Go to content

Przejawom rasizmu w Polsce winni są też obcokrajowcy. Trochę inny głos w dyskusji o tolerancji

Trochę inny głos w dyskusji o tolerancji
Fot. iStock / wildpixel

Chyba najbliżej mi do stwierdzenia, że nasz strach przed ludźmi o innym kolorze skóry wynika z niewiedzy. Wychowani w różnych kulturach, boimy się odmienności. Dlaczego? Przecież o tolerancji i jej potrzebie w naszym kraju, coraz więcej mówi się głośno, jednak w praktyce nadal bywa różnie, bo  cały czas uderzamy w drugiego człowieka. Uderzamy słowem, pięścią i pełnym obrzydzenia spojrzeniem. 

Dorota, narzeczona czarnoskórego Otiento, opowiada, że dopiero w większym mieście trochę odetchnęli, bo tu łatwiej wtopić się w tłum i nie zwracać na siebie uwagi. Nie ukrywa też, że łatwiej tu o pracę, a jej facet, ze względu na swój ciemny kolor skóry, zmieniał ją już kilka razy. Najczęściej powód jest ten sam: nie wytrzymuje napięcia, głupich, niby śmiesznych komentarzy za swoimi plecami lub zwyczajnego szykanowania. Raz dostał nawet sugestię od szefa, żeby sam się zwolnił. Tłumaczył to rozłamem w bardzo dobrym zespole, na który on nie może sobie pozwolić. I, że jedyne co może, to wystawić dobre referencje i rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Dorota śmieje się, że to największy objaw tolerancji, jaki ich spotkał do tej pory. – Co ci mam ściemniać, że jest super, że wychodzimy bez problemu na kolację czy do kina? Zdarzył się, może parę razy, względny spokój. A zazwyczaj, jak nie zaczepki czy pobicia, to chociaż spojrzenia. No ja wiem, niby rozumiem, że to też przez ciekawość, ale chciałabyś, żeby się wiecznie ktoś na ciebie gapił i przyglądał?

Pytam Dorotę, czy słyszała o ukraińskiej studentce Uniwersytetu Warszawskiego, która założyła na Facebooku grupę, w ten sposób próbując walczyć z rasizmem w Polsce (https://www.facebook.com/groups/1794709690745121/?fref=ts ) – Słyszałam, czytałam i krew mnie zalewa. Przez tę roszczeniowość  niektórych, każdy cudzoziemiec jest u nas postrzegany tak samo. Że wymaga, że wiecznie czegoś chce, więc trzeba go lać i gonić.  Bo ta ukraińska studentka, moim zdaniem nie miała racji, zrobiła niepotrzebny szum. Więcej szkody, niż pożytku.

Na wspomnianej  grupie „Polish Xenophobia” można przeczytać, że rasizm jest jedną z najważniejszych do uporządkowania kwestii we współczesnym świecie oraz, że dotknął on miliona osób, które przybywają do innego kraju w poszukiwaniu lepszego życia.  Studentka doświadczyła przejawu rasizmu ze strony kierowcy autobusu miejskiego, który po polsku (bo nie znał, i nie musiał znać ukraińskiego) poprosił ją o zaprzestanie rozmowy przez telefon. Dziewczynę, oburzył ton głosu kierowcy oraz… brak znajomości, jej rodzimego języka. Na Facebooku znajdziemy wiele głosów poparcia dla obrażonej studentki, ale też te pełne zdziwienia i oburzenia. Trwa dyskusja, gdzie jest granica między tolerancją a bezpodstawnymi zarzutami o jej brak.

– To nie jest tak, że my jesteśmy jakimiś nie do końca rozumnymi istotami, które biją drugą,  za posiadanie  skośnych  oczu. Gafur,  student  z Syrii, mieszka w Warszawie od czterech lat. – Nieraz to widziałem, obserwowałem. Zdziwi cię moja postawa, ale my, przybywający do was z innych krajów, sami sobie często jesteśmy winni. Zabieramy miejsca pracy, miejsca na uczelniach, domagamy się przestrzegania naszych praw w nie naszym kraju. I często w nas samych tej tolerancji brakuje. Gdy krzyczymy, że nie mamy tu meczetu. A kościoły katolickie u siebie stawiamy? Rozumiesz? Nic nie tłumaczy agresji, pobicia czy nawet odbierania życia w skrajnych przypadkach. Żeby było jasne! Ale postawa żądająca i  roszczeniowa z jaką tu często się sprowadzamy, potrafi wytrącić z równowagi i budzić skrajne emocje. To też prowadzi do zachowań rasistowskich. Nie wiem, czy można tego uniknąć, całkowicie wyeliminować.  Czy czasami, zbyt bardzo nie jesteśmy różni…

Kolega mojego syna, zadaje inne pytanie – Wie pani co, ja jestem normalny człowiek. Żyje, uczę się, niedługo studia i praca. Mam kolorowych znajomych, cieszę się, że ich znam, bo to świetni ludzie, przyjaciele. I wiadomo, że różne sytuacje nas spotykają, zwłaszcza, gdy gdzieś razem wychodzimy. Ale taka smutna obserwacja, mnie kiedyś dopadła, że jak to jest? Jak pobiją czy obrażą obcokrajowca, to wszystkie media o tym krzyczą. Zbierają się debaty, marsze tolerancji, dyskusje o tym, co z nami Polakami jest nie tak? Ale gdy w ubiegłym roku Chińczycy z mojego miasta pobili dwóch chłopaków, to nikt o tym nie mówił. Zdarzenie zostało  zamiecione pod dywan ze stwierdzeniem, że pewnie to był atak ksenofobii, bronili się. Tylko, że poturbowanych  chłopaczków było dwóch, a drugich panów aż siedmiu. Zresztą, podobnych sytuacji, mógłbym przytoczyć, więcej, tylko po co. I tak zawsze wszystko sprowadza się do tego, że jesteśmy faszystami, którzy leją gdzie popadnie, jak tylko inny kolor skóry zobaczą.

Mauricio, Włoch od 20 lat mieszkający u nas, mówi krótko: – Ja tego całego sporu nie rozumiem. To ja tu przyjechałem, nie wy do mnie. Mój to był wybór i moja decyzja. Jeśli komukolwiek, kto też tu ląduje, coś nie pasuje, droga wolna. Przecież świat jest taki duży, pomieścimy się wszyscy. Po co na siłę wykrzykiwać swoje racje, sądzić się, mieć za złe krzywe spojrzenia. Wyróżniamy się, zawsze będziemy zwracać na siebie uwagę, zwłaszcza my, przyjezdni. O co ten raban, po co te hasła o braku tolerancji, o krzywdach. Zamiast tracić na to siły, lepiej pomyśl, czy ty, tak wiele wymagający od innych, potrafisz dać tyle samo w zamian? Przez ponad 20 lat, oprócz kilku zaczepek, nie spotkało mnie nic złego. Ktoś powie, że miałem szczęście, że Włosi aż tak się wyglądem, nie wyróżniają. A ja odpowiadam, że gówno prawda.  Bo to dzięki temu, że najpierw sam nauczyłem się szacunku do tego kraju i zaakceptowałem jego prawa i tradycje. Bez tego, gdziekolwiek nie będziemy mieszkać, zawsze spotka nas atak drugiej strony.

” Problemy twoje, moje, nasze boje, polityka
A przecież każdy włos jak nasze lata, policzony
Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci
Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam”    Stanisław Soyka ” Tolerancja”