Go to content

Dlaczego on cię nigdy nie pokocha. Warto tak trwać, w zawieszeniu?

Fot. iStock/SrdjanPav

Może być twoim najlepszym przyjacielem. Może być najwspanialszym mężczyzną jakiego znasz, może być kimś wyjątkowym, kto od dawna znajduje się tuz obok ciebie. Nadchodzi moment, w którym uświadamiasz sobie, że go kochasz i … wiesz, że nic z tego nie będzie. Bo on nigdy nie obdarzy cię takim samym uczuciem. Jasne, możesz być dla niego ważna, ale nie w „ten sposób”. Z bolącym sercem wysłuchasz opowieści o tej, którą pokochał i będziesz udawać, że życzysz temu związkowi jak najlepiej. Że jemu życzysz jak najlepiej, choć jesteś przekonana, że z tobą byłby szczęśliwszy. Warto tak cierpieć?…

Odpowiedz sobie na pytanie, czy uda ci się, całkiem spokojnie, bez emocji rozmawiać z nim o jego miłości. Wysłuchiwać zwierzeń, dawać rady, jeśli cię o nie poprosi. Czy będziesz obiektywna? Czy kierujesz się jego szczęściem, czy swoimi emocjami? Nigdy nie będziesz nią, a to ją przecież wybrał, to jej chce. Czy zobaczysz w niej dobro?

 

Pomyśl,  długo będziesz trwać przy kimś, dla kogo nie jesteś priorytetem? Poświęcać mu swój czas, wiedząc, że gdy tylko może biegnie do innej? Przecież, gdyby to ciebie kochał, przeniósłby góry, by z tobą być, choć na chwilę. Minuty i godziny przeciekają ci przez palce, ciągle czekasz na coś, co nie nastąpi. I pokazujesz mu, że jesteś dla niego, gdyby tylko cię potrzebował, wiedząc, że on nigdy nie będzie mógł zachować się w taki sam sposób w stosunku do ciebie.

Przestań już kochać, bo nie dajesz sobie szansy na… miłość. Tę dobrą, odwzajemnioną, ciepłą. I też prawdziwą. Kto ci powiedział, że w miłości trzeba zawsze cierpieć? Przecież wiesz, że to nieprawda. Widziałaś, można kochać i być szczęśliwym. Twoja przyjaciółka jest zakochana. Jej oczy śmieją się do ciebie radośnie, gdy mówi o swoim mężu. Zazdrościsz jej. Niepotrzebnie. Tobie też się to zdarzy.

Wiem, prawda boli. Ale musisz to w końcu zrozumieć. On cię nigdy nie pokocha. 

Zauważyłaś, jak się niecierpliwił, gdy ostatnio chciałaś mu powiedzieć coś ważnego o sobie? Jak jego oczy wędrowały gdzieś dalej, a myśli biegły do kogoś innego? Nie jesteś dla niego na tyle ważna, by przejmował się tobą tak, jak o tym marzysz. Nawet jeśli zależy mu na tobie, jak na przyjaciółce. Lubi cię, wie, że ta znajomość jest dla niego dobra – bo czuje, że jesteś w stanie poświęcić dla niego wiele. A może uważa, że to bardzo niezręczne, bo jest uczciwy i nie chce dawać ci nadziei? Zauważyłaś, jak cię unika, jak się stara, by zawsze w pobliżu był ktoś jeszcze?

Może wasze rozmowy powoli stają się rozmowami „o niczym”, bo ty podświadomie wywołujesz presję. Otwierasz się na niego, wysyłasz sygnały – „kocham cię, jestem tutaj, gdybyś tylko chciał, moglibyśmy być ze sobą szczęśliwi”. Ale on tego NIE CHCE. Przeraża go to. Przerażają go również twoje emocje, kiedy niekontrolowane łzy spływają po twoich policzkach. Nie wiem jak pomóc, znów boi się, że zrobi coś, czego będzie żałował.

Nie chce, żebyś cierpiała, ale nie umie nic poradzić na twój smutek. Przecież sam jest jego źródłem. Empatia to nie miłość. Litość to nie miłość. Nie myl też z miłości dobrych intencji.

Otwórz oczy, odetchnij – głęboko, tak jakby ten oddech miał przywrócić ci wiarę w to, że zasługujesz na miłość, a nie na czekanie. Jeśli trzeba, odetnij tę znajomość. Może kiedyś do niej wrócisz. Wtedy, kiedy nie będzie bolała, kiedy przestaniesz już pragnąć dotknąć jego twarzy, poczuć jego dłoni na twojej głowie. Nie musisz mu nic tłumaczyć, nie wiąże was nic takiego, co by cię do tego zobowiązało. Jesteś wolna, nawet jeśli wydaje ci się, że nie potrafisz ruszyć z miejsca, bez niego. Już wystarczy, naprawdę.