Go to content

„Bałaś się, że ojciec znów cię dopadnie. Byłaś słaba. Może dlatego nie spodziewałam się takiej decyzji?” – List do redakcji

fot. iStock/AntonioGuillem

Kochana,

Pamiętasz tamten jesienny wieczór w parku, kiedy po raz pierwszy powiedziałaś mi o swojej anoreksji i problemach w domu? Jeszcze nigdy nie widziałam kogoś tak silnego. Przetrwałaś swoje 30 kilogramów, ojca kata, presję bycia najlepszą studentką. Byłaś tak silna. We mnie wtedy pojawiły się wyrzuty sumienia. Myślałam, że sama mam trudną sytuację. Ciągle ci marudziłam. A ty zamiast powiedzieć dość, pocieszałaś mnie i ogarniałaś. Do dziś nie wiem, jak za to dziękować. Gdyby nie ty, pewnie nie byłoby mnie tu dziś.

Czy kiedykolwiek powiedziałam ci, że moi rodzice traktowali cię jak swoją córkę? Przychodziłaś do nas przecież na każdy możliwy rodzinny obiad, których i tak było mało. A dla ciebie było to coś niepowtarzalnego. Coś, do czego nikt cię nie przyzwyczaił. Nawet wtedy, po śmierci mojego taty, dla ciebie to ciągle był dom idealny. Choć dla mnie przestał nim być. Nauczyłaś mnie doceniania tego, co dostaje się od losu, Boga, kogokolwiek. Może właśnie dlatego dziś jest mi tak ciężko?

Postanowiłaś odebrać sobie życie. Okej, rozumiem. Nie było ci łatwo. Ale ja byłam obok. Ciągle. Wieczór przed twoją próbą samobójczą rozmawiałyśmy o spotkaniu, jak tylko wrócę z wakacji. Tak dawno się nie widziałyśmy. Potrzebowałaś mnie, a mnie nie było obok. Czasem wiadomości nie wystarczą. Doświadczyłam tego dobitnie.

Wiedziałam, że się zakochałaś. Kochałaś jak nigdy. Planowałaś już ślub, miałam być twoją druhną. On był idealny. Mówiłaś, że to kompletne przeciwieństwo twojego ojca. Chronił cię przed nim. Nie zdążyłam poznać go osobiście, ale z twoich opowieści jasno wynikało, że jest tym jedynym. I nagle wyjechał, zostawił cię. Może powinnam była rzucić wszystko i jechać do ciebie z pudełkiem naszych ulubionych lodów i polewą miętową, którą zawsze zamawiałyśmy w knajpie?

Miłość jest jednak zdradliwa. Tu przynosi wielkie szczęście, motyle, stan nieważkości. A zaraz ta nieważkość znika i upadasz na samo dno. W najlepszym wypadku łamiąc sobie kręgosłup i skazując się na długą rehabilitację. Czuję się winna. Sama namawiałam cię, do zainwestowania wszystkiego w ten związek. Nabawiłyśmy się już, chciałyśmy się ustatkować. A teraz? Nie potrafię cieszyć się swoim szczęściem, kiedy ty nie widzisz sensu życia. Miałyśmy razem podbijać świat, pamiętasz?

Kiedy zadzwonił ratownik medyczny, pytając czy cię znam, nie wiedziałam o co mu chodzi. Zapomniałam, że w telefonie miałaś zapisany mój numer jako ten „w razie wypadku”. To nie był wypadek. To było celowe działanie. Kilka lat temu rozmawiałyśmy o samobójstwach. Obie stwierdziłyśmy, że to oznaka siły, nie słabości. W końcu trzeba być cholernie silnym, żeby zdecydować, że od jutra nie będzie cię na świecie. Tym samym, na którym żyją twoi przyjaciele, rodzina, dwa koty i pies. Kiedy rozmawiałyśmy wieczór wcześniej, wydałaś mi się taka słaba. Bałaś się, że teraz, kiedy nie ma już obok twojego ukochanego, ojciec znów cię dopadnie. Obiecałam, że tak się nie stanie. Byłaś słaba. Może dlatego nie spodziewałam się takiej decyzji?

Po telefonie ze szpitala przejechałam 40 km żeby tylko cię zobaczyć. Sprawdzić, czy jest dobrze. Ale czy mogło być dobrze? Wcześniej miałam do pokonania 15 kilometrów, a i tak tego nie zrobiłam. Powinnam była, wiem. Dziś już wiem. Tylko czy to by coś zmieniło? To zawsze ty byłaś tą silniejszą. Potrafiłaś przenosić góry, sprawiać, że wszystko było możliwe. Ogarniałaś mnie, ogarniałaś naszych znajomych, których największym problemem była kiepska ocena na koniec semestru. Pamiętasz, śmiałyśmy się wtedy z nich. Może niepotrzebnie?

Może niepotrzebnie chciałaś odebrać sobie życie? Przecież byłam obok. Wystarczyło wprost powiedzieć, że mam przyjechać, że mnie potrzebujesz. Nigdy tego nie powiedziałaś, a ja zawsze wiedziałam, że tak jest. Tym razem nie potrafiłam tego wyczuć. Czy coś jest ze mną nie tak? Może byłam zbyt zajęta pracą, pogonią za kolejnym sukcesem. Zawsze biegłyśmy razem. Tym razem powinnam była po ciebie wrócić. Nie zrobiłam tego. I wiesz, nigdy sobie tego nie wybaczę.

Teraz potrzebujesz bezpieczeństwa, opieki, stałości. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale możesz być pewna, że będę. Choćbym miała codziennie przemierzać cały kraj, by do ciebie dotrzeć. Czuje się za ciebie odpowiedzialna. Jesteś moją przyjaciółką, moją siostrą. Wszystko, o co cię proszę to zaufanie. Nie skrzywdzę cię. Po prostu będę obok. Tak, jak zawsze ty byłaś dla mnie.