Go to content

Jedna, idealna sukienka. Tylko i aż tyle, by poczuć się bardziej kobieco. 6 zasad udanej współpracy z krawcową

6 zasad udanej współpracy z krawcową
Fot. iStock / skynesher

Ponoć ideałów nie ma, a jednak każda z nas, w pewnym momencie rezygnuje z szukania idealnego faceta, na rzecz tej jednej, jedynej, perfekcyjnej sukienki, która idealnie podkreśli talię, zakryje kilka kochanych fałdek, a nas uczyni najpiękniejszymi kobietami na świecie. Po przejściu dziesiątek kilometrów w galeriach handlowych, przejrzeniu tysiąca sklepów internetowych, przychodzi czas na dobrą wróżkę – krawcową.

Pozornie mając figurę klepsydry, powinnam bez problemu znaleźć sukienkę w każdej sieciówce – przecież to ta „najlepsza” do ubierania sylwetka! Wypatrywaniu nie pomógł ani mój rozmiar (44), ani postanowienie, że sukienka musi być dokładnie taka jak sobie wymarzyłam – cekinowa, z rękawkiem ¾, a najlepiej w kolorze szmaragdu, żeby podkreślić ciemną karnację i jeszcze ciemniejsze oczy. Chodziłam, biadoliłam, a moment imprezy, na którą przeznaczona miała być kreacja, zbliżał się nieubłaganie.

Zwrócenie się do krawcowej nie przeszło mi przez myśl, choć powinna to być naturalna reakcja. Dopiero Marta, której mama i babcia trudzą się szyciem przepięknych ubrań, znudzona moim marudzeniem, zaprowadziła mnie do jej rodzinnego zakładu krawieckiego.  Na początku podchodziłam do tego pomysłu sceptycznie. Zakupy w sieciówkach wydają się atrakcyjniejsze – możesz przymierzyć, od razu zobaczyć, jak wyglądasz w danej rzeczy, a przy dobrych wiatrach nie zbankrutujesz. Czysta makdonalyzacja.

Pani Mariola, która szyła moją wymarzoną sukienkę, po przejrzeniu stosu zdjęć, które przyniosłam ze sobą na pierwszą wizytę, stwierdziła, że dobry jest tylko pomysł na rękawek i kolor. Ze zdziwieniem otworzyłam oczy i naprawdę zaczęłam się bać. Wcięcie w talii, rozkloszowanie, dekolt w serce – nijak nie składało mi  się to wszystko w całość.  Zaufanie do krawcowej to jednak podstawa, nie pozostało mi więc nic poza czekaniem do pierwszej przymiarki.

Dopiero w czasie pierwszego przymierzenia sukienki, która tak na dobrą sprawę była jeszcze  wycinkami materiału, zrozumiałam, dlaczego warto posłuchać kogoś, kto na co dzień zmaga się ze skomplikowaną damską sylwetką. Każdy nadmiar materiału został zniwelowany, a ja pierwszy raz zobaczyłam właściwy kształt swojego ciała. Pani Mariola zażartowała wtedy, że powinnam zostać jej stałą klientką, bo dla takiego kształtu szyje się najlepiej. Nie musiała mówić dwa razy.

W ostatecznym rozrachunku wcięcie w talii, rozkloszowanie i dekolt w serce sprawiły, że wyglądałam na co najmniej rozmiar mniejszą, a stara prawda krawcowych, że nie liczy się kolor czy wzór, ale krój, zostało idealnie odzwierciedlone na moim własnym ciele. Poczułam się jak po metamorfozie prosto z programów telewizyjnych popularnych stylistek i innych znawczyń mody. Wystarczyła jedna, uszyta tylko dla mnie, sukienka.

Opowiadając tę historię, zawsze kończy się pytaniami o cenę – przecież ciuch szyty na miarę musi być o wiele droższy!  Niekoniecznie. Oczywiście, wszystko zależy od zakładu,  który wybierzesz, jednak ceny są porównywalne z tymi, które spotykamy w popularnych sieciówkach, a na pewno niższe niż te u projektantów.  Dodatkowo warto pamiętać, że to sukienka uszyta specjalnie dla nas, więc istnieje znikoma szansa, że na przyjęciu spotkamy koleżankę w dokładnie takim samym egzemplarzu. Krawcowe bardzo dbają o szczegóły i wykończenie, które musi być idealne i dostosowane do klientki, więc równie dobrze możesz poprosić o wyszycie twoich inicjałów czy maleńki detal, który będzie zauważalny tylko po dokładnym przyjrzeniu się.

Szmaragdowa sukienka okazała się strzałem w dziesiątkę, który został zapamiętany przez wszystkich gości, nie tylko płci pięknej, tamtego przyjęcia. Kiedy kilka tygodni temu wpadłam z wizytą do rodziny krawcowych, rozmawiając o mojej źle skrojonej sukience z sieciówki, którą miałam właśnie na sobie, rozpoczęła się dyskusja o wartości kunsztu krawieckiego, który jest tak bardzo niedoceniany. Chcemy mieć wszystko na już, przez co potem cierpi nasz wygląd, a przecież każda z nas chciałaby perfekcyjnie podkreślić swoje atuty i zatuszować mankamenty. Krawcowa, jak dobra wróżka, może ci w tym pomóc zupełnie bezboleśnie! 

6 zasad udanej współpracy z krawcową

  1. Przynieś inspiracje – Brak przykładu sukienki, która ma finalnie powstać, jest ponoć najbardziej irytującą krawcowe rzeczą. Nawet, jeżeli ostatecznie koncepcja zupełnie się zmieni, macie punkt wyjściowy – łatwiej się dogadać.
  1. Zaufaj krawcowej – Ona wie najlepiej, w czym będziesz wyglądać dobrze. Najlepsze krawcowe są lepsze niż chirurg plastyczny, a na pewno ich działanie jest bezbolesne i o wiele tańsze!
  1. Przymiarka to tylko połowa efektu końcowego – Nie panikuj, kiedy w czasie przymiarki sukienka nie wygląda tak, jak na projekcie. Ciasto w foremce też nie wygląda tak idealnie, jak po upieczeniu.
  1. Zabierz buty – Odpowiednia długość ubrania to połowa sukcesu. Ponad to, sylwetka prezentuje się zupełnie inaczej w szpilkach, a inaczej w balerinach.
  1. Ubierz odpowiednią bieliznę – Dobry stanik to podstawa, nie tylko w przypadku szycia sukienki. Warto jednak zniwelować różnice, które mogą się pojawić w wyglądzie sukienki po założeniu innego stanika, czy uporać się z problemem wystających ramiączek już na etapie szycia.
  1. Trzymaj się jednej krawcowej – Dzięki temu unikniesz niepotrzebnej straty czasu na szukanie, ale też zbędne pytania. Twoja krawcowa będzie wiedziała, w czym tak naprawdę dobrze wyglądasz, a z czasem stanie się „pogotowiem sukienkowym” na telefon.