Go to content

Co robicie z przeczytanymi książkami? Mam dla was propozycję, może się wam spodoba

Fot. iStock/vladans

Podobno jeśli chcesz zmienić świat – musisz zacząć od siebie. Ja od jakiegoś czasu zastanawiam się co zrobić, żeby świat był… lepszy, żeby żyło nam się milej, przyjemniej. Naprzekór politykom, którzy próbują nas poróżnić staram się by ludzie byli do siebie nastawieni przyjaźnie, by więcej się uśmiechali.

Przygotowałem sobie listę rzeczy, które mogę zrobić dla świata. Pogodziłem się już jakiś czas temu z tym, że nie wynajdę leku na raka, nie zapanuję nad epidemią głodu, czy nie przyczynię się do zaprzestania wojen. Trudno… Niemniej coś tam zawsze mogę zrobić. 🙂 Choćby dla ludzi wokół mnie.

Jednym z moich pomysłów jest… „wysyłanie w świat” książek. Nie potrzeba do tego znaczka, nie trzeba stać w kolejce na poczcie, zamawiać kuriera. Nie! Nie o takie wysyłanie mi chodzi. 🙂 Zostawiam interesujące – moim zdaniem – książki w przypadkowych miejscach. Głównie upodobałem sobie dworce – mając nadzieję, że ktoś spędzi miło podróż z przypadkowo znalezioną książką. Nagle godziny spędzone w pociągu nie będą monotonne i nużące, bo „porwie go” akcja powieści, którą mu podarowałem 🙂

W każdej z książek pisałem… (Tak, tak, wiem… nie wolno niszczyć książek. Bazgranie po nich to zło! Ale.. skoro sam je kupiłem, skoro to.. chyba mogę z nimi zrobić co zechcę?) Otóż pisałem:

Cześć,
Cieszę się, że ta książka trafiła w Twoje ręce. Mam nadzieję, że jej lektura sprawi Ci przyjemność. Kiedy skończysz – przekaż ją proszę dalej. Zostaw w dowolnym miejscu. A może zechcesz podzielić się ze mną wrażeniami z lektury? Będzie mi bardzo miło. Znajdziesz mnie na FB. Pozdrawiam serdecznie – Maciej Rębisz

Robię tak od pół roku. Zacząłem w marcu i od tamtej pory wysłałem w świat około 30 książek. Miałem nadzieję, że przez ten czas przeczyta je kilkaset osób, a chociaż kilka z nich… odezwie się do mnie na FB. Powiecie pewnie, że to naiwne myślenie, bo przecież mógł je znaleźć ktoś, kto nie ma FB, ale… przecież nie miał po przeczytaniu zatrzymywać tej książki dla siebie, tylko posłać ją dalej. Jestem przekonany, że ktoś z kolejnych osób… jednak miał Facebooka. No chyba, że przeceniam popularność tego portalu. Z drugiej strony… jego siła nie raz już mnie zdumiewała.

W każdym razie… dotychczas nie odezwał się nikt. I trochę mi z tego powodu smutno. Nie poddaję się jednak. Obiecałem sobie, że będę wysyłał kolejne książki do końca roku. Pięć miesięcznie. Dalej będę zostawiał je w przychodni, w galerii handlowej, na dworcu, w kawiarni z nadzieją, że ktoś się jeszcze odezwie.

A nawet jeśli nie – pozostaje mi mieć nadzieję, że przynajmniej przeczytał tę książkę ktoś, kto normalnie by po nią nie sięgnął. A tak… sama wpadła mu w ręce.

A może i Wy chcecie spróbować? Zostawcie książkę z facebookowym namiarem na siebie. Zobaczmy czy ktoś się odezwie. Ciekaw jestem historii tych książek. Jeśli tak się zdarzy – napiszcie koniecznie. Przywróćcie wiarę, że jednak można…

Dopisek do redakcji za zgodą autora

Kochani, to świetna akcja, co wy na to, żeby zostawiać książki w różnych miejscach? Zróbcie zdjęcia, wyślijcie do nas, a może wy znajdziecie jedną z takich pozostawionych książek?