Go to content

Są dni, kiedy wszystko jest w „nieporządku”: nasze włosy, nasze łóżko, nasze serce

Fot. iStock/petrunjela

Czasem budzisz się rano i wydaje ci się, że tylko jakaś magiczna moc może wywlec cię z łóżka do łazienki. Patrzysz na swoje obicie w lustrze i widzisz nieporządek. Nie tylko na głowie. Spostrzegasz chaos i niepokój w swoich oczach, na dnie swojej duszy, ale boisz się zajrzeć głębiej, bo lękasz się tego, co tam zastaniesz. Wychodzisz i zostawiasz taki sam bałagan na swoim łóżku. Po co ścielić łóżko, skoro wieczorem znów do niego wrócisz? Po co sprzątać swoje życie, skoro ono „jakoś” trwa?…

Bywa, że takie dni zamieniają się w długie tygodnie, miesiące, a nawet lata, podczas których nie potrafimy odzyskać harmonii, poczucia bezpieczeństwa. Bo, jak bardzo by nam się to nie podobało, porządek, czy próba uporządkowania swojego życia daje nam poczucie jakieś stabilizacji, przynależności. Daje nam siłę. O ile jednak z życiem można dojść do ładu i składu obierając sobie realistyczne cele i planując, z sercem już tak łatwo nie pójdzie. Zaprowadzić porządek do swojego serca jest bardzo trudno. Ale warto, bo jest to nauka, która raz nabyta, zaprocentuje w niezwykły sposób. Pozwoli nam być szczęśliwymi, tu i teraz.

Z czego wynika niepokój w sercu? Zazwyczaj z lęku o przyszłość – o to, co się może wydarzyć. Prześladują nas myśli, które sprawiają, że nasze życie może stać się samospełniającą się przepowiednią. Sami sprawimy, że spełnią się nasze najgorsze obawy, bo sparaliżowani lękiem, nie jesteśmy w stanie wziąć spraw w swoje ręce. Działać.

Tak więc, kiedy wszystko staje się tak skomplikowane, że nie wiesz nawet w którą stronę się zwrócić, nie ma nic lepszego niż zatrzymać się na chwilę i zacząć oddychać. Pełną piersią, pełnią siebie.

Nasz mózg ma tylko jedną potrzebę: zagwarantować nam przetrwanie. Stąd, na przykład, lęki, te instynktowne mechanizmy, które były bardzo skuteczne w czasach prehistorii, ponieważ pozwalały człowiekowi bronić się przed drapieżnikami. Dziś nasze lęki są mniej konkretne i bardziej nieuchwytne: boimy się samotności, porażki, nie bycia kochanym, niespełnionych oczekiwań …

Do tego dochodzi jeszcze jeden istotny aspekt: negatywne doświadczenia pozostawiają głębszy ślad w naszych mózgach niż pozytywne. Ich cel jest jednak jasny: dostarczyć nam nowych informacji, abyśmy mogli lepiej przetrwać w obliczu nowych sytuacji tego samego typu. To może zabrzmieć banalnie, ale kiedy nasz umysł cierpi z powodu nadmiaru „przeszłości” i ekstremalnego lęku przed „przyszłością”, nie ma nic lepszego niż zakotwiczenie go w teraźniejszości poprzez proste i przyjemne czynności.

Wyjdź, odłącz się od rutyny i codziennych nawyków: w ten sposób zobaczysz rzeczy w innym świetle. Zrozum, że życie jest przede wszystkim podejmowaniem decyzji: w obliczu każdej trudnej sytuacji  jedyną ważna rzeczą do zrobienia jest pozostanie odpowiedzialnym za siebie.  Aby jednak podejmować owe decyzje, potrzebujemy spokoju: zawsze dotrzecie do momentu, w którym musicie się zatrzymać i uświadomić sobie miejsce, w którym się znaleźliście oraz to, czego potrzebujecie.

Ale przede wszystkim, nie bójcie się tych chwil chaosu. To tylko tymczasowe chmury nad waszym niebem, które zmuszają was do zmian.


Na podstawie: nospensees.fr