Go to content

Mój Mały Książę, dziękuję za pierwszy nasz wspólny koc i za to, że dowiedziałam się że mam uczucia

Fot. Flickr / Felipe Venâncio / CC BY

Kiedy to piszę, sama nie wiem, gdzie jesteśmy. Co będzie, na czym stoimy i co powiesz mi jutro… Dziękuję że pokazałeś mi, jak wygląda życie.

19. czerwca – ta impreza Twój wzrok i ten moment. Wiedziałam już, że utonę, ale nie wiedziałam, że  utonę aż tak głęboko.  Przecież to był właśnie ten czas, który był tylko moim.

To ja zawsze byłam przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Tylko ja i mój świat. Bez nikogo. A ty w niego wkroczyłeś butami, jak nigdy nikt inny.

Znalazłam Cię, napisałam pod dziwnym pretekstem i czekałam. Nigdy tak na nic nie czekałam, jak na pierwszą wiadomość od Ciebie.

Tak jak teraz, zalana łzami, czekając na jakąkolwiek iskierkę nadziei…

Odpisałeś – nie tego oczekiwałam, ale było. A ja wiedziałam, że tyle mi wystarczy. Na tę chwilę…

28. czerwca. Moje urodziny. I myśli. Nie wokół ludzi. Nie  mojego tortu ani rodziny. Tylko wokół Ciebie. Odliczam.  Czekam szczęśliwa, że spotkam Cię znowu. I spotykam. Dokładnie takiego samego jak tydzień wcześniej. Patrzysz, co robię. Z kim rozmawiam. Jak się zachowuję.  Nie odpuszczasz ani chwili. Chociaż moi znajomi chcą iść gdzieś indziej, błagam ich, abyśmy zostali.

Kolejne wiadomości. Kolejna noc. Piszesz mi, że jesteśmy z innego świata, a Ty tego świata nie rozumiesz. Tak bardzo chcę to zmienić. Postaram się to zrobić.

Nasze pierwsze spotkanie i te emocje w powietrzu. Nie wyobrażalne emocje i dystans. Ty boisz się mnie, ja boję się tego, co stanie się już za niedługo. Mówimy o sobie wiedząc, że będzie ciężko… a ja zadaje sobie pytanie, czy ten ciężar uniosę?  Czy to będzie mieć sens. Ty wiesz, że nie jestem dla Ciebie, a ja już wiem, że to z Tobą chcę spędzić życie…

Piszesz chaotycznie. I co raz więcej. Zaczynasz dzwonić więcej niż być chciał i chyba więcej niż ja bym tego chciała.

Drugie spotkanie i ten spacer nad rzeką. Cały świat przestaje dla mnie istnieć. Zwracam uwagę na każdy szczegół. Uśmiecham się chwytając się na tym, że nigdy nie będąc zwolenniczką takich momentów, stają się dla mnie wszystkim. Puszczasz kaczki, a ja chcę, żebyś je puszczał kiedyś z naszymi dziećmi….  nagle odwracasz się i mówisz: ” Muszę jechać do pracy”, a ja zastanawiam się całą noc ,co poszło nie tak?

Nasze spotkanie numer trzy. Sobota, las, spacer i mówisz do mnie :  „Proszę traktuj mnie jak koleżanka kolegę”. I wtedy po raz pierwszy mój świat się zatrzymał….

Nie ma Cię kilka dni. Znikasz, a ja myślę sobie, że nie odpuszczę. Nie pozwolę. Muszę zrobić coś, aby Cie zatrzymać.

Nasz pierwszy obiad na rynku. Nasza pierwsza noc.  I pierwszy pocałunek po jednej butelce wina. Oboje boimy się siebie. Ja nie znam tego uczucia – nie wiem, jak to jest, jak mi na kimś zależy. Z kim po miesiącu chcę mieć rodzinę. Tak rodzinę. Sama nie wierzę,  że o tym myślałam, myślę i czułam, że to nastąpi.

Spotykamy się często, a ja dowiaduję się o Tobie co raz więcej. Nie tylko o Tobie. Dowiaduję się o wszystkim, co jest wokół Ciebie. Co robisz, z kim się kolegujesz i z kim masz bliższe relacje.

Powoli tonę, a zarazem uczę się pływać.

Każdy wieczór. Każdy Twój gest pamiętam. Stajesz się moją obsesją  i sensem wszystkiego.

Chcę Ciebie i nasze dziecko. Jak nigdy nic innego. Chcę być z tobą zawsze. Za rok za 10 za 20 lat. Widzieć jak się starzejesz. Chcę z Tobą siedzieć na tej kanapie w tym naszym domu. I jeść makaron, który robisz najlepszy. Chce być dla Ciebie wyjątkowa. Chcę być Twoim partnerem w każdym aspekcie Twojego życia.

Boję się, co będzie. Boję się, że to wszystko stracę. Że obudzę się z wielkiego snu i że wszystko pęknie jak bańka mydlana.

Pierwszy wyjazd. Pierwsze wyjście z Twoją mamą. Siostra. Dla Ciebie tak nie wiele dla mnie wszystko. Pierwsze noce i poranki. I wiem, że chcę, aby to trwało już zawsze.

Nie jesteś idealny i daleko Ci do tego, co zawsze myślałam, że będę mieć. Nie jesteś idealny, a jednak  bez Twojej idealności nie mogę oddychać.

Jeden wieczór. Drugi. Ty zamykasz się w sobie a ja wiem, że w tym momencie mój, a raczej nasz świat, rozsypuje się na miliony kawałków. Ty „nie jestem facetem dla Ciebie. Nie będziemy ze sobą. Jesteśmy z innej gliny ulepieni. To nie zadziała”. Tylko dlaczego ja wiem, że to działa. Że to zadziała. Wmawiam sobie to? Utonęłam. Nie umiem już pływać. Chciałabym Ci powiedzieć, jak bardzo Cię kocham i jak bardzo ważny jesteś dla mnie. Ale nie potrafię. Boję się, że mnie to pogrąży. Boję się. Kolejny raz. Szukam pomocy w różnych miejscach. Nie mogę oddychać. Dałeś mi szansę wtedy, daj mi szansę teraz. Modlę się. Nie czuję nic.

Druga rozmowa, a ja już wiem że Cię tracę. Trzymając Cię za rękę chcę Twojego szczęścia. Naszego szczęścia, o którym gdzieś tam przez chwilę marzyliśmy.

Tak różni, a tak podobni. Tak daleko od siebie, ale bliżej się już nie da. Tak całkowicie inni. Nie napiszę, że chcę być dla Ciebie wszystkim. Nie powiem Ci tego, co powiedziały Ci już inne kobiety. Zastanawiasz się skąd wiem? Skąd wiem aż tyle. Jak się kocha, to się czuje. Czuje się to, czego się nie widzi. Poczujesz kiedyś też…

Przepraszam, że nie mogę wnieść do Twojego życia tego, czego oczekujesz. Zasługujesz na to, czego pragniesz jak nikt inny, a zarazem jak każdy.

Nie wiem, jak to będzie bez Ciebie. Nie chcę i nie będę płakać najbliższe tygodnie. Nie chcę wyobrażać sobie, jak to jest nie zobaczyć się z Tobą po pracy.  Lęk przed uczuciem straty paraliżuje mnie. Paraliżuje mnie myśl, że za jakiś czas, jeśli będę chciała walczyć,  znowu powiesz „Nie jestem mężczyzną dla Ciebie”. Nie wiem czy to przeżyję jeszcze raz…

Dziękuję, że pokazałeś mi jak wygląda życie. Dziękuję za momenty, kiedy poczułam w sobie chęć posiadania rodziny. Za to, że poczułam co to może być rodzina. Dziękuję za pierwszy nasz wspólny koc i za to że dowiedziałam się, że mam uczucia.

Moje życie i nasza bajka się kończy, a razem z nią cała ja…..

Kocham Cię mój  ” Mały Książe”.

Twoja LB.