Go to content

Pomyśl, ile tak naprawdę jesteś warta i doceń to!

Fot. iStock/Geber86

Jak często zdarza ci się myśleć: „Eee nie jestem nikim specjalnym”. Ot taki trybik, w jakiejś wielkiej, bliżej nieokreślonej machnie. Szara myszka, która chodzi po świecie i niewiele znaczy dla siebie i innych.

I to nie jest tak, że myślisz o sobie w ten sposób nieustannie. Na co dzień nie masz na to czasu, bo dzieci, bo mąż, bo rodzice, praca, dom, zakupy. Wiecznie gdzieś się spieszysz na złamanie karku, każdego dnia starasz się udowodnić, że zasługujesz na szacunek i podziw innych. Bo w pracy świetnie poprowadzisz nowy projekt, bo w domu zdążysz przed weekendem pomyć okna i do szkoły upiec dzieciom ciasto z okazji rodzinnego pikniku. Cały czas czujesz na plecach oddech presji. Nie dajesz sobie chwili wytchnienia. Wieczorem grasz z dziećmi w planszówkę, przed snem sięgasz po książkę, a w głowie masz już ułożony cały plan na kolejny dzień.

Tylko, gdy budzisz się czasami, nim zwleczesz się z łóżka, myślisz sobie: „Jestem nic nie warta. Kim ja właściwie jestem”. Ta smutna refleksja przytłacza cię na chwilę, nie możesz jej strząsnąć wraz z pościelą. Patrzysz w lustro i widzisz kogoś, kim nie jesteś, kto ma ochotę wrócić do ciepłego łóżka, schować się i udawać, że go nie ma, żeby nikt nic od ciebie nie chciał.

Ale potrząsasz głową, obmywasz twarz zimną wodą, klepiesz się po policzkach i uśmiechasz do swojego odbicia, może uda się oszukać mózg, że jednak jest ci dobrze,tak, jak jest.

Żyjesz w nieustannej obawie, że ktoś odkryje, że twoje życie nie daje ci szczęścia, że stworzenie idealnej otoczki doskonałej rodziny jest mistyfikacją, że tak naprawdę męczysz się okrutnie i często nie sprawia ci wcale radości uśmiechanie się do innych i mówienie: „W porządku, ja to załatwię”. Masz dosyć bycia miłą, uprzejmą, pomocną. Masz dosyć udawania kogoś, kim kompletnie nie jesteś, kto zatracił siebie w poszukiwaniu akceptacji i sympatii świata.

A gdyby tak dzisiaj zostać w tym łóżku? Powiedzieć: „nie zrobię wam dzisiaj śniadania, bo muszę pobyć sama ze sobą”, nie po to, żeby później chwalić się koleżankom, jaki to zdrowy egoizm masz w sobie, ale po to, by nad sobą zapłakać.

Pozwolić sobie na płacz nad tym, jaka jesteś naprawdę. Nic tak nie oczyszcza, jak łzy. Nic tak nie uwalnia emocji skrywanych gdzieś bardzo głęboko. A przecież one są częścią nas, nie da się ich wyplewić jak chwastów, zapomnieć. Zawsze do nas wrócą, będą się wiercić niecierpliwie pod skórą, aby pokazać: „jesteśmy tutaj, jesteśmy tobą”.

Tak rzadko w siebie wierzymy, tak rzadko potrafimy sobie powiedzieć: „hej, jesteś fajna, lubię cię”. A przecież to właśnie stanowi o naszej wartości, to my same musimy być świadome tego, co w nas dobre i wartościowe. Co w sobie lubisz? Co jest twoją siłą? Twoją mocną stroną? Odpowiadasz sama sobie, nie musisz się korygować, z sobą możesz być szczera do bólu, możesz się chwalić, być z siebie dumna, możesz uśmiechać się do siebie myśląc: „kurczę, nie wiedziałam, że potrafię tyle rzeczy”. To buduje, to pokazuje, jak fantastyczne jesteśmy, jaką siłę w sobie nosimy, jak radzimy sobie w różnych dla nas sytuacjach. Przypomnij sobie o nich, przypomnij sobie momenty, kiedy musiałaś stawić czoło przeciwnościom i jak z nich wybrnęłaś. Zobacz drogę, którą przeszłaś, jak zmieniło się twoje życie, jak ty sama je zmieniłaś. Jak duże jest twoje poczucie sprawczości?

A teraz pomyśl, czego w sobie nie lubisz? Co cię wkurza, a czego, choć z tym walczysz, zmienić nie możesz? Wiesz, każda z nas ma swoje słabe strony, ma wady, które dopóki nie ranią innych warto w sobie zaakceptować. Ile masz lat? Naprawdę myślisz, że jeszcze nauczysz się samoorganizacji? Że znajdziesz w sobie talent kulinarny? Że pewnego dnia utrzymasz porządek w szafach? Że zrobisz coś szalonego, jak twoja przyjaciółka? A może to nie dla ciebie, może powinnaś przestać to bez skutku zmieniać, tylko zaakceptować, że tak jest – że nie masz silnej woli, że bywasz wybuchowa, że wolisz swoje spokojne życie od chaosu, w którym żyje przyjaciółka. Że może dobrze ci z tym co masz, ze swoimi zasobami, ale też deficytami, że może czas najwyższy pozwolić sobie zaakceptować siebie taką, jaką jesteś naprawdę?

Każdy z nas jest inny i to jest piękne. Różnimy się na taki wielu obszarach, w tak wielu kwestiach, dlaczego ciągle chcemy być jacyś, zamiast być sobą?

Chcesz dzisiaj zostać w łóżku – zostań. Chcesz wyłamać się z niedzielnego schematu i zamiast iść na obiad do teściowej, zabrać rodzinę na wycieczkę rowerową – zrób to. Zrób to, co jest zgodne z tobą, co jest z tobą tożsame, to, z czym ty czujesz się dobrze. I doceń to, doceń, jakim jestem człowiekiem. Bo z pewnością wspaniałym.