Go to content

Zostałem wujkiem córki

Fot. Pixabay/cocoparisiene / CCO

Brzmi pokrętnie, ale dotyczy coraz większej liczby mężczyzn. Dzisiaj związki coraz rzadziej są synonimem stabilności. Dość powiedzieć, że do rangi dużego wydarzenia urasta bycie ze sobą 2-3 lata, nie mówiąc już o rekordowych dłuższych stażach. Spotkanie z dziadkami lub rodzicami, którzy świętują kolejne złote, srebrne, czy jakiekolwiek inne gody urasta do miana totalnej abstrakcji. Wiem, że przerysowuję, ale tak się po prostu dzieje coraz częściej.

Na potrzeby wpisu założyłem, że czytają go osoby (z naciskiem na facetów), które po rozpadzie związku nie podjęły decyzji o kontynuowaniu życia w charakterze pustelnika i są gotowe na kolejną bliską relację. Jeśli jednak nie, to… i tak zapraszam dalej.

Wyobraź sobie, że spotykasz wspaniałą kobietę, trafia Cię od razu, znowu czujesz jak motyle łaskoczą Ci żołądek od środka, a kłucie w klatce piersiowej nie jest dla Ciebie rozpoznaniem zawału serca. No i super! Pojawia się jedno „ale” – spotkana kobieta jest też matką. To nieco cięższy bagaż doświadczeń, z którym będziesz musiał sobie poradzić. Chyba, że jesteś totalną pi*** i już na tym etapie rezygnujesz z takiego związku. Ja podjąłem decyzję na „TAK” i mam za sobą blisko 18 miesięcy bycia wujkiem. W tym czasie doświadczyłem chyba wszystkich skrajności, jakie są z tym związane. Szybciej, bądź wolniej, poradziłem sobie z większością typowych „niedogodności” bycia wujkiem. Tu skupię się na tej najczęściej u mnie występującej.

To nie jest mój tata

Nasza Maria ma dość intensywny program zajęć pozalekcyjnych – tenis, zajęcia z fotografii, judo, angielski plus dziesiątki innych, które z czasem stały się zbyt nudne, aby w nich uczestniczyć. Taka sytuacja pozwala mi na poznawanie wielu prowadzących i opiekunów, z którymi siłą rzeczy rozmawiam. I właśnie w czasie tych kurtuazyjnych często rozmów padają zdania w stylu „Marysia, pożegnaj się z tatą”, „Zaczynamy, tata odbierze Cię za godzinkę”, „Marysiu musisz poprosić tatę, żeby Ci kupił większą rakietę”, itp. itd. W chwili, kiedy taki tekst się pojawia tylko czekam na: „To nie jest mój tata”. Przypuszczam, że co najmniej kilku z Was mogło to usłyszeć.

I nie ma w tym niczego złego. Pamiętaj, że dziecko nie kłamie, przynajmniej do pewnego momentu. Kiedy wypowiada „to nie jest mój tata”, nie ma na celu sprawienia przykrości, po prostu pilnuje porządku w swoim świecie. W nim mama i tata są najważniejsi, bez względu na to, czy nadal ze sobą żyją, czy nie. Zaburzenie tego porządku zawsze spotka się z jego reakcją. Myślę, że słyszałem to zdanie setki razy, bo poza zajęciami dodatkowymi usłyszałem je zawsze, kiedy byłem tak nazwany – w szkole, w czasie wizyty koleżanek, na urodzinach, w kinie, itd. Po prostu wszędzie i przy każdej okazji.

Na początku to nie jest przyjemne i tak, ma prawo być Ci z tego powodu smutno lub nawet przykro. To naturalne. Zwłaszcza, kiedy intensywniej używasz okolic między uszami i zdajesz sobie sprawę, że zawsze będziesz tylko wujkiem. To Cię będzie dopadało częściej lub rzadziej, ale pewnie będzie wracało. U mnie tak było. Poradzeniem sobie ze świadomością bycia tylko wujkiem zajmę się zresztą nieco później, bo to temat na osobny wpis.

Sposób

Co zrobić, żeby „to nie jest mój tata” nie uwierało Twojej osoby, dumy, wrażliwej duszy, ego? Mnie pomógł humor i Straż Graniczna. Pewnego razu postanowiliśmy wybrać się do Londynu. Uzbrojeni w bilety, dowody osobiste oraz paszport Marii trafiamy przed oblicze funkcjonariusza i wręczamy mu komplet dokumentów. Ten zanim na nie spojrzał spytał: rodzina? Czemu przytaknęliśmy, bo w sumie rodziną jesteśmy i taką się czujemy. Kiedy Strażnik skonfrontował naszą odpowiedź z trzema różnymi nazwiskami, które zauważył na dowodach oraz paszporcie, spojrzał na nas spojrzeniem niedowierzania, zaskoczenia, szoku, strachu i konsternacji jednocześnie. Wydał się nam wtedy tak bezradny, a przez to tak zabawny, że zaczęliśmy się do siebie szeroko uśmiechać, powstrzymując przy tym śmiech. Zapytana przez niego Maria o to kim dla niej jestem, odpowiedziała nonszalancko: no wujkiem!?

To jest oczywiście bzdurna, drobna sytuacja, ale ona kompletnie przeformatowała moje reakcje na pojawiające się „to nie jest mój tata”. Od tego czasu zacząłem do tego podchodzić z takim dystansem, że stało się to naszym żartem – moim i Marii. Nie wiem, czy ma tego świadomość, ale towarzyszy mi w nim:)  Doszło do tego, że nawet czekam na te chwile, kiedy Maria po raz kolejny zaprzeczy naszym więzom krwi. Czemu? Mam wrażenie, że dla niej ta sytuacja jest już nużąca, czemu daje wyraz mimiką twarzy. I tę mimikę uwielbiam oglądać:) Czasami mam zresztą wrażenie, że o tym wie i dodaje to wzruszenie ramionami, to załamanie rąk, to lekkie klepnięcie się w czoło.

Nie chcę przez to powiedzieć, że musisz jechać do Londynu i spotkać się z tym samym funkcjonariuszem Straży Granicznej. Chcę Ci tylko uświadomić, że to przełamanie przyjdzie z czasem. Być może będzie to związane z jakimś wydarzeniem, jak u mnie z przekraczaniem granicy, ale to nie jest warunek niezbędny. Bo najważniejsze, czym musisz się wykazać w związku z kobietą, która ma dziecko, to cierpliwość. Wobec niej, córki/syna, sytuacji i wszystkich osób wokół Was. Wiem to dzięki tym 18 miesiącom, nie wiedziałem wcześniej, więc… korzystaj. W gruncie rzeczy jesteś jedną z najważniejszych osób w życiu dziecka. To Ty zawozisz je na urodziny, dodatkowe zajęcia, czy odprowadzasz do szkoły. Mało? Z punktu widzenia spędzanego czasu, jesteś pewnie jedną z dwóch najważniejszych osób w jej życiu. Nadal mało? Wychowujesz je.

Jak to śpiewał Kazik:
„Miej świadomość,
Przecież robisz co chcesz,
Miej świadomość,
Czy dobrze chcesz”.