Go to content

Mamy swoje życie, swoje problemy, ale nigdy o sobie nie zapominamy

Fot. Pixabay / rogonzales / CC0 Public Domain

Pamiętam jak dziś. To był styczeń… Nadeszła kolejna sobota a wraz z nią wypad z koleżankami do pobliskiego pubu. Pub nie duży a i ludzie często Ci sami. Wchodząc uśmiecham się co do drugiej osoby witając się z nimi szerokim uśmiechem. Zamawiamy drinka i siadamy w oddali za ścianą w loży.

Kiedy wyszłam zza ściany kierując się w stronę baru siedział przy nim mężczyzna. Blondyn o niebieskich oczach- tyle zobaczyłam. Kiedy mnie zobaczył, zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i to wcale nie dyskretnie. Jaka była moja pierwsza myśl? „ Boże co za idiota mnie obcina wzrokiem!

Cóż, przeszłam obok niego i zamówiłam drugiego drinka. Kiedy się odwróciłam go już nie było..
Okazało się, że dosiadł się do kolegów obok naszej loży. Co się okazało? Że  jest kolegą moich znajomych. Kiedy usiadłam, podszedł do mnie- przedstawił się a ja jemu. Zamieniliśmy klika słów pod pretekstem wspólnych znajomych. Długo wymienialiśmy się wzrokiem. Trochę mnie onieśmielał..
Moje pierwsza ocena go przy barze- była bardzo myląca.. zobaczyłam w jego oczach pewien blask..
nigdy u nikogo takiego nie widziałam, to było coś zupełnie innego. Po kilku godzinach wróciłam do domu, całą drogę do domu zastanawiałam się jak mogłam go wcześniej nie spotkać? Może się mijaliśmy? Minęło kilka dni. A ja wciąż miałam go przed oczami. Po kilku dniach dostałam sms-a.
„ Halo, co  słychać”  Nie wiedząc kto to, zapytałam się kim jest. Dostałam odpowiedź zwrotną
„ niespodzianka” – mając złe doświadczenia z nieznanymi mi numerami zignorowałam te wiadomości. Na drugi dzień dostałam kolejną wiadomość. Jednak że poprosiłam aby się przedstawił- okazało się, że to ON. Serce waliło mi jak młot. Poczułam pewne podekscytowanie.

Tydzień później ponownie spotkaliśmy się przypadkiem w pubie. Nasza rozmowa trwała znacznie dłużej niż poprzednia. Był czarujący! Umówiliśmy się na spotkanie. Z każdym spotkaniem było coraz bardziej miło. Nawet nie wiem w którym momencie się w nim zakochałam? Chyba już na początku.
I tak mijały miesiące. To był piękny czas. Niestety jak to się często zdarza- nadszedł koniec wielkiej miłości.  Ale czy tak do końca? Czy można na stałe wymazać z serca i głowy swoją pierwszą wielką miłość? Nie rozstaliśmy się w kłótniach, czy wyrzutach wobec siebie. Rozstaliśmy się w przyjaźni, stwierdziliśmy, że niestety nie jest nam dane bycie razem- z różnych względów, ale chcieliśmy uratować chociaż przyjaźń wobec siebie.

(Chociaż uważam, że przyjaźń damsko- męska nie istnieje).

Pewnie jesteście ciekawi jak jest dzisiaj? Otóż minęło 7 lat od naszego rozstania a my wciąż utrzymujemy ze sobą kontakt, rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy. Od tego czasu dużo się zmieniło. On założył rodzinę, ja także. Mamy swoje życie, swoje problemy – ale nigdy o sobie nie zapominamy. (To miłe kiedy dostaję sms-a z życzeniami urodzinowymi J)
Zdradzę Wam jedną tajemnicę- bądźmy szczerzy, pierwszej miłości się nie zapomina i zawsze nosi się ją gdzieś głęboko na dnie serca i tak jest u mnie. Mam sentyment do niego i do naszych wspólnych chwil.

Joanna Szewczyk


Akcja „Moja pierwsza miłość”

Pierwsza miłość jest wyjątkowa, to zauroczenie, motyle w brzuchu, ta szeptana na ucho przyjaciółki tajemnica. Niepewność, ciekawość i radość. Zakochując się po raz pierwszy mamy wrażenie, że unosimy się nad ziemią.

Luty to taki czas, kiedy na chwilę przystajemy w naszej miłości. Może dlatego, że nie obchodzimy Walentynek, a może właśnie dlatego, że je obchodzimy. Jedno jest pewne. W tym zimowy miesiącu o miłości myślimy bardziej niż zwykle. Dlatego  chciałybyśmy was zachęcić do wspomnienia waszej pierwszej miłości. Zakochania, zauroczenia. Odkurzenie w pamięci tych wyjątkowych chwil. To z pewnością są piękne historie.

Zapraszamy – włączcie się do naszej akcji „Pierwsza miłość”. Napiszcie do nas opisując swoją pierwszą miłość. My najciekawsze listy nagrodzimy i opublikujemy. Powspominajcie z nami <3

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski


 WEŹ UDZIAŁ W ZABAWIE TUTAJ (klik)