Go to content

Siadać na desce sedesowej w publicznej toalecie czy nie? Czas rozwiać zakorzenione mity

Fot. iStock

Siadać czy nie siadać – oto jest pytanie? Rzadko kiedy o tym się mówi, ale stan – zwłaszcza damskich toalet ewidentnie wskazuje, że boimy się korzystać z deski sedesowej, a już na pewno na niej nie siadamy.

Ile razy zastanawialiście się, ile to bakterii i innych syfów znajduje się na desce sedesowej publicznej toalety? Obojętnie, czy to dotkniemy ją całym tyłkiem, czy tylko pośladkiem, czy nad nią jedynie przykucniemy. Po stanach desek myślę, że są też tacy, którzy na nią stają i sikają kucając.

Wiecie, co na nasze fanaberie mówią naukowcy? Otóż żadnych chorób zakaźnych nie przenosi się za pośrednictwem deski sedesowej publicznej toalety. Okazuje się, że w większości z nich dominują bakterie bezpośrednio związane z człowiekiem. Ta bakteria to mikroby skórne oraz drobnoustroje jelitowe, które większość z nas posiada, więc nie stwarzają dla nas żadnego ryzyka.

Co więcej osadzają się na powierzchniach w całej toalecie, szczególnie w odległości niecałego metra od toalety, w tym w dozownikach papieru toaletowego i nakładkach na deskę. Przeprowadzone w 2011 roku badanie wykazało, że ogromna większość bakterii znalezionych w publicznych toaletach jest związana ze skórą i stanowi dla człowieka niewielkie zagrożenie.

Wyobraźcie sobie, że w 2016 roku badanie Filtrated wykazało, że nawet sprzęt do ćwiczeń znajdujący się na siłowniach ma więcej bakterii niż toalety publiczne.

A jeśli nadal uważasz, że możesz się czymś zarazić siadając na desce sedesowej, lepiej wyrzuć swój telefon do rzeki. Telefony komórkowe przenoszą dziesięć razy więcej bakterii niż toalety. I to, że nie wchodzą w interakcje z naszym nagim tyłkiem, nie czyni ich bardziej czystymi. Nawet w łazience są miejsca, o które powinieneś się bardziej martwić niż o sedes, takie jak drzwi, uchwyt do spłukiwania i kran.

Najbezpieczniejszą metodą zapobiegania chorobie, którą możesz wykorzystać w publicznej (i nie tylko) toalecie, jest mycie rąk.


źródło: mindbodygreen.com