Go to content

„Na zewnątrz wyglądasz jak zwykły, normalny człowiek, nikt nie podejrzewa, że w środku każdego dnia walczysz sama ze sobą.” Nerwica – moja przyjaciółka

Fot. iStock / Rawpixel Ltd

Czym jest owa niemoc, która czasami mnie ogarnia – czy darem od Boga, czy też jego przekleństwem. Według mądrych ksiąg jest to  to zespół zaburzeń psychicznych dotykających nastroju. Jak o niej słyszysz, myślisz co za bzdura – mnie to nigdy nie dotknie przecież jestem silnym człowiekiem. A jednak…..  Przychodzi taki dzień w którym świat Ci się wali i nie masz na to najmniejszego wpływu. Dzień, który miał być najszczęśliwszym w twoim życiu staje się zmorą na kolejne kilka lat.  Co się stało, że tak właśnie jest… Nie wiesz , próbujesz zrozumieć, jednak wszelkie próby kończą się fiaskiem. Co zrobić…. jak dalej żyć? Jedynym ukojeniem jest noc. Wiesz, że wtedy twój umysł się wyłączy, ciało zrelaksuje, odpręży. Szkoda tylko, że noc trwa tak krótko.

Najgorszy jest dzień, gdy musisz normalnie funkcjonować, być dobrą matką i żoną. Trzeba jakoś poskładać wszystko w całość, zająć się małym dzieckiem, ogarnąć mieszkanie, zrobić obiad masz przecież świadomość , że nikt za ciebie tego nie zrobi.

Na zewnątrz wyglądasz jak zwykły, normalny człowiek, nikt nie podejrzewa, że w środku  każdego dnia walczysz sama ze sobą. O lepsze jutro, by przeżyć jak  najlepiej każdy dzień, by kładąc się spać móc powiedzieć dziękuję ci Panie za to, że żyję.

Kolejne dni stają się lepsze. Myślisz , że już jesteś na dobrej drodze by żyć tak, jak wcześniej. Twój umysł zaczyna normalnie funkcjonować, wydaje ci się, że walka została wygrana, a ty triumfujesz, a jednak…. znów wraca twoja przyjaciółka tym razem ze zdwojoną siłą. Kolejne lata mijają, raz jest lepiej raz gorzej, aż w końcu zdajesz sobie sprawę, że sama nie wygrasz tej walki. A wygrana jest wielka, przecież chodzi o twoje  życie.

Decydujesz się na wizytę u specjalisty. Siedzisz w poczekalni, widzisz dużo  ludzi, patrzysz na nich, myślisz co ja tu do ch** robię, przecież jestem zdrowa a jednak… Pomoc okazuje się tymczasowa, bo przecież tabletki nie załatwią sprawy, nie będą żyć za ciebie. Bierzesz je, bo ufasz , że dzięki nim będziesz zdrowsza. Jednak jeden stan wpędza cię w zupełnie inny dotąd nieznany.

Zauważasz , że bez tabletek nie możesz wyjść z domu, nie możesz zmierzyć się ze swoim otoczeniem, wiesz, że coś znów jest nie tak jak powinno. No i masz rację – zaczyna się kolejna bitwa, tym razem zupełnie inna od ostatniej. Tym razem twoim przeciwnikiem jest strach. Sama myśl wyjścia z domu przyprawia cię o zawrót głowy. Zamykasz się w sobie, nie wychodzisz nigdzie. Gdy już przychodzi ci wyjść i być wśród ludzi, boisz się. Cholernie się boisz.

Czego? Sama do końca nie wiesz, chyba śmierci… serce ci bije coraz mocniej, jakby miało zaraz wyskoczyć, zaczyna się kręcić w głowie, a samo złożenie prostego zdania sprawia ci trudności. Po raz kolejny znalazłaś się w pułapce własnego umysłu.

W końcu przychodzi taka chwila, gdy do twoich rąk trafia książka, którą proponuje ci przyjaciel. Czytasz ją trochę sceptycznie ale zaczynasz wierzyć, że to co jest w niej napisane, jest prawdą. Zaczynasz wierzyć we własne siły, mówisz sobie, że strach to tylko takie uczucie i uczysz  się z nim żyć . Nie dajesz mu przyzwolenia na to, by cię sparaliżował. Dzięki temu potrafisz już w miarę normalnie funkcjonować.

Dostajesz pracę, dzięki której zapominasz o tym, co jest z tobą nie w porządku. Wierzysz we własne siły, zaczynasz planować, marzyć. Mimo tego, że jednak w dalszym ciągu unikasz dużych skupisk ludzi, wiesz, że jest coraz lepiej. Masz teraz pełniejszą kontrolę nad swoim życiem, przede wszystkim przestałaś się bać. Robisz to, co lubisz , czujesz się wartościowym człowiekiem nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wiesz jednak, że twoja przyjaciółka jest cały czas przy tobie, jednak teraz śpi, a czy się obudzi i będzie znów z tobą pić kawę zależy tylko od ciebie i od tego czy  pozwolisz jej po raz kolejny zamieszkać w swoim umyśle.

B.