Go to content

Każdy ma swój niewysłany list. „Prawdziwa miłość wybroni się sama, nie trzeba nic udowadniać, do niczego przekonywać, o nic prosić.”

Drogi M.

Kiedy zobaczyłam Cię po raz pierwszy, a to już będzie jakieś 9 lat temu, od razu w mojej głowie zaświeciła się lampka. Mówią, że nie ma miłości od pierwszego wejrzenia, a ja jednak śmiem twierdzić, że jest inaczej….

Przez prawie 5 lat łączyły nas tylko relacje służbowe. „Tylko”, choć to na nich zbudowaliśmy swoją przyjaźń: wzajemne relacje oparte na coraz większym zaufaniu, sympatii i życzliwości. Lubiłam, kiedy prosiłeś mnie o radę, bo czułam się wtedy potrzebna. Współczułam, kiedy pisałeś o trudnych doświadczeniach z dzieciństwa i myślałam wtedy o tym, że bolesne wspomnienia nas łączą. Byłam dumna, kiedy okazywałeś mnie swoje zainteresowanie: nawet nie wiesz, jak może cieszyć mms z widokiem na morze….

Jakoś przeoczyłam w tym wszystkim osobę, która potem okazała się najważniejsza. Wiesz, o kim mówię. To E.

Nadszedł dzień, który nieoczekiwanie zmienił wszystko. Przypadek, zbieg okoliczności?? Nie wiem, co zadziałało. Wtedy myślałam, że to przeznaczenie. Dzisiaj, że to raczej był pech.

Zbliżyliśmy się do siebie. Bardzo. Najintymniej jak można. Ja pamiętam tę datę do dzisiaj: 15 lipca 2011 r. Ty już następnego dnia chyba wykreśliłeś ją z pamięci. Wtedy tego nie widziałam, dziś wiem, że tak po prostu było.

Cztery kolejne lata to była ciągła walka: zostać czy odejść, walczyć czy się poddać, warto zabiegać o uczucia czy odpuścić??? Prawdziwa miłość wybroni się sama, nie trzeba nic udowadniać, do niczego przekonywać, o nic prosić.

Między kolejnymi rozstaniami, moimi postanowieniami, że to już koniec, między wylewanymi łzami i przykrymi słowami, których nie szczędziłam, były chwile piękne, cudowne, przepełnione miłością i czułością. To właśnie one sprawiały, że nie chciałam/ nie umiałam (?) odejść…

Każda kobieta potrzebuje ciepła, akceptacji, miłości. Twoja „miłość” (?-nie znam synonimu, który mógłby właściwie zastąpić to słowo) do mnie dodawała mi skrzydeł. Byłam gotowa zrobić dla Ciebie wszystko i tyle też z siebie dawałam. Stąd każdy mój czuły gest, romantyczne słowo, wsparcie, troska…. Romantyczna kolacja? Przygotuję. Kolejny projekt? Zrobię. Choćbym nie miała sił, choćbym  czuła, że i tak nie wywalczę Twojej miłości, to zrobię to. DLA CIEBIE. Żebyś choć przez chwilę był MÓJ.

Tylko że Ty nigdy mój naprawdę nie byłeś. Ile w tym naszym „związku” –tak pogmatwanym, że aż trudno to pojąć – było TWOJEJ miłości, TWOJEGO wsparcia, TWOICH starań…??? Znamy odpowiedź.

Czułam, kiedy coś zaczęło się naprawdę psuć. Przeczuwałam, że – choć pozornie jesteśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek wcześniej – to tak naprawdę jest to początek końca. Mówiłam: „Jeżeli chcesz odejść, powiedz mi”. Nigdy mi tego nie powiedziałeś. Pewnie nie miałeś odwagi. Swoim postępowaniem chciałeś doprowadzić do tego, żebym zrozumiała, że sama powinnam odejść.

Nie chcę wracać pamięcią do tego momentu, kiedy po prawie 4 latach wszystko się rozpadło. Ktoś może powiedzieć: nie mieliście ślubu, nie macie dzieci, nie tworzyliście formalnego związku. O co taka afera? Ty piszesz: „Przestań lamentować. Wiedziałaś jak jest”. No właśnie nie wiedziałam. Myślałam, że skoro się ze mną spotykasz, to jednak musi Ci na mnie zależeć. Chwilowa namiętność szybko mija, a zostaje uczucie. Ja uważałam, że 4 lata to długo. Myślałam, że jest Ci ze mną dobrze. Zawsze mówiłeś, że uwielbiasz się ze mną kochać. Że jestem kochana, dobra, zasługuję na to, co najlepsze… Tak mówiłeś….

Dzisiaj… Dzisiaj, to we mnie jest dużo żalu, pretensji, złości, niewypowiedzianych słów. Już nie jestem wesołą, roześmianą dziewczyną, która widzi wszystko w pozytywnym świetle. Dziś jestem częściej smutna, zła, przygnębiona. Na szczęście jeszcze dość silna.

Zabrakło rozmowy, słowa „przepraszam”. Może nie chciałabym wtedy tego słuchać. Ale minęło pół roku od rozstania i wiem, że tego zabrakło najbardziej.

Byłeś dla mnie ważny. Byłeś mi potrzebny. Byłeś w moich myślach, gdy zasypiałam i gdy się rano budziłam. Byłeś uosobieniem miłości, o którą warto walczyć. Byłeś smakiem największej słodyczy. Byłeś dotykiem, który przeszywał dreszczem. Byłeś ciepłem, które ogrzewało w najchłodniejsze chwile.

BYŁEŚ. Czas przeszły.

Przepraszam, że pozwoliłam sobie uwierzyć, że możemy razem zbudować piękny związek na całe życie.

Przepraszam, że nie umiem wybaczyć. Byłoby łatwiej.

Twoja A.


Każdy z nas ma swój „niewysłany list”

Czasem zapisany tylko w sercu. Czekający w szufladzie niezałatwionych spraw. Na wysłanie niektórych jest już za późno, na inne brak odwagi, brak aktualnego adresu…  A może wszystko byłoby inne, gdyby się tylko od nich uwolnić?

Piszcie do nas, anonimowo jeśli chcecie. Wyślijcie wreszcie swoje listy i poczujcie ulgę. Wybrane listy nagrodzimy bonami zakupowymi o wartości 200 zł do Limango.

Listy wysyłajcie na adres kontakt@ohme.pl – w temacie wiadomości wpisując „Niewysłany list”

Wszystkie „Niewysłane listy” możecie przeczytać tutaj.

Sponsorem nagród jest LIMANGO