Go to content

Kilka rzeczy, które robią kobiety, a o których nie masz pojęcia. Nie zawsze jesteśmy świadome piekła, w którym żyjemy

Fot. iStock/KatarzynaBialasiewicz

Co robią kobiety, by przetrwać z godnością w świecie pełnym przemocy, seksualizacji, by przeżyć w narastającej kulturze gwałtu? Przeczytajcie fragmenty mocnego tekstu Gretchen Kelly opublikowanego na łamach Huffington Post. To o nas, bo chyba każdej z nas zdarzyło się zrobić choć jedną z tych rzeczy.

Jest jedna rzecz, która dzieje się zawsze, gdy mówię lub piszę o kobietach. Gdy poruszam takie problemy jak ich ubiór, jak kultura gwałtu i seksizm.  Dostaję komentarze: Czy nie ma nic ważniejszego? Czy to naprawdę taki wielki problem? Czy nie przesadzasz?

(…)

I za każdym razem jestem sfrustrowana Dlaczego nie rozumieją?

Myślę, że dlatego, że nie wiedzą.  Nie wiedzą o de-eskalacji. Minimalizowaniu. Cichym przyzwoleniu.

Zresztą, my same nie zawsze jesteśmy świadome piekła, w którym żyjemy. (…)

Wszystkie nauczyłyśmy się (a niektóre z nas umieją to instynktownie), jak zminimalizować sytuację, która sprawia, że czujemy się „niewygodnie”. (…) Wszystkie wielokrotnie ignorowałyśmy jakiś obraźliwy komentarz. Wszystkie śmiałyśmy się z niewłaściwego zachowania. Wszystkie przełykałyśmy po cichu łzy i tłumiłyśmy gniew, gdy nas poniżano.

Nie czujemy się tym dobrze. Czujemy się źle. Czujemy się brudne. Ale robimy to, ponieważ jesteśmy niepewne.

To nie jest coś, o czym mówimy codziennie. Nie musimy o tym mówić naszym chłopakom, mężom i przyjaciołom za każdym razem, kiedy to się dzieje. A ponieważ dzieje się to bardzo często, jest wszechobecne, stało się czymś, z czym sobie po prostu „radzimy”. (..)

To się dzieje cały czas. I nie zawsze jest jasne, czy sytuacja jest niebezpieczna czy łagodna.

To szef, który mówi lub robi coś nieodpowiedniego. To klient, który nie da nam napiwku, póki sie nie pochylimy, żeby go przytulić. To przyjaciel, który za dużo wypił i próbował namawiać nas na seks, mimo że wyraźnie powiedziałyśmy, że nie jesteśmy tym zainteresowane. To facet, który gniewa się, jeśli nie zgodzimy się na randkę. Lub taniec. Albo drinka. (…)

To jest dzisiejsza rzeczywistość nas, kobiet.

To udawanie, że seksizm nie istnieje, bo wydaje nam się, że tak będzie lepiej.

To ból brzucha, bo znów musiałyśmy się zachowywać jakby nic się nie stało, żeby nie mieć problemów.

To wstyd i wyrzuty sumienia, że nie zareagowałyśmy jak trzeba wobec tamtego faceta, który „tylko” nas nastraszył, ale chyba raczej nic by nam nie zrobił. Chyba.

To trzymanie palca na przycisku „wybierz” w telefonie, na wszelki wypadek, kiedy idziemy same nocą.

To ściskanie w dłoni kluczyków, kiedy idziemy do samochodu, na wszelki wypadek

To kłamstwo,  że mamy chłopaka, żeby spławić nachalnego faceta.

To odwrócenie się w zatłoczonym barze, na koncercie lub w jakimkolwiek innym miejscu, żeby zobaczyć, kto obmacuje twój tyłek.

To ta okropna świadomość, że nawet jeśli złapiemy go na gorącym uczynku, to raczej nie odważymy się nic powiedzieć.

To grzeczne odpowiedzi na zaczepki nieznajomego na parkingu w centrum handlowym. To udawanie, że nie słyszymy jego krzyków, kiedy nie chcemy się zatrzymać i z nim pogadać. Co? Za kogo ty się masz? Masz jakiś problem? Głupia pizda.

To niezwierzanie się z tego przyjaciołom, rodzicom czy mężom, bo to to już przecież nasza codzienność, jej zwykły element.

To powracające bolesne wspomnienia z momentów, gdy nas molestowano, pamięć o napaści czy gwałcie.

To historie naszych płaczących przyjaciółek o molestowaniu, napaści lub gwałcie.

To świadomość, że zagrożenie jest realne. Bo znamy zbyt wiele kobiet, które były ofiarami molestowania, napaści lub gwałtu.


Na podstawie: hufingtonpost.com