Go to content

Już wiem, kto jest winny temu, że nie chudniemy! I to wcale nie my

Fot. iStock

Odchudzałaś się kiedyś? A może marzyłaś, by ważyć o te minimum trzy kilogramy mniej? Próbowałaś różnych diet? Zaczynając od znanej chyba niemal wszystkim kobietom MŻ (Mniej Żreć), która nakazuje nakładanie sobie na talerz połowę porcji tego, co jadłaś dotychczas, aż po wizyty u dietetyczek, które rozpisywały mądre diety.

Próbowałaś łączyć dietę z ruchem, co nawet przynosiło efekty? Jednak po utracie  pierwszych dwóch kilogramów i euforii, że oto znalazłaś sposób na chudnięcie, przychodziło magiczne zatrzymanie wagi, a ciebie dopadała w końcu rezygnacja, a myśli zaczynały krążyć tylko wokół jednego: „Jakby tu się najeść.”

Trafiłam ostatnio na ciekawą teorię*. Wiecie, dlaczego tak ciężko zgubić nam znienawidzone kilogramy, choć ściśle przestrzegamy diety?

Fot. Pixabay/fancycrave / CCO

Fot. Pixabay/fancycrave / CCO

Silna wola to jakiś mit

Za to, ile jemy odpowiedzialny jest mózg. Czy zdajecie sobie sprawę, że z dziennego zapotrzebowania cukru, które wynosi dla człowieka 200 gram, mózg „przejada” 130 gram – czyli małą filiżankę do kawy? Co więcej okazuje się, że u osób zagłodzonych, choćby u anorektyczek waga wszystkich narządów wewnętrznych spada o 40% – o tyle mniej waży przykładowo wątroba czy żołądek. Jest jednak jeden wyjątek – mózg, tu wahania wagi wynoszą zaledwie 2%. Okazuje się, że to mózg pochłania w dużym stopniu energię naszego organizmu.

I co się dzieje, gdy się odchudzamy? Mózg, który potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania masę cukru, dotychczasowe dostarczane porcje czerpie z całego organizmu, korzysta z rezerw. To prawdopodobnie wtedy tracimy kilogramy. Niestety, wszystko się zmienia, kiedy rezerwy się kończą.

Znamy winnego

Metoda wygląda na prostą: kto się odchudza, powinien unikać sytuacji stresowych.  Wiem,  mało prawdopodobne.  Ale to właśnie w stresie mózg domaga się, jak najwięcej energii w postaci cukru. Nie znajduje go już w organizmie, uruchamia więc sygnał: JEŚĆ! Pewnie często nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo na co dzień funkcjonujemy w stresogennym środowisku. Jednak, to wyjaśniać może, że kiedy jesteśmy na diecie nagle będąc w pracy myślimy o czekoladzie, a w domu szukamy lodów w zamrażalce. To mózg wysyła komunikat: CHCĘ CUKRU, CHCĘ CUKRU. Efekt uboczny? Niezużyta już przez mózg energia odkłada się nam na boczkach lub udach. Niestety.

Co więcej, ograniczenie ilości kalorii wiecie do czego prowadzi? Do zwiększenia stresu w organizmie. A jak już wiemy: stres=więcej energii. Mózg nie wie, że się odchudzamy, nie rozróżnia głodzenia od diety. I kiedy na początku udaje się nam utrzymać kontrolę na mózgiem i jego potrzebą energii, to ostatecznie przegrywamy z najprostszym wysyłanym przez mózg komunikatem: Jesteś głodny, idź kup coś do jedzenia. A kiedy już uda się skończyć dietę osiągając wymarzoną wagę, mózg dopuszczony do głosu domaga się więcej i więcej cukru, by uzupełnić zapasy. Co się dzieje z nadwyżką – już wiemy, kto by nie słyszał o efekcie jojo.

To stres, a dokładnie ściśle związany z nim kortyzol, który w stresie rządzi naszym organizmem jest przyczyną wilczych napadów głodu. Jest także powodem nocnego jedzenia. Obiecujemy sobie, że nie będziemy jeść po godzinie 18:00, a tymczasem około 22:00 krążymy wokół lodówki?  Walczymy z chęcią podjedzenia, jeśli się nam udaje, jesteśmy zachwyceni. Kiedy jednak nasz mózg nie wytrzymuje już braku energii, a kortyzol wskutek stresu osiąga niebezpieczny poziom, wówczas porzucamy dietę, co oczywiście uważamy za swoją porażkę.

Mało pocieszające? Cóż, zawsze, jak ktoś się spyta, jak tam twoja dieta, możesz powiedzieć,  że twój mózg nie dał rady. „Wiesz, poziom kortyzolu niestety wzrósł zbyt mocno. Mój mózg pracuje na takich obrotach, że potrzebuje dużo energii, dieta mu nie służy”. I co? Mina rozmówczyni – bezcenna.

Tyle tylko, że pewnie nie o tę minę nam chodzi. Przecież będąc na diecie chcemy schudnąć, to jest główny cel. Drogi są dwie. Albo odpuścimy i oswoimy się z myślą, że optymalna dieta do normalnego funkcjonowania naszego organizmu i mózgu jest kilka kilogramów wyższa, niż byśmy chciały. Ważymy co prawda nawet pięć kilogramów więcej, za to organizm świetnie funkcjonuje, dzięki czemu więcej już nie tyjemy. To trudne, znaleźć tę równowagę?

Jak zatem walczyć ze zbędnymi kilogramami, kiedy masz wrażenie, że spróbowałaś już wszystkiego i nic nie skutkuje? Zgodnie z teorią, którą próbuje w naprawdę wielkim skrócie wam przytoczyć, jeśli chcesz schudnąć, a wszystkie środki zawodzą, zacznij pracować najpierw nad radzeniem sobie ze stresem. To może być o tyle trudne, że to jak panujemy nad stresem jest ściśle związane z naszym dzieciństwem, doświadczeniami. Ale może warto spróbować?

Chcesz schudnąć, a nie możesz? Przyjrzyj się sobie. Może to jest jakiś sposób.


 

*Jeśli chcecie więcej dowiedzieć się o tym, jak na otyłość i nieskuteczność dieta wpływa nasz mózg, sięgnijcie po książkę „Samolubny mózg. Dlaczego diety nie działają” Achim’a Peters’a.