Go to content

Przemoc nie może mieć zamkniętych drzwi! Po raz kolejny przemawia głosem pobitej kobiety

Fot. Facebook /Przemyslaw Opalach Official

Kobieta wystawia swoje zdjęcie – pobita, krew na zmasakrowanej twarzy, pisze rozpaczliwy post:

„Cześć dziewczyny pisze do was pierwszy raz z osobistą prośbą, wczoraj zostałam pobita przez mojego partnera, który jest trenerem osobistym, mam zmasakrował mi twarz, połamał nos, rozciął łuk brwiowy, obił ręce i nogi, bił moją głową o podłogę. Kiedy byłam cała zakrwawiona uciekł z mieszkania. Oczywiście zgłosiłam to na policję. Chciałabym, żebyście nagłośniły i ostrzegły ludzi, którzy z nim pracująo tym jakim jest człowiekiem. Uczy zdrowego trybu życia i samoobrony. A zmasakrował twarz swojej byłej dziewczyny. Jest poszukiwany, ale się ukrywa, jego profil to @milosz_dream_team przesyłam moje zdjęcie po pobiciu”.

 

Zdjęcie szokuje. Ale nie wiem, czy bardziej nie szokują pojawiające się pod postem komentarze w stylu:

„Uuu jak się okaże że to fejk i panna go wrabia to spore odszkodowanie zapłacicie… swoją drogą jaka ofiara przemocy pierwsze co robi to fotki na insta?”.

Swoja droga mam nadzieje ze policja bacznie przyjrzy sie zdjeciom gdzie dziewcze zdazylo glowe wymyc a twarzy zapomnialo do zdjecia??Kto w takiej sytuacji robi sobie selfie?Dziwne bardzo.Psychopatka.

„Czasami do wychowania potrzeba meskiej reki skoro rodzice nie potrafili bo nikt nie bedzie tracil kasy na oszustki i manipulantki.Albo do pracy, albo 100% lojalnosc”.

„Na tych zdjęciach nie wygląda na przerażoną, tylko mina standardowa jam do samojebki na instagrama. Nie wiem co o tym myśleć”

„Kobiet się nie bije 😕 ale z drugiej strony widziały gały co brały…”.

Ja wiem, że w dobie internetu, pojawia się wiele fejkowych informacji, ale może czasami lepiej zamilknąć i nic nie pisać, poczekać na rozwój wydarzeń. Sprawa się poniosła. Katarzyna – ofiara przemocy przestała milczeć, postanowiła głośno powiedzieć, co ją spotkało, aby ostrzec inne kobiety przed swoim partnerem, ale też dać odwagę tym, które za zamkniętymi drzwiami nadal drżą ze strachu, co dzisiaj je spotka ze strony partnera.

Katarzyna dzisiaj w  DDTVN mówiła o tym, że gdy wsiadła do samochodu, poczuła, że jej wszystkie problemy się skończyły, że w końcu się uwolniła, wyrwała z koszmaru, w którym tkwiła. „Już się nie boję” – nie ukrywała sprawcy, nie pozwoliła na to, by całe życie uciekać, by ze swoją traumą zostać sama. Swoją historią chce się dzielić z innymi kobietami.

Zawsze jednak pojawią się ludzie, którzy nie będą jej wierzyć. Podważają wiarygodność tego, co pisze, zarzucają jej szukanie sławy na Instagramie. Serio, ludzie? Naprawdę, uważacie, że ofiara przemocy chce się wybić na tym, że omal nie została zabita? Pamiętacie Karolinę Piasecką, która w akcie desperacji ujawniła nagrania, które obrazowały jak traktował ją mąż – wtedy bydgoski radny, przez 11 lat? Też pojawiały się głosy, ze go sprowokowała, że chce mu zaszkodzić, że wszystko to pewnie pic na wodę.

Wyobraźcie sobie zaszczute zwierzę, które na dźwięk kroków swojego pana-kata kuli się, chowa w najdalszy kąt podwórka. Uwiązane na łańcuchu nie ma, gdzie uciec. Czeka na kolejne razy, bo za głośno zaszczekał albo nie zaszczekał wcale. A może jego pan ma po prostu gorszy dzień.

Kobiety – ofiary przemocy, są jak te zwierzęta… Słyszą, że nic nie są warte, że są ku*wami, sukami, że bez niego nic nie znaczą, nic nie osiągną, że i tak nikt im nie uwierzy. Obok strachu, które je paraliżuje, towarzyszy im wstyd – że tak dały się potraktować, poczucie, że może na to zasłużyły. Nie potrafią racjonalnie myśleć. Wierzą swojemu katowi, że od nikogo nie dostaną wsparcia. W końcu on jest silniejszy, mądrzejszy, cwańszy, on udowodni, że jest niewinny, co ona może? Ale bywa na szczęście tak, że coś w nich pęka. Uciekają. Przeżywają wszystko, co okrutne w ich życiu, w samotności. Nie chcą do tego wracać, nie chcą o tym mówić. Chcą zapomnieć.

Katarzyna postanowiła powiedzieć głośno, co ją spotkało. Być może to była chwila, akt desperacji, myśl: „Jak powiem o tym publicznie, on już nie zrobi mi krzywdy”. Dla mnie ważny jest jeszcze jeden przekaz: „Ty też możesz tak zrobić. On nie ma prawa cię bić, znęcać się nad tobą. Możesz odejść, są ludzie, którzy ci uwierzą, pomogą ci. Odejdź. Nie zasługujesz na takie życie”.


 

Miłosz Pawłowski na swoim Facebooku opublikował w tej sprawie oświadczenie wideo:

Więcej filmów pojawiło się na koncie na Instagramie.