Go to content

„Jest takie miejsce, gdzie zatrzymał się czas, a przed wyjazdem nie trzeba sprawdzać prognozy pogody”

Talaria SPA
Fot. Archiwum prywatne

Jest takie miejsce, gdzie zatrzymał się czas, a przed wyjazdem nie trzeba sprawdzać prognozy pogody. To Talaria. Zaryzykuję stwierdzenie, że to jedno z najmilszych miejsc, jakie ostatnio odwiedziła nasza redakcja i postaramy się to solidnie uargumentować.

A w rejony Trojanowa ( 100 km od Warszawy) zawiodła nas obietnica gospodarza, który twierdzi, że w tym miejscu „śni się więcej, niż zazwyczaj i dzieje więcej, niż na co dzień”.      I się nie pomylił.

Talaria

Fot.. Materiały prasowe

Sercem tego wyjątkowego miejsca jest przepiękny XIX wieczny pałac, otoczony stawami i unikalną przyrodą 25 hektarowego parku. Już sam widok na park z hotelowego pokoju wprowadza w błogi stan i tylko dzieci przypominają, że przyjechaliśmy tutaj po coś jeszcze, oprócz relaksu…

Talaria SPA

Fot.. Materiały prasowe

„Talaria”  nawiązuje do starogreckigo określenia „skrzydlatych sandałów” – symbolu boga – posłańca – Hermesa. „TALARIAE” były synonimem komfortu i wygody oraz lekkości w chodzeniu po pełnych „wybojów” drogach i ścieżkach życia. Która z nas nie marzy, żeby oderwać się od laptopa i zawodowych deadlainów, a godzinę później być w miejscu, które jest do tego idealnie stworzone.

Talaria SPA

Fot.. Materiały prasowe

Bardzo proszę – w Talarii jest to jak najbardziej możliwe, a nawet konieczne! Napiszemy więcej. Tu odbywają się jakieś czary, ponieważ zaraz po naszym przyjeździe dzieci zabłądziły do pokoju pełnego artystycznych propozycji i zginęły bez wieści. A potem razem zaginęliśmy w podziemiach pałacu, gdzie usytuowany był cudowny basen z jeszcze cudowniejszymi saunami: młyńską, błotną i infrared. Nasze serca skradł jednak ziołowy domek,  coś w rodzaju bio sauny, gdzie wypoczynkowi na sianie towarzyszy element aromaterapii uwalniający się dzięki wywarowi z ziół. Tak, też sobie zazdrościłyśmy.

Fot. Archiwum prywatne

Najprzyjemniejszy jednak pozostawał fakt, że spędzaliśmy czas zgodnie z naszymi potrzebami, nieśpiesznie, bez fochów, refleksyjnie, nostalgicznie, zupełnie na opak… Dzieci ukochały strefę basenową i czekoladowy masaż, mamusie wszechogarniający spokój i sałatkę z kozim serem, z truskawkowym dressingiem. Oj tak, szef kuchni w Talarii zasługuje na osobną pochwałę.

Podobno padał deszcz i była bardzo brzydka pogoda… Podobno, ponieważ nie zdążyliśmy wyjść z pałacowych przyjemności przez całe trzy dni…

Talaria SPA

Fot. Archiwum prywatne


Artykuł powstał we współpracy zTalaria.