Go to content

Przestańcie wpędzać matki w poczucie winy! Poruszający apel

Arch. prywatne

Anna Mangold, która na co dzień zajmuje się fotografią, a na jej zdjęciach najczęściej możemy zobaczyć kobiety w ciąży lub mamy z dziećmi, postanowiła napisać o tym, co od jakiegoś czasu nie daje jej spokoju. O młodych mamach, które wysłuchują tysiąca rad, są wystawione na oczekiwania innych i traktowane z wyższością przez te kobiety, które dzieci już mają. 

Przeczytajcie:

Kochani to nie będzie post fotografa To będzie post mamy. Mamy trójki dzieci. Mamy po trzech porodach – trzech cesarskich cięciach dokładnie sprawę ujmując. Piszę to pod wpływem emocji jakie od kilku dni mnie nie opuszczają, zapewne przez ilość sesji noworodkowych, a dokładnie ilość piękny młodych Mam, jakie mam okazje przez ostatnie dni spotykać.

Szczerze? Gotuję się cała na to, co się dzieje po porodzie za przyzwoleniem ogółu, jak tym Młodym Rodzicom mąci się w głowach, wpędza w poczucie winy, oczekuje nie wiadomo czego. Od wiedzy medycznej po opływanie w szczęściu, amerykańskiego uśmiechu i OCZYWIŚCIE otwartych drzwi (najlepiej jeszcze tych szpitalnych) żeby zobaczyć nowo narodzony cud świata, powiedzieć do kogo jest podobny albo nie jest, dać 100 rad jak i czym karmić bo przecież ciocia, babcia i sąsiadka coś tam.
LITOŚCI. Niech to nie będzie post, niech to będzie apel.

Do pracowników szpitala – czy naprawdę tak ciężko jest wbić sobie do głowy, że pacjenci to ludzie? Że rodząca kobieta to człowiek + hormony ? Czy naprawdę tak trudno powiedzieć jedno albo nawet dwa miłe słowa? Tak zwyczajnie? Otworzyć umysł i wytłumaczyć dlaczego po porodzie zamiast fali miłości chce się co 2 minuty płakać ? Aby udzielić kompetentnej informacji o stanie zdrowia dziecka, a w razie problemów podpowiedzieć co dalej, zamiast wzruszać ramionami? Czy naprawdę ważniejszy jest komentarz, że ma się na dupie leginsy a nie koszulę nocną ?! (tak, tak, taki usłyszałam po porodzie) Rodziłam w dwóch rożnych krajach i przysięgam – da się. I nie mówię tu o ręcznikach w szpitalu, swojej łazience i ludzkiej sali operacyjnej, Mówię o uśmiechu położnej, o jej ręce na mojej głowie, kiedy płakałam bezsensu nie wiedząc czemu. O Pani od laktacji, która przychodziła do znudzenia po kilka razy dziennie, a jej głos uspokoił by chyba każdego. Ba , nigdy nie musiała pocierać kostką o twarz mojego dziecka aby zmusić je do jedzenia. Moi drodzy mam dobrą rade – jeśli nie umiecie powiedzieć nic co pomoże Młodym Rodzicom, a szczególnie Mamom to może lepiej nie mówcie nic? Tak zwyczajnie. Czasem lepiej się nie odezwać.

Do mam, teściowych, koleżanek … możecie mi wierzyć, że słowa „byłaś dzielna”, „ugotuje Ci obiad” ” poleż ja go/ją ponoszę” są o wiele bardziej na miejscu niż „może go nakarm”, „może nie karm”, „zrób kawkę”, „słabo wyglądasz”, a już hity w stylu „no jak to nie możesz karmić ?! Przecież Kasia/Krysia/Basia to 5 lat karmiła – możecie sobie wsadzić w buty.
Szczególnie te z nas, które już rodziły i wiedzą doskonale, że pierwszy miesiąc z noworodkiem nie wygląda jak reklama. U nikogo. Poród to olbrzymi wysiłek dla zmęczonego już ciążą organizmu, obojętnie czy naturalny, czy przez cięcie.

Owszem coś tam nas zalewa, ale nie łaska i błogosławieństwo, zalewa fala hormonów nie do zrozumienia, płacz z byle powodów – płaczemy dlatego, że ta mała istota jest tak wspaniała, i krucha, płaczemy gdy patrzymy w lustro, bo wyglądamy jakby nas przejechał czołg, płaczemy, bo w herbacie są 2 łyżeczki cukru, a miała być jedna i ostatecznie płaczemy, bo płaczemy i nie wiemy czemu.

Dziewczyny <3 Przyszłe Mamy moje Kochane <3 Nie dajcie się złapać w tę pułapkę. Ten okres jest piękny, tylko trzeba się skoncentrować właśnie na tym pięknie. Na tych małych nóżkach, na tuleniu, słuchajcie siebie intuicja mamy to skarb – zaufajcie jej trochę, nie wahajcie się ani chwili aby prosić o pomoc. W tych pierwszy tygodniach szczęście to Wy i to maleńkie nowe życie, wszystkiego co wspólne musicie się małymi kroczkami nauczyć, czasami dość mocno pod górę, czasami ostro z góry… a czasami na zakręcie. Ale to naprawdę Wy jesteście ważni w tym czasie – Wy – nie ugotowany obiad, nie posprzątane mieszkanie, nie odwiedziny czwartej ciotki, nawet nie to czy karmicie piersią czy butelką. ( jeśli piersią dajcie sobie dodatkowy czas aby one zaczęły współpracować , nie dajcie się wpędzić w poczucie winy jeśli coś się nie uda!) . Dajcie sobie czas na oddech.
Drodzy tatusiowie <3 strzeżcie swoich kobiet od zbędnych rad, bądźcie pomocni, pozwólcie się wyspać , przynieście śniadanie do łóżko, przytulajcie gdy płaczą i obiecujcie, że zaraz będzie dobrze <3 aaaa i wiadomo – przyjmijcie na klatę, gdy płaczą, że Wasza wina ( nie ważne co ) i mówcie, że jest piękna <3

Spokój. Tylko spokój może nas uratować <3
Nie zapominajcie o tym, że jesteście piękne,odważne i… już za chwilę będzie naprawdę lepiej <3

Na zdjęciu … ja, ponad 12 lat temu. Dziesięć dni po cesarskim cięciu, dwa dni po wysokiej gorączce z dreszczami, 20 h bez snu. Ale miałam posprzątane, upieczone ciasto i zrobiony obiad… na szczęście po kilku bardzo istotnych zmianach w życiu <3 przy Nikosiu już wiedziałam, co tak naprawdę jest ważne, delektowałam się każdą maleńką częścią tego nowego człowieka bez gości, bez makijażu i długie dni w piżamie <3