Go to content

Jak wybrać z tysięcy kremów ten najlepszy dla mnie?

Fot. iStock/Peopleimages

Jakiś czas temu zauważyłam, że z moją cerą zaczyna dziać się coś niedobrego. Miejscami skóra była przesuszona, co stawało się jeszcze bardziej widoczne po nałożeniu makijażu, w innych miejscach natomiast zaczęły pojawiać się przebarwienia. Wtedy uznałam, że czas zaopatrzyć się w JAKIŚ krem.

O kremach do twarzy wiedziałam wówczas niewiele. Aż wstyd się przyznać, ale nie stosowałam żadnego, ponieważ wydawało mi się, że na wszystkie mazidła dopiero przyjdzie czas. Gdy zauważyłam, że moja cera przestała wyglądać zdrowo, postanowiłam poprosić o pomoc koleżankę. I to był błąd, o czym szybko się przekonałam. To, co jednej osobie pomaga, drugiej nie musi. Co więcej, może nawet zaszkodzić. I tak właśnie było w moim przypadku. Kupiłam krem na dzień, który ona stosowała i już po około dwóch tygodniach tego pożałowałam. Po pierwsze, nie odpowiadała mi jego konsystencja. Po drugie, zaczęły zatykać mi się pory, a skóra była podrażniona. Długo nie mogłam później dojść z nią do ładu.

Potem, wciąż nie posiadając odpowiedniej wiedzy, zaczęłam testować kremy na własną rękę. Sugerowałam się przede wszystkim tym, co widziałam w telewizji lub aktualną ofertą promocyjną w drogerii. Przyznam szczerze, że naprawdę się pogubiłam. Kupowałam, oczarowana obietnicami świetlistej cery, zamiast dokładnie przeanalizować skład produktu. Co więcej, nigdy tak naprawdę nie zastanawiałam się nad tym, jaką mam cerę. Suchą? Tłustą? A może mieszaną, skoro miejscami była przesuszona, a w innych miejscach pojawiały się wypryski? No i czym właściwie są te pajączki? Jakieś tam przebarwienia miałam, przy nosie skóra bywała podrażniona i zaczerwieniona.

Tak, wydałam swojego czasu fortunę na przeróżne kremy. Mam na koncie kilka nietrafionych produktów. Niektóre kosmetyczne buble długo walały się po domu, zanim postanowiłam (z bólem serca, bo przecież trochę mnie kosztowały) je wyrzucić. Ale dzięki temu wszystkiemu (i moim licznym rozczarowaniom) w końcu trafiłam do kosmetologa, który wyjaśnił mi, jaką mam cerę i jakie błędy dotychczas popełniałam.

Analiza cery i jej kondycji

Poszukiwanie odpowiedniego dla siebie kremu należy przede wszystkim rozpocząć od dokładniej analizy swojej skóry. Oczywiście najlepiej byłoby, gdybyśmy zasięgnęły profesjonalnej porady. Jeśli nie mamy takiej możliwości, powinnyśmy wziąć do ręki lusterko i dokładnie obejrzeć swoją twarz w dobrym świetle. Typów cery jest kilka: normalna, mieszana, sucha, tłusta, trądzikowa, wrażliwa i naczynkowa. To jedno. Drugim, bardzo ważnym aspektem jest kondycja skóry. Tu wiele zależy nie tylko od naszego stylu życia, ale także pory roku i codziennej pielęgnacji. – Można poprosić o pomoc koleżankę, która wskaże niedoskonałości naszej skóry. Może się okazać, że ktoś inny zwróci uwagę na coś, co my pomijałyśmy. Albo odwrotnie: kompletnie pominie przebarwienia wokół ust, które spędzały nam sen z powiek – sugeruje Aneta Dzięcielewska, kosmetolog i ekspertka marki BANDI. Najważniejsze więc, by umieć określić, czego oczekujemy od kosmetyku.

Analiza codziennej pielęgnacji twarzy

Ogromne znaczenie ma to, w jaki sposób dbamy o cerę. Czy stosujemy odpowiednie kosmetyki do demakijażu i oczyszczania skóry, czy sięgamy po tonik, który reguluje pH skóry, ale także – czy właściwie nakładamy poszczególne kosmetyki. Może się okazać, że wcale nie potrzebujemy kremu dedykowanego skórze trądzikowej, ponieważ zmiany skórne spowodowane są silnie wysuszającym żelem do mycia twarzy. – Wybór kremu może wcale nie rozwiązać naszego problemu w takiej sytuacji. Kluczem do sukcesu jest znalezienie przyczyny takiego stanu rzeczy. Nieodpowiednim kosmetykiem możemy jeszcze sobie zaszkodzić – radzi ekspertka. – Przede wszystkim polecam dobrze dobrać indywidualny program pielęgnacyjny, a dopiero potem szukać kremu, który pomoże nam uporać się z problemami, takimi jak: rozszerzone pory, przebarwienia, przesuszenie czy zmarszczki.

Ślepe podążanie za nowinkami

Istnieje kilka substancji, które niemal zawsze się sprawdzają. Zamiast jednak korzystać z dobroczynnych właściwości kwasu hialuronowego, witaminy A, C czy E, my wolimy inwestować w produkty wzbogacone „magicznymi” dodatkami. Często wydaje nam się, że jeśli wydamy na krem kilkaset złotych, zrobiliśmy dla swojej skóry wszystko, co najlepsze. Cena nie zawsze bowiem gwarantuje wysoką jakość. Może natomiast wynikać z marży, którą pobiera dystrybutor francuskiego specyfiku. Boimy się tańszych produktów, ponieważ nie wierzymy w ich jakość. Inną sprawą jest także ślepe podążanie za trendami. Kupujemy coś, co poleciła dana blogerka, zapominając o tym, że najprawdopodobniej wzięła za tę reklamę pieniądze. Na blogach można znaleźć wiele przydatnych informacji. Trzeba jednak podchodzić do nich ostrożnie. Jeżeli testerka jest zadowolona ze wszystkich produktów, jakich używała, może nie być wiarygodna. Czasem też zdarza się, że negatywne oceny wystawiane są z premedytacją. Warto śledzić takie strony, żeby mieć pojęcie, jak szeroki jest drogeryjny asortyment, ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek. Jeżeli obserwujemy daną stronę od dawna i mamy zaufanie do blogerki, jej opinia może okazać się dla nas bardzo cenna. Zwracajmy jednak uwagę na to, jak długo stosowała dany preparat. Po dwukrotnym maźnięciu się po twarzy trudno przecież określić, czy produkt jest godny polecenia.

Własne upodobania kontra oczekiwania

Dbanie o cerę powinno sprawiać przyjemność, dlatego tak istotne są nasze upodobania. Czy wolimy gdy krem pachnie kremem czy też zależy nam na delikatnym, relaksującym zapachu. Często jednak rezygnujemy z danego kosmetyku, ponieważ obawiamy się jego konsystencji. Z reguły dotyczy to ciężkich czy lepkich substancji. Efekt, jaki wywoła na skórze może jednak rozwiać nasze wątpliwości, dlatego nie powinniśmy negatywnie nastawiać się do danego kosmetyku. – Pamiętajmy, że konsystencja nie determinuje tego, czy będziemy z danego kosmetyku zadowolone. Radzę więc przede wszystkim się nie wstydzić i prosić o próbki. Dzięki temu będziemy mogły stwierdzić, czy stosowanie danego kremu jest dla nas przyjemne. To, czy przynosi oczekiwane efekty, wymaga jednak czasu i cierpliwości – tłumaczy ekspertka.

Okres stosowania

Przede wszystkim należy odstawić krem, gdy nas podrażni lub pojawi się jakakolwiek reakcja alergiczna. Jeśli jednak nic złego się nie dzieje, z oceną konkretnego specyfiku powinnyśmy się wstrzymać. O ile kremy przeciwtrądzikowe czy te, dedykowane skórze przesuszonej dają pierwsze efekty już po kilku tygodniach, kosmetyki przeciwzmarszczkowe potrzebują znacznie więcej czasu. – Cykl odbudowy naskórka trwa około miesiąca. Przez ten czas rozwijają się nowe, świeże komórki, które kierują się ku górze i powodują obumieranie starszych komórek, tworzących zewnętrzną warstwę naskórka. Dlatego też, aby móc w pełni ocenić, jak działa dany krem, powinniśmy poczekać na efekty 2-3 miesiące – tłumaczy kosmetolog. Kobiety często jednak rezygnują z dalszego stosowania kremu, jeśli po kilkunastu dniach nie zobaczą efektu „wow”.

Kiedy tak naprawdę możemy więc ocenić, czy pielęgnujemy skórę we właściwy sposób, a wszystkie kosmetyki, które stosujemy są odpowiednio dobrane? Wtedy, gdy koleżanka, z którą przez kilka miesięcy się nie widziałyśmy, na nasz widok mówi „Kurczę, świetnie wyglądasz”. Trochę mi to zajęło, ale udało mi się ten zachwyt wywołać. Wspaniałe uczucie. Polecam!

Fot. Aneta Dzięcielewska, kosmetolog i ekspertka marki BANDI

Fot. Aneta Dzięcielewska, kosmetolog i ekspertka marki BANDI

 Konsultacja: Aneta Dzięcielewska, kosmetolog i ekspertka marki BANDI. Jeśli potrzebujesz profesjonalnej porady eksperta napisz na kosmetolog@bandi.pl


Artykuł powstał we współpracy z marką BANDI.