Go to content

Są rzeczy, z których każda z nas powinna wyrosnąć po 30-tce. I to jak najszybciej!

Są rzeczy, z których każda z nas powinna wyrosnąć po 30-tce. I to jak najszybciej!
Fot. iStock / deimagine

Kurczę, my to czasami jesteśmy naiwne, prawda? Wydaje nam się, że metryczka powie o naszej dojrzałości i dorosłości jak najwięcej i panicznie boimy się nowych dekad naszych urodzin. O matko! 30, a później 40 odciska się często stresem i emocjonalnym dołem na naszym życiu. Na szczęście nie za długo, bo kiedy widzimy, jakie korzyści (mimo wszystko) przynosi nam nasz wiek, to tylko się cieszyć, że dojrzałością nie zostałyśmy między 20-latkami.

Między 30-tką a 40-tką chyba najwięcej dowiadujemy się o sobie, to czas zmian, akceptacji siebie, zrozumienia, o co nam w życiu tak naprawdę chodzi. To często też etap, kiedy w końcu zaczynamy rozumieć, że pewne zachowania, przekonania i myśli są zwyczajnie „nie na nasz wiek”, co przynosi nam wielką ulgę i sprawia, że stajemy się szczęśliwsze.

6 rzeczy, z których po 30-tce powinnaś wyrosnąć i być z tego powodu szczęśliwa

Patrzeć krytycznie na siebie

Pamiętasz, jak nie mogłaś patrzeć na swoje zdjęcia? Wszystkie wydawały ci się jakieś nie takie, a w dodatku wcześniej nie było filtrów, które sprawiałyby, że na każdym zdjęciu wyglądałabyś jak gwiazda filmowa. Tymczasem po 30-tce z sentymentem spoglądasz na siebie, z uśmiechem i dystansem myśląc: „i czego ja się tak siebie czepiałam”.

Bagatelizować komplementy

– Pięknie wyglądasz!

– Nie przesadzaj, stare ciuchy mam na sobie.

Która z nas tego nie zna? W życiu każdej kobiety jest czas, kiedy nie radzi sobie zupełnie  z komplementami, jakby to, że ktoś nam mówi coś miłego, miało nas palić żywym ogniem. A przecież jesteśmy piękne i to piękno zaczynamy dostrzegać dopiero z wiekiem. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że tak – w tej sukience wyglądam świetnie, i tak, mam szczupłe nogi, piękne włosy i urocze piegi. I przyjmuję to z wdzięcznością, tak jak komplementy na swój temat, których już nie umniejszam, a za które po prostu dziękuję i jest mi z tym dobrze.

Myśleć źle o sobie

„Nic mi w życiu nie wyszło”, „Przegrałam swoje życie”. Rety – ja tak naprawdę myślałam czasami przed 30-tką uważając, że jestem już tak stara, że nic w moim życiu się nie wydarzy, nic nie zmieni. Tymczasem dzisiaj, mając dobrych kilka lat więcej jestem pewna, że świat stoi przede mną otworem i że naprawdę mogę wiele, jeśli nie więcej! Nic nie przegrałam, wiele zyskałam, czuję wiatr w żaglach i odnoszę wrażenie, że dopiero teraz w pełni eksploruję życie! Więc myśl o tym, że jestem przegraną, najlepiej jak najszybciej wrzucić między bajki.

Porównywać się z innymi

Zawsze zastanawia mnie, dlaczego tak mamy. Dlaczego tak często porównujemy się do innych. O ile nasze życie byłoby lepsze, gdybyśmy tego paskudnego nawyku w ogóle nie mieli albo pozbywali się go, jak najszybciej (najlepiej przed 30-tką). Bo przecież każdy z nas jest inny i zamiast myśleć, co nasza koleżanka z podstawówki osiągnęła śledząc jej profil na Facebooku, lepiej zdać sobie sprawę, w jakim miejscu ja jestem, jak daleko od tego, co było przed pięcioma latami, a nawet przed rokiem! Jedyną osobą, do której możesz się porównywać jestem ty z wczoraj, sprzed miesiąca, sprzed roku. Zobacz, ile zrobiłaś, ile osiągnęłaś, ile kroków na swoje ścieżce wykonałaś!

Mówić „tak”, gdy myślisz „nie”

Przez ten etap chyba musi przejść każda kobieta. Jedne z nas szybciej zaczynają rozumieć, że robienie czegoś wbrew sobie wcale nie jest dla nich dobre, inne potrzebuję jednak więcej czasu, ale dobrze, gdy na końcu wszystkie dochodzimy do tego samego wniosku: jestem dorosła i nie muszę robić tego, czego robić nie chcę. Co prawda niektórzy zaczynają się dziwić, gdy słyszą naszą odmowę. Bywa, że próbują nam dopiec wyciągając ciężkie działa egoizmu… Ale nas już nie powinno to dotykać, w końcu wiemy, że zdrowy egoizm, to najlepsze, co możemy sobie zafundować.

Idealizować przyszłość

Czego uczymy się najszybciej dorastając? Że nigdy nie nastanie idealny czas, gdy wszystko się uda, zmieni, a my będziemy szczęśliwi. To utopia, o której wcześniej jeszcze marzymy, myślimy sobie, że za kilka lat, to ja już na pewno będę szczęśliwa. A tymczasem szczęście samo nie nadchodzi. Im jesteśmy starsze, tym bardziej dociera do nas, że o to, jak ma wyglądać nasze życie musimy zawalczyć my same. Nic nie zostanie nam dane same z siebie, to jest zawsze nasze ciężka praca, nauka kompromisów, nazywanie własnych pragnień. Dopiero powiedzenie sobie głośno, czego ja chcę, stawia nas na właściwej drodze, którą możemy iść nie zapominając, że napotkamy wiele różnych wybojów.

I wiecie co? Lubię to swoje życie już po 30-tce, jeszcze przed 40-tką, lubię. Mam nadzieję, że wy też.