Go to content

5 potrzeb, z których warto zrezygnować dla własnego dobra już dziś

Fot. iStock/lzf

Podobno nie ma nic trudniejszego niż przyznać się do własnych błędów. Coś w tym jest, my jednak na zewnątrz chcemy by uważano nas za idealnych. Za takich chcemy też uchodzić sami przed sobą budując jakiś złudny obraz kogoś, kim tak naprawdę nie jesteśmy.

„Co robię nie tak, skoro jestem nieszczęśliwa” – czy kiedykolwiek usłyszałaś takie słowa? Czy sama spytałaś siebie, co we mnie samej może powodować, że nie jestem szczęśliwa?

My wolimy myśleć, że naszemu nieszczęściu najczęściej są winni wszyscy tylko nie my sami. A jeśli popełniamy błąd? Jeśli są w nas nawyki, silne potrzeby, których powinniśmy się pozbyć, nad którymi warto zapanować, by nie one kierowały naszym życiem, by nie dodawały nam stresu, niepokoju i nie ograniczały naszego szczęścia? To bardzo trudne zrezygnować z części siebie, nawet tej, która przynosi więcej szkody niż pożytku, ale może warto spróbować?

5 potrzeb, z których warto zrezygnować już dziś dla własnego dobra

Potrzeba kontroli

Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jak silna jest w nas potrzeba kontroli. Rozmawiałam ostatnio z dziewczyną, która powiedziała: „Ja myślałam, że nienawidzę mieć nad niczym kontroli, a okazało się, że to kocham!”.

Skrupulatnie planujemy dzień, ustawiamy sobie wszystko pod linijkę nawet nie wiedząc ile sznurków staramy się trzymać w garści. Co więcej, jest w nas silna potrzeba kontrolowania innych ludzi – ich emocji, tego, co robią, jak się zachowają, co czują. Musimy mieć zawsze i wszystko pod kontrolą.

A gdyby tak puścić, pozwolić życiu i naszym relacjom biec własnym torem bez naszych oczekiwań i wyobrażeń i planów? Spróbuj, obiecuję, że twoje życie będzie lepsze.

Potrzeba posiadania racji

Przypominają mi się słowa z „Samych swoich”, że sądy sądami, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

Bardzo często trudno jest nam odpuścić, przyznać się do błędu, do tego, że może jednak ktoś inny ma rację. Zauważam to często w relacji rodzic-dziecko – niby chcemy być wyrozumiali, akceptujący, a i tak wychodzimy z pozycji, że dzieci i ryby głosu nie mają.

Jak często ta potrzeba posiadania racji niszczy nasze relacje? Ile razy przez zaciśnięte zęby i upór w udowodnieniu, że wszyscy inni się mylą sprawił, że jakieś znajomości się zakończyły, że się popsuły. A tymczasem więcej zyskamy w oczach innych przyznając im rację niż upierając się przy swoim na zasadzie: „tak jest, bo ja tak uważam i koniec kropka”.

Potrzeba narzekania

Cóż, odnoszę wrażenie, że u niektórych to nawet nie potrzeba, co wewnętrzny przymus, to cecha, która wrosła w nas i której nie chcemy się pozbyć, choć zatruwa nam życie. Zdecydowanie bardziej wolimy narzekać niż mówić, że jest dobrze. Dlaczego? Kompletnie tego nie rozumiem. Przecież mamy jedno życie i powinniśmy cieszyć się drobnostkami, małymi szczęściami, powinniśmy skupiać się na tym, co dobre, a nie wiecznie szukać dziury w całym i ze skwaszoną miną przejść przez całe życie. Drugiej szansy nie będzie, warto o tym pamiętać! Naprawdę chcesz umierając pomyśleć: kurde, przez te wszystkie lata tylko narzekałam, nie dopuszczając do siebie radości z życia. Smutna to będzie refleksja i prawdziwy powód do narzekania.

Potrzeba wymówek

Podobno 99% naszych porażek jest wynikiem wiecznego usprawiedliwiania się. Na wszystko jesteśmy w stanie znaleźć wymówkę – nie biegam, bo najpierw muszę schudnąć, nie chudnę, bo brak mi silnej woli. A tak naprawdę wolimy usiąść z tyłkiem na kanapie i z paczką czipsów pod pachą obejrzeć kolejny film. I okej – jeśli potrafimy się do tego przyznać i powiedzieć to głośno. Nie realizujemy marzeń, bo nie mamy czasu, pieniędzy, a może zwyczajnie nam się nie chce? Może się boimy i ten strach tak trudno nam przełamać? Może nie zmieniamy pracy nie dlatego, że innej nie ma, a my nawet ofert nie przeglądamy, bo jest nam dobrze w tym piekiełku, w którym jesteśmy, bo choć nam źle, to je znamy.

Bądźmy szczerzy wobec samych siebie. Nie szukajmy idiotycznych wymówek, z których każdą uda się obalić. Albo coś róbmy i idźmy do przodu, alby przyznajmy, że dobrze nam tu, gdzie jesteśmy, nawet gdy innych to dziwi.

Potrzeba ograniczania siebie

Jak często świadomie się ograniczamy? Jak często robimy rzeczy, które choć są dla nas szkodliwe, to jednak je powtarzamy? Zasiadamy przez telewizorem, komputerem, co nas ogłupia, kradnie nam czas w sposób zupełnie bezwartościowy. Dlaczego zamiast zrobić coś fajnego, iść z dzieciakami na rower, na spacer, zaplanować jakąś jednodniową spontaniczną wycieczkę, my skupiamy się na myciu podłogi, robieniu prania, wmawiamy sobie, że to bez sensu i że jedyne o czym marzycie to poleżeć na kanapie. Naprawdę? A co, kiedy za kilka lat okaże się, że na tej kanapie przegapiliście swoje szanse, okazje do dobrych wspomnień?

Pomyślcie, która ze szkodliwych potrzeb zatruwa wam życie. Może czas ją porzucić?


źródło: powerofpositivity.com