Go to content

„Tata powiedział, że on jak Bóg jest Ojcem, który wymaga, karze i nagradza. Pierwszy raz wykorzystał mnie, gdy miałam osiem lat”

Fot. Screen / You Tube

Czytam historię Agnieszki Pajurek i mam w sobie gonitwę emocji: od wściekłości po smutek. Po próbę zrozumienia tego, co się wydarzyło.

Bo przecież dziecko zasługuje na szczęście. Jest tak bezbronne, tak łaknące miłości. A tymczasem Agnieszka z siostrą wychowywała się w domu dziecka. Ktoś, kto powinien je kochać, kto powinien pokazywać im świat, sprawiać, by czuły się bezpieczne, porzucił je. Zostały z siostrzaną miłością, bez tej najważniejszej – rodzicielskiej, matczynej.

Kiedy Agnieszka  miała trzy lata wraz z siostrą Justyną zostały adoptowane. Czy można chcieć czegoś więcej? Bezdzietne małżeństwo, które pragnęło mieć dzieci, przygarnęło dwie dziewczynki, postanowiło się nimi zaopiekować, tym samym napełniając ich życie nadzieją na miłość i spokój.

Rodzice adopcyjni musieli mierzyć się z chorobą sierocą Agnieszki. Ona sama opowiadając swoją historię nie wraca do tego. Była wdzięczna swoim rodzicom za to, że dali im dom, że otoczyli opieką, że postanowili odmienić ich los.

Dlaczego więc opisuje swoją historię? Bo obiecała swojemu ojcu, że kiedyś świat usłyszy, co jej zrobił. Jak wykorzystał jej dziecięca naiwności, jak ją zbrukał, jak potraktował. Jak zaczął wykorzystywać seksualnie, kiedy skończyła osiem lat, jak traciła przytomność z bólu… Jak dziś wie, że gwałt którego dopuszczał się na niej dorosły mężczyzna, który miał się nią opiekować, dbać, by nic złego się jej nie stało, mógł doprowadzić do jej śmierci, do uszkodzenia narządów wewnętrznych, do bezpłodności.

Moje pierwsze wyraźne wspomnienie tego czynu, pojawia się, kiedy jako ośmiolatka, ucząc się do Pierwszej Komunii, w zwykłej rozmowie z moim tatą spytałam się o modlitwę, „Ojcze  Nasz”. Tata powiedział mi, że to on, tak jak Bóg jest Ojcem, który wymaga, karze i nagradza. Wmówił mi, że ja jestem po to, aby go słuchać, chwalić i wykonywać jego polecenia (…).

Początkowo do mnie mówił, że się mu podobam, że jestem dla niego podniecająca. Miałam wtedy 8 lat. Zaczął mnie dotykać w miejsca intymne. Sadzał mnie na kolanach i mówił do mnie. Robił to kiedy nikt nie patrzył i wiedział, że nikt nie wejdzie (…). Co ja wtedy czułam do niego? A co może czuć dziewczynka, do kogoś, kto się nią zaopiekował, dając jej dom? Miłość, bezgraniczną pełną ufności miłość. Czytaj więcej

Była dzieckiem. Nie chcesz słuchać? Chcesz już przestać o tym czytać? Nie chcesz wiedzieć, jak w bestialski sposób ją traktował? Jak, gdy dostała pierwszą miesiączkę, powiedział jej, że chce mieć z nią dziecko? Jak ona drapała się do krwi w miejscach, w których on ją całował, lizał, w miejscach, w których bezustannie czuła jego zapach. Jak chciała raniąc się, przestać być atrakcyjną dla niego.

Zatykamy uszy na takie historie. Kręcimy głową, że już dość, że wystarczy, że już więcej nie chcemy wiedzieć. Ale Agnieszka nie przestaje. Dziś ma 28 lat i opowiada całemu światu swoją historię, chce by każdy ją usłyszał. By każdy dowiedział się, co działo się za zamkniętymi drzwiami jej domu, który miał być dla nie oazą bezpieczeństwa i miłości.

Pełne akty seksualne odbywały się, jak nikogo nie było w domu. Zawsze zamykał drzwi na klucz, uśmiechał się do mnie i kazał mi się rozbierać. Do naga. Pamiętam, że z przynajmniej trzy razy w trakcie stosunków straciłam przytomność. Zemdlałam. On tłumaczył mi, że po prostu zasnęłam, ale zawsze się mnie pytał, czy mnie nic nie boli, i jak się czułam. Czytaj więcej

Przez kilka lat nazywała zgodę na to, co jej robił miłością i wdzięcznością. Ale czuła, że nie wszystko jest w porządku, że to chyba nie powinno tak wyglądać. Gdy miała 11 lat opowiedziała o tym, co robi jej adopcyjny ojciec swojej o rok młodszej siostrze. On ją straszył, że nikomu nie może nic powiedzieć, że nie ma prawa, że ją zniszczy, gdy to, co robił za zamkniętymi drzwiami wyjdzie na światło dzienne, że ją zostawi, że ona bez niego jest nikim.

On – dorosły mężczyzna, i ona – dziewczynka, którą nazywał swoją kobietą.

Pamiętam, że lubił się przy nas masturbować, przy mnie i przy Justynie. Robił to nagminnie. „Tato, co Ty robisz?”, „Nic, oglądaj telewizję”. Kwitował.  Kiedyś nieświadomy tego, że mama weszła do pokoju, usłyszał od niej „Zdzisiek, weź się opamiętaj!”. W stosunku do mnie mama była zbyt krytyczna, obrażała mnie i nigdy mi nie wierzyła, że drapię się do krwi, bo coś się ze mną dzieje. „Zachowujesz się jak Justyna, komu chcesz zaimponować?”, „Może masz jakąś alergię?” Zero rozmowy wprost. Czytaj więcej

Kiedy Agnieszka miała 15 lat u jej siostry stwierdzono psychozę maniakalno-depresyjną. Justyna trafiła pod opiekę psychologa, chodziła na terapię. To wtedy Agnieszka poprosiła siostrę, by psycholog – pani Beacie opowiedziała o niej. Justyna nic nie powiedziała, ale Agnieszka trafiła na konsultacje rodzinne do pani Beaty.

Przez dobrą godzinę rozmawialiśmy o problemach Justyny, skrzętnie omijając to z czym przyszłam. W pewnym momencie poprosiłam o kartkę, by napisać drukowanymi literami „BYŁAM MOLESTOWANA SEKSUALNIE” Powiedziała, że od początku się domyślała, ponieważ po moim zachowaniu można było w jasny sposób stwierdzić, że od lat byłam krzywdzona. Czytaj więcej

Dzięki staraniom pani Beaty i innych dorosłych, siostry poznały swojego młodszego brata, którym opiekował się brat ich matki. To on zgodził się z żoną wziąć dziewczyny do siebie. Wszystko w tajemnicy, bez mówienia, że Agnieszka zdradziła, co z nią robił jej ojciec. W tym czasie ona sama, już nastolatka, uczyła się w szkole z internatem, jak najrzadziej starała się wracać do domu.

Wmawiał mi, że to jest normalne i że w każdej rodzinie dochodzi do takich relacji. Na mój sprzeciw i na moje rany na ciele znajdował wymówki, że dorastam i że muszę się przyzwyczaić, „Nikt Cię nie pokocha bardziej niż ja”, „Byłem dla Ciebie pierwszym mężczyzną”. Czytaj więcej

Jej adopcyjny ojciec nigdy nie został ukarany. Sprawa o molestowanie trafiła do sądu, ale z braku twardych argumentów oprawca Agnieszki został puszczony wolno. Potrafił jej tylko powiedzieć:

„Przepraszam, ale to było silniejsze ode mnie. Nie chciałem Cię skrzywdzić”, „Zapomnij o tym, to była przecież zabawa, trochę Cię przecież nauczyłem”.

Siostra Agnieszki osiem lat temu popełniła samobójstwo wieszając się. To dla niej, dla siebie, Agnieszka postanowiła opowiedzieć to, co ją w życiu spotkało… Kiedy napisałam do niej prosząc o rozmowę odpowiedziała: „Powiedziałam już wszystko, osiągnęłam swój cel”. Zrozumiałam. Dlatego postanowiłam wam o Agnieszce opowiedzieć prosząc, byście nie zatykali uszu, byście nie próbowali zagłuszyć jej historii, ale przekazywali ją dalej. Bo historia Agnieszki to historia zwycięstwa. Bo ona dziś czuje się zwyciężczynią. Bo zawalczyła o własne życie, o własne szczęście, bo zdobyła się na odwagę mówiąc:

„Jeśli Twój ojciec robi z Tobą to, co mój robił ze mną – pamiętaj – jesteś osobą wartościową i jeśli o siebie zawalczysz, wyjdziesz z tego. W przyszłości jest życie. Piękne życie”.

Ona nie chce być  kolejnym dzieckiem wykorzystywanym seksualnie, o którym informacja pojawi się na dole ekranu informacyjnego. Ona opowiada swoją historię po coś. Nie po to, żeby szokować, żeby wzbudzać litość i smutek. Tylko po to, by swoją osobą pokazać, że jest życie po tym wszystkim, po piekle jakie ona przeszła i jakie przechodzi wiele innych dzieci, czy kobiet.

Nie zatykaj uszu. Nie zamykaj oczu. Opowiedz historię Agnieszki kolejnej osobie i kolejnej… Niech ci, do których powinna trafić, ją usłyszą.


Całość historii napisanej przez Agnieszkę Pajurek znajdziecie na: www.mediumpubliczne.pl