Go to content

Zatrzymujemy emocje, kiedy tylko możemy

© Jacek Korzeniewski Fotografia

Kiedyś śmialiśmy się z Panem Mężem, że nasz album ze zdjęciami jest wart  tyle, co niezłe zagraniczne wakacje. Często umawiamy się na sesję zdjęciowe u zaprzyjaźnionych fotografów. Znamy prawdziwych profesjonalistów w swoim fachu. Dzięki temu na starość będziemy mogli pokazać dzieciom, a może i wnukom, porządny kawałek naszego wspólnego życia.

 

Lubię zdjęcia, najbardziej te drukowane, jeszcze bardziej te stare – wywoływane z kliszy, kiedy nie było szans powtórzyć ujęcia, bo nikt nie wiedział, co zostało zapisane i jaki będzie efekt pstrykania. Dziś fotografia powszednieje. Ludzie mają miliony zdjęć w telefonach, na dyskach komputerów, ale kiedy technologia zawodzi, pada dysk twardy, ginie smartfon, często nie mają żadnych zdjęć sprzed kilku, nie mówiąc już kilkunastu i więcej, lat.

 

My staramy się jak porządne, myślące o przyszłości małżeństwo gromadzić zdjęcia w albumach. Na miarę możliwości i posiadanego czasu fotografie są opisywane i komentowane. Znajomi lubili swego czasu oglądać nasze albumy z wakacji. Starałam się przemycić w nich jakąś zabawną historię, opowiedzieć sytuację, która nas rozbawiła do łez. Teraz miło się do nich wraca. Niestety muszę przyznać, że ostatnie dwa lata to okres, kiedy zaniedbałam albumy wakacyjne, ale tez wyjazdy już są inne. To już nie walka o przetrwanie ze znajomymi w polskich, niemieckich i czeskich górach, ale odlotowe wyjazdy z dzieciakami. Historii jest może i równie wiele, ale czasu na ich opisanie znacząco mniej.

Sesja0003

Nie zaniedbaliśmy jednak sesji zdjęciowych. Rokrocznie w maju umawiamy się na zdjęcia z moim kolegą z liceum. To taki nasz rocznicowy prezent. Kiedyś usiądziemy i będziemy mieć dowód na to, jak się zmienialiśmy. Tegoroczna sesja była wyjątkowa. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że Pan Mąż ma nowotwór, myśleliśmy, że leczenie definitywnie się zakończyło i to nasze szczęście na zdjęciach widać.

 

Sesja0004

Dziś nie jesteśmy szczęśliwi mniej, ale bardziej pokorni. Jestem przekonana, że za rok znowu staniemy razem przed obiektywem Jacka i znowu będziemy mogli poczuć się przez chwilę, jak gwiazdy pod ostrzałem paparazzi. Zdecydowaliśmy się na sesję bez dzieci – pierwszy raz od narodzin Marka. Pierwszy raz wybraliśmy też na plener ulice naszego miasta. Wcześniej wyjeżdżaliśmy w różne miejsca, które nas w jakiś sposób urzekły i które chcieliśmy na zdjęciach pokazać. Teraz, chyba bardziej podświadomie, zostaliśmy w Świebodzinie. Tu się poznaliśmy, tu niemal od początku naszej znajomości razem mieszkamy i pracujemy. Przechadzamy się ulicami i zauważamy, jak zmienia się nasza mała ojczyzna.

 

Sesja0001

Lubię dzień, w którym odbieramy zdjęcia od fotografa. Lubię patrzeć, jak widzą mnie inni, jak fotograf widzi uczucie, które jest między mną i Panem Mężem, jak pokazuje nasze emocje i nasze charaktery – każdy inny, każdy wyjątkowy.

Jacku, tym razem dziękujemy szczególnie…

A namiary na Jacka znajdziecie tu: Jacek Korzeniewski Fotografia
Wszystkim z zachodniej Polski (i innych regionów również, bo naprawdę warto) polecam, szczególnie na śluby i na sesje kobiece. Co on potrafi uchwycić, to głowa mała…

 

Zajrzyj na mój profil na Facebooku i zostaw ślad po sobie, skomentuj artykuł, zdjęcie, wpis. Jeśli się ze mną nie zgadzasz, też zajrzyj 😉