Go to content

„Nie rań, jeśli kochasz. Nigdy”. Wyznanie córki, ofiary przemocy

Czy kobieta musi zamordować swojego oprawcę, by w Polsce dostrzeżono problem przemocy domowej? Rocznie ginie do 400 kobiet
Fot. iStock / GeorgePeters

Jestem córką bitej matki, dziewczynką bitą. Prościej: kobietą, która w dzieciństwie doświadczała przemocy i fizycznej i psychicznej. Zawsze dziwią mnie dyskusje pod artykułami o przemocy. 1. Wobec dzieci. To tylko klaps, sraks, wychowanie. 2. Wobec partnerki. No dziecko tego nie widzi. Nie zapamięta. Wystarczy mu potem powiedzieć, że nic nie było. „Ty coś widziałeś/ widziałaś? To sen!”.

Hahahahaha, umieram ze śmiechu. Jasne. Żenujące. Smutne.

Nie zgadzam się, że przemoc rodzi przemoc. Nie zawsze. Znam ludzi, którzy doświadczali przemocy, ale nigdy nie skrzywdzili dziecka. To takie proste i oczywiste. Był bity, będzie bił.  Wyjdźmy poza te pieprzone schematy, zobaczmy, że problem tkwi głębiej. Jestem dorosła, nigdy nie uderzyłam swojego dziecka. Nikomu bym na to nie pozwoliła. Bo jestem za nie odpowiedzialna – to być może jedyna odpowiedzialność jaką w życiu ponoszę. Ale całą sobą. Matka jest po to, żeby dać dziecku poczucie bezpieczeństwa. Naprawdę są matki, które tego nie wiedzą? Matki, które nie wiedzą, że jeśli decydują się na dziecko, powinny przede wszystkim kochać. Dziecko. Nie faceta.

Przepraszam jeśli jestem waszym wyrzutem sumienia. Ja, ofiara przemocy. Ale dziś jest moje święto, prawda?

Tak, niosę ze sobą też inne rzeczy: nienawidzę słabych kobiet (które godzą się na przemoc w domu, i tą psychiczną, i tą fizyczną), bo czuję się ich dziećmi. Wiem co czują, jak płaczą, na kogo wyrosną.  Nienawidzę kobiet pryncypialnych. Bo taki był mój ojciec, mój oprawca.

A wy wszyscy, którzy akceptujecie i tolerujecie przemoc w waszych domach, którzy sami ją stosujecie – macie świadomość na kogo wyrośnie wasze dziecko? Miejcie w dupie psychologów i badania. Ale czy macie w dupie ludzkie historie? Wasze zachowanie jest zapowiedzią dramatu waszych dzieci. Ich bólem i żalem. Każdym ich nieszczęściem i smutkiem.

To może ja wam to opowiem. I będę mieć nadzieję, że przejrzyjcie na oczy, bo za każdym waszym ciosem, za każdym raniącym słowem kryje się przyszłość, której przecież na pewno nie chcecie. Bo kochacie. Ej, przecież wierzycie, że jesteście dobrymi rodzicami nawet, gdy mówicie: „Bo ty zawsze”, „Bo ty nigdy”.

Lęk

Żadne dziecko, które doświadczyło przemocy nie zna świata bez lęku. Lęk jest jak widmo. Kroczy za tobą, czasem się chichra obok ciebie. Przeszkadza śmiać się i oddychać po ludzku.  Boisz się jutra, przyszłości, ludzi. Gdy jesteś poza tym, nawet nie wiesz, ilu rzeczy może przyprawiać o drżenie serca. „Ty serio boisz się tak irracjonalnych rzeczy jak choroba?” spytała mnie ostatnio koleżanka.

Tak, boję się. I zrozumie mnie każde dorosłe dziecko z rodziny, gdzie był krzyk i złe słowa, bo już nawet nie bicie. Przecież jeśli rani cię najbliższy człowiek, jeśli on jest nieprzewidywalny to jak masz nie bać się ty?

Atak przychodził nagle. Nawet nie wiem co zrobiłam. Źle jadłam? Czasem jadłam źle, ale nie reagowałeś. Czasem byłam krnąbrna (wtf?), ale nie reagowałeś. A potem pamiętam, że biłeś mnie,  bo odebrałam telefon, który był do ciebie. Jeszcze biłeś mnie za to, że źle jeździłam na rowerze. I na nartach nie byłam dostatecznie dzielna. Nie umiem się nie bać. Zagrożenie jest przecież wszędzie. Było najważniejszym dla mnie mężczyzną.

Mój mąż czasem mnie przytula. Pyta: „czego ty się boisz, jestem, będę zawsze”. On nie rozumie, że nie ma żadnego „zawsze” i żadnego „jestem”. Jest coś poza naszą miłością i jego obietnicami– mój lęk.

Ofiary przemocy rzadko potrafią być blisko, często ranią. Nie widzisz tego, gdy podaję ciasto i piekę mięso.

Naprawdę tego chcesz dla swojego dziecka?

Perfekcjonizm

Teoretycznie jest darem, praktycznie przekleństwem. Jeśli wymagasz tego od dziecka i karzesz za jego brak, wychowujesz ofiarę. Ofiarę własnej idealności.

Jak, ku*wa ta literka wygląda?! Jak? Pamiętam tą długą boazerię w naszym domu. I jak mnie uderzyłeś w głowę. Bo źle napisałam literkę „a”. Boże, ale mój syn brzydko pisze. Nawet nie pomyślałabym, że można kogoś za to uderzyć. A sobie wciąż stawiam wymagania. Może pobiegnę dalej, może będę lepsza. Powinnam. Muszę. 

Złość

Dziecko – jeśli je bijesz albo zarażasz swoją złością – po prostu jest złe. To tętniący wulkan emocji. Wkurwiony dorosły. To jedno jest prawdą. Złość, która wciąż ci towarzyszy, którą możesz stłumić, ale przed którą nigdy nie uciekniesz.

Byłeś wściekły wciąż. Na nią, kobietę swojego życia, na ludzi, na naszego psa i na świat. Nieustanne drganie, napięcie, pretensje. Sąsiadka, kelnerka, przedszkolanka. Foch. Tu i tam. Czy wiesz, że dopiero wtedy, gdy poznałam mojego męża zrozumiałam, że to nieprawda, że wszyscy są non stop wkurwieni?

Poczucie winy

Dziecko czuje  się winne z powodu kłótni, problemów. Z powodu każdego „spadaj” i każdego złego słowa.  Poczucie winy jest wielokilogramowym ciężarem. Jeśli myślisz, że ono tego nie widzi, nie czuje – to się mylisz. Wyrośnie na dorosłego, który będzie snuł się z tą obsesją, że to on jest winien. Kłótnie w pracy – przez niego. W domu – oczywiście. Wszystko przez niego. A przecież świat to coś więcej niż czyjaś wina.

Czuje się winna wciąż. Że ludzie się kłócą, że problemy w pracy. A pamiętasz jak mówiłeś. „To twoja wina, że jestem wściekły. Doprowadziłaś mnie do tego. Teraz muszę cię zbić, to twoja wina. Oczywiście.

Brak granic

Ofiary przemocy są jak otwarta książka. Ciepłe, ufne dla ludzi dla których nie powinny. Wybaczające od nowa. To żony psychopatów. Przyjaciółki nadskakujące. Zawsze pójdą tam gdzie nikt ich nie rozumie, a uciekną przed ciepłem i otwartością.

Chcesz, żeby twoje dziecko nie miało granic? Żeby ufało za bardzo? „ja cię biłem? Ty chyba zwariowałaś. To nieprawda. To twoja matka była szalona i dziwna, to ty masz urojenia. Ja? ! Idź się leczyć. Powiedz jak ja, ofiara przemocy, mam wiedzieć co czuję i myślę skoro Ty mówiłeś: to nieprawda co czujesz?

Tak. To był sen. Zgwałciłeś moją mamę, łamałeś jej paznokcie, biłeś ją. To był sen.  Przepraszam, wszystko mi się wydaje. Nic nie czuję. 

Zanim narazicie na to swoje dziecko pomyślcie milion razy. Bo nie chce się mi się słuchać, że klaps to wychowanie, i każdy ma swoje słabości. Nie chce mnie słuchać tych głupot.

Cytuję: „ 80 proc. Polaków było bitych w dzieciństwie. Gdybyście tak usiadły i porozmawiały z przyjaciółkami, okazałoby się, że 4 z 6 były bite. Sposobów na karę cielesną jest wiele. Może być to pasek, pięść, kabel, cokolwiek, co sprawi, że zamiast uczyć się na błędach, dzieci stają się wrogie wobec otaczającego świata”.

I jeszcze jedno, bo może nie wiecie: „ Z badań wynika, że ogląda­nie prze­mocy domo­wej ma taki sam wpływ na dzieci jak fizyczne i sek­su­alne mal­tre­to­wa­nie. Bez względu na to, co mówią sprawcy lub ofiary, dzieci czę­sto są bez­po­śred­nimi świad­kami fizycz­nej lub psy­chicz­nej prze­mocy”.

Kochasz – nie bijesz.

Kochasz – próbujesz wybaczać.

Kochasz – rozumiesz i nie oceniasz.

Kochasz – nie krzyczysz.

Lubisz – dajesz szansę.

Kochasz – dajesz moc.

To Twoja rola, rodzicu:)