bo kochasz, ale odzyskujesz siebie.

Pożegnanie to również zapominanie o urazach i ranach na duszy, jeśli takie w sobie nosisz. Jak bardzo chciałabys się od nich uwolnić?

Żeby naprawdę kogo pożegnać, musisz zaakceptować akt pożegnania, puszczania kogoś „wolno”. Oznacza to, że musisz przejść przez proces niepewności i bólu. A to wymaga zrozumienia tego, co się właściwie stało.

 Aby móc się rozwijać, trzeba zrozumieć:

– że druga osoba już nas nie kocha (to kluczowe, by zakończyć związek, który generuje więcej cierpienia niż szczęścia),

– że śmierć jest częścią życia (a po bliskiej osobie zostają wszytskie przeżyte wspólnie chwile: dobre i złe)

– że ludzie się zmieniają, a to również powoduje zmiany w relacjach między nami (i nie należy ich podtrzymywać na siłę)

– że dzieci dorastają i odchodzą, gdy nadejdzie odpowiedni czas.

Akceptacja przychodzi powoli, ale przynosi ze sobą coś, na co warto czekać. Uwalniasz się od negatywnych emocji, od różnych innych obciążeń związanych z tamtą relacją. Stajesz się bardziej dojrzałym człowiekiem. I wreszcie, dajesz sobie szansę na „nowe”.


Na podstawie: exploringyourmind.com