Go to content

„Jestem beznadziejna”, „znowu mi nie wyszło”, „to mnie przerasta” – te słowa zamieszkają w mojej głowie i kiedyś zacznę je powtarzać, Mamo

Fot. Flickr/Dane / CC BY-SA

Poruszył nas ostatnio film, w którym nienarodzona jeszcze córka prosiła ojca, by ten zadbał o jej bezpieczeństwo. By zwracał uwagę na wszelkie gesty, słowa, które dyskredytują wartość kobiety. Taki list, Mamo, ty również powinnaś dostać.

Dlatego proszę cię, nie ograniczaj opieki nade mną tylko do wyczytanych w ciążowych poradnikach rad. Nie kieruj się wyuczonymi rozwojowymi sloganami. Nie składam się jedynie z lęku separacyjnego, ząbkowania, buntu dwulatka, trudnego szkolnego dorastania oraz nastoletnich błędów.

Mamo, w moim życiu ty będziesz zawsze najważniejszą osobą na świecie. Będziesz tą, którą będę podziwiać, która będzie dla mnie wzorem kobiecości – będę się jej uczyć od ciebie. Naśladując cię. Albo odwrotnie – robiąc wszystko by nie być taką jak ty.

Dlatego proszę cię:

dbaj o siebie

chcesz, by twoi najbliżsi byli szczęśliwi, zawsze zadowoleni? Stajesz na głowie chcąc dogodzić każdemu? A gdzie ty w tym wszystkim jesteś. Masz swoją przestrzeń, pamiętasz o sobie. Mamo proszę cię – dbaj o siebie. W zwykłej codzienności, ucz mnie, jak ja powinnam o siebie zadbać. Że każdego dnia ważne jest, by znajdować czas dla siebie i że nie ma to nic wspólnego z potępianym przez twoją matkę egoizmem. Dbanie o siebie, to możliwość dawania siebie innym, bo tylko samej będąc silną, świadomą swoich potrzeb, mogę być bliżej i bardziej dla tych, których kocham. Pokazuj mi, że mówienie: „Nie mam siły”, „Jestem zmęczona”, to nie przejaw słabości, bezsilności, ale pokazanie: „Ja też jestem ważna, pamiętajcie o tym”. Naucz mnie, że mam prawo do tego, by odpocząć i by inni to uszanowali.

nie dąż do perfekcji

niech słowo „perfekcja” nie będzie moim przekleństwem, nie chcę myć podłogi o północy, wstawać o świcie piekąc bułki i robić najlepsze torty na świecie, nie chcę dorównywać tobie w perfekcji kosztem twojej frustracji, która prędzej czy później stanie się i moim udziałem. Pokaż mi, że czasami na obiad można zjeść jajecznicę, że świat się nie zawali, gdy zostawisz brudne naczynia w zlewie, że nie trzeba spędzać każdego wolnego popołudnia mega wartościowo dbając o rozwój swój i dzieci, że czasami można jedynie obejrzeć kiepski rodzinny film i nic nie robić. Nie chcę biegać od jednych zajęć do innych i mieć poczucie, że cały czas daję z siebie za mało, że z czymś nie zdążę – nauczyć się japońskiego, grać na pianinie, przyrządzać ośmiornicy.

bądź uważna

zatrzymuj się. Rozglądaj się wokół siebie. Nie pędź jedynie w każdy dzień, w kolejne obowiązki, które sobie narzucasz. Zobacz, jestem smutna. A jutro może będę chciała ci powiedzieć coś ważnego. Zakochałam się. Zawiodła mnie przyjaciółka. Nie chcę kolejnej lalki, wyszukanego obiadu, kolejnych dodatkowych zajęć. Chcę ciebie. Chcę, żebyś mnie widziała, żebyś dostrzegała. Mnie i innych wokół. Żebyś przytulała, kładła się wieczorem ze mną, głaskała po głowie. Żebyś była otwarta na emocje innych, żebym wiedziała, że dla ciebie jestem ważna, ważniejsza do wizyty u kosmetyczki, od brudnych okien, od przyjaciółek. Nie, nie zawsze, nie codziennie, a wtedy, kiedy naprawdę ciebie potrzebuję. Twojej miłości i bliskości i zrozumienia. Kiedy mogę liczyć na twoją uważność.

znaj swoją wartość

nie powtarzaj: „jestem beznadziejna”, „znowu mi nie wyszło”, „to mnie przerasta” – te słowa zamieszkają w mojej głowie i kiedyś ja zacznę je powtarzać. A wolałabym mówić: „wiem w czym jestem dobra”, chciałabym móc za tobą uśmiechać się do siebie i mówić: „Brawo, świetnie ci poszło”. Albo „Nie udało się? Trudno. Idę dalej”. Pokaż mi, jak doceniać swoje małe talenty, jak cieszyć się z drobnych sukcesów, miłych zdarzeń. Nie mów: „Nic nie osiągnęłam”, mów: „Zobacz, jak wiele potrafię. Myślisz, że ktoś umie zrobić takie ozdoby na choinkę jak ja?”.

kochaj swoją kobiecość

pokazuj mi każdego dnia, że bycie kobietą to dar, a nie przekleństwo. Że z kobiecością się nie walczy, bo ona jest siłą. Naucz mnie być dumną z tego, że urodziłam się kobietą. Że kobiecość to nie, jak wyglądam. Nie każ mi być wiecznie na diecie, tak jak ty bywasz. Nie ucz, że ciało to narzędzie do osiągania celów. Że kobiecość to jedynie dekolt i krótka sukienka. Że służy tylko do uwodzenia mężczyzn, do zaspakajania ich potrzeb, a dla ciebie do wyciągania z tego korzyści. Pokaż, że kobiecość to wrażliwość, to tajemnica, to delikatność, to dobroć, to złożoność emocji, czasami brak racjonalizmu. Naucz, że kobieta to słabsza płeć, która potrzebuje opieki, poczucia bezpieczeństwa, ale potrafi sama też się obronić. Nie każ mi być jak facet, nie chcę nim być, nie mów, że oni mają w życiu łatwiej. Jestem kobietą, jak ty – pamiętaj proszę.

dokonuj wyborów w zgodzie ze sobą

nie rób czegoś, bo tak wypada, bo co ludzie powiedzą. Bądź pewna swoich wyborów, decyzji. Nie słuchaj, że to głupi pomysł, że nic z tego nie wyjdzie, że „po co ci to”. Jeśli Ty wiesz po co, idź w to. Wybieraj. Ucz mnie, że życie to wybory. Nie tylko między tym co dobre i złe, ale także tym co dobre dla mnie, choć niekoniecznie dla innych. Wybór to trwanie w zawieszeniu, ale też pójście do przodu. Wybór to strach, to obawy, milion wątpliwości, ale świadomość, że można go dokonać niech będzie twoją, a także i moją siłą.

mów o emocjach

opowiadaj o nich, nie tłum w sobie. Nie bój się ich okazywać. Pokazuj mi jak być złą, i że złość jest wpisana w naszą naturę. Ucz jak oswajać emocje, jak je wyrażać, by nie krzywdzić innych i siebie. Powtarzaj sobie i mnie: „Masz prawo do emocji, do bycia smutnym, przeżywania żałoby, rozpaczy. Masz prawo cierpieć po stracie. Tęsknić”. Emocje to nie sama radość. Wiesz, że wcześniej czy później się o tym przekonam. Pokaż mi, jak sobie z nimi radzić.

nie bądź niczyją zabawką

nie pozwól, by ktokolwiek traktował cię przedmiotowo. Jak dobry element rozrywki. Nie musisz być towarzyskim klownem, o którym zapomina się, kiedy kończy się impreza. Nie pozwalaj się obmacywać obcym facetom, śmiać się ze sprośnych żartów, bo kiedyś pomyślą, że tak samo mogą zachowywać się przy mnie. Spojrzeć, jak na głupią i bezrozumną, która dobrze pasuje do ich garnituru, a może jeszcze na chwilę do ich penisa. W końcu kobiety są takie łatwe. Wystarczy butelka wina. Tak, nauczyłaś mnie, że moją wartość określa liczba facetów, którzy mnie zaliczyli.

nie uciekaj w alkohol

nie zapijaj smutku winem, rozpaczy drinkiem. Nie świętuj każdej możliwej okazji alkoholem. Nie ukrywaj wina w kubku, w zwykłej szklance. Mamo, ja to widzę. W twoich szklanych oczach, w potarganych włosach, w twoim mało wyraźnym: „nie teraz kochanie, mamie jest smutno”, „mamusia musi się położyć na chwilkę”. W niestawianiu mi granic, co będę coraz skrupulatniej wykorzystywać, bo wiem, ze wstawiona pozwolisz mi na wszystko, bylebym ci dała święty spokój. Lubię, jak pijesz, bo później stajesz się najlepszą mamą na świecie. Smażysz naleśniki, zabierasz do kina, czytasz książkę. Do kolejnego drinka, do kolejnej alkoholowej drzemki wczesnym popołudniem, tuż po pracy. Nie pytaj mnie za kilka lat: „Nie za dużo pijesz?”

nie bądź ofiarą

pytasz, czy jestem szczęśliwa? A może wolisz nie widzieć, że mój mąż całkowicie mnie od siebie uzależnił, że nie mam własnego zdania, że od ciebie pożyczam pieniądze na buty zimowe, bo jego nie chcę prosić. Że nie lubię się odzywać w towarzystwie, że chętniej pobawię się z dziećmi na podłodze, niż usiądę z wami do stołu. Nie Mamo, wszystko w porządku. Przecież pokazałaś mi, kto rządził w naszym domu, kto decydował, w co się ubierzesz, kto wybierał ci przyjaciółki, kto mówił, żebyś rzuciła pracę, bo twoje miejsce jest w domu przy dzieciach. Nigdy się nie skarżyłaś, więc jak ja mam teraz to umieć, skąd wiedzieć, jak prosić o pomoc?

nie zgadzaj się na przemoc

przewróciłam się na schodach, to nic takiego. Kafle w kuchni były śliskie, ja głupia zapomniałam i poleciałam jak długa. Znasz te wymówki? Aż zbyt dobrze? Też myślę, że w nie uwierzysz, jak ty byłaś pewna, że ja wierzę w twoje. A ja zatykałam uszy, kiedy budził mnie jego krzyk i twój głośny szept, prośby, by się uspokoił. Czasami skulona wchodziłaś do mojego pokoju i bardzo ostrożnie kładłaś się obok mnie. A rano z uśmiechem robiłaś kawę, śniadanie. Nie pytałam, bo nie chciałam po raz kolejny usłyszeć o niezamkniętej szafce… Mamo, spokojnie, ty w końcu też przestaniesz mnie pytać, co się stało.

Mamo, przejrzyj się w lustrze. Będę twoim odbiciem. Moje życie będzie wyglądać, jak twoje – do złudzenia podobne lub wypaczone przez krzywe zwierciadło. Ale to wciąż będę ja, która dzisiaj przeglądam się w tobie. Chcę być taka jak ty – taka piękna, mądra i kochana. Zawsze taką będę ciebie widzieć. Ty we mnie zobaczysz siebie. Za jakiś czas.

Co widzisz?