Go to content

Pamiętajcie, że dobro, które dajemy, zawsze do nas wraca. Przyjdź, spotkaj się z nami, a przy okazji zrób coś wyjątkowego!

Fot. iStock/Leylaynr

Jest takie miejsce, gdzie spotyka się dobro, gdzie spotykają się dobrzy ludzie. Ludzie, którzy zupełnie bezinteresownie chcą pomagać tym, którzy są w potrzebie. To miejsce to Fundacja imienia Piotra Kotowskiego. 

Kilka lat temu nikt by pewnie nie przypuszczał, że taka Fundacja zostanie powołana do życia, ale została… kiedy życie Piotra Kotowskiego zgasło. Byli szczęśliwą rodziną, jak większość z tych, które znamy, może jak my sami. Dwójka dzieci – chłopiec i dziewczynka, oni kochający się. Często nie doceniamy tego, co mamy, nie zdajemy sobie sprawy, jak wielka tragedia może nas dotknąć, tragedia, która czai się za rogiem i może stać się udziałem każdego z nas. Tym razem znalazła inną ofiarę. Kiedy dzieci Piotrka miały dwa i dziesięć lat – zmarła ich mama, chorowała na raka piersi, jej mąż robił wszystko, by ocalić jej życie. Niestety, nie udało się… Trudno udźwignąć taką stratę, trudno żyć normalnie, gdy jedno miejsce przy stole już na zawsze pozostanie puste.

I kiedy wydawało się, że da się jakoś oswoić, to co się wydarzyło, nowotwór wątroby zostaje wykryty u Piotra… Po trzech latach od śmierci żony, to on dowiaduje się, że jest chory. Walczy. Nie mówi dzieciom, bo nie chce, by one przeżywały cały ten koszmar raz jeszcze. Dostaje wsparcie najbliższych oraz kolegów i koleżanek z pracy. On – zawsze uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony do życia, niosący bezinteresowną pomoc, sam zaczął jej potrzebować.

Piotr był jednym z managerów, który otwierał w Polsce pierwszą restaurację McDonald’s, pracując w tej firmie zawarł przyjaźnie i nawet, kiedy zaczął pracować w Makro, raz, czasami dwa razy w roku, spotykał się ze swoimi kolegami z poprzedniej pracy. Ewa Marcinkiewicz, z którą Piotr pracował jeszcze w McDonald’s wspomina: – Przyszedł na jedno ze spotkań wyraźnie przybity, jak nie on, który zawsze tryskał pozytywną energią. To wtedy powiedział nam, że jego żona jest ciężko chora. Tym razem wszyscy spotkaliśmy się na jej pogrzebie. Kiedy zachorował Piotr – nie chciał o tym rozmawiać, nie odbierał telefonów, nie odpisywał na SMS-y. Ale nie daliśmy za wygraną, wszyscy chcieliśmy mu pomóc, bo zwyczajnie na to zasługiwał. W pomoc zaangażowali się zarówno dawni pracownicy McDonald’s jak i pracownicy Makro. To były połączone siły. Skontaktowałam się z Michałem Skupem – który dzisiaj jest prezesem fundacji, a Aneta Błędowska będąca w jej zarządzie, która znała Piotra raczej z widzenia w pracy, zorganizowała charytatywną zbiórkę, zaangażowanie przekroczyło chyba wszystkich najśmielsze oczekiwania. Makro zobowiązało się podwoić zebraną kwotę, dzięki temu Piotr mógł podjąć leczenie, zdecydować się na operację w Niemczech.  Guz zajmował 70% jego wątroby. Wrócił „czysty”, to miał być już tylko dobry czas. Tyle, że Piotr trzy miesiące później zmarł. Po prostu.

Ta historia mogłaby się zdarzyć każdemu z nas.

Osieroconymi dziećmi zajęli się dziadkowie. Rok temu spaliło się ich mieszkanie… Z domu wyszli tak, jak stali, bez niczego. Czy może więcej nieszczęść kogokolwiek spotkać? Czy człowiek, zwłaszcza ten najmniejszy, jest w stanie więcej udźwignąć? Życie nas sprawdza? Bada granice wytrzymałości?

Jest na tym świecie jedna prawidłowość – jeśli jesteś dobrym człowiekiem, czynisz dobro – ono do ciebie wraca. Tak wróciło do Piotra, choć on już tego nie doświadczył, dobro dotarło do jego dzieci. Po pożarze znowu współracownicy Piotra postanowili pomóc, to wtedy Michał Skup – kolega z pracy Piotra – dowiadując się o tym, jak los doświadcza dzieci jego kolegi, postanowił założyć fundację, Fundację imienia Piotra Kotowskiego, by – jak to można przeczytać na stronie Fundacji – wykorzystać pozytywną energię, którą otrzymali od Piotra.

Fundacja powstała, by pomagać tym, którzy bardzo tej pomocy potrzebują, czyli dzieciom. Opieką fundacji objęte są nie tylko dzieci Piotra Kotowskiego, fundacja zajmuje się także dziećmi z Domu Dziecka w Pęcherach.

Co jakiś czas organizowane są spotkania dla przyjaciół Fundacji i dla tych, którzy chcą ją wesprzeć.

Dlatego serdecznie już dzisiaj zapraszamy na spotkanie 28 listopada (wtorek) do restauracji MJUD (ul. Warecka 8, wejście od ulicy Kubusia Puchatka) na godz. 19:00, podczas którego Małgorzata Ohme będzie mówić o wolności w miłości: „Od wolności do miłości – jak kochać i być wolnym. Czy to możliwe?”. Koszt udziału w spotkaniu to 60 zł od osoby, prosimy o przelewy bezpośrednio na konto Fundacji, które znajdziecie TUTAJ – cała kwota uzbierana ze wstępu zostanie przeznaczona na pomoc podopiecznym Fundacji.

Co wy na to, żeby spotkać się z nami, a przy okazji zrobić coś dobrego? Serdecznie zapraszamy! Będzie nam niezwykle miło się z wami zobaczyć.

23476966_10212618683000130_2051258889_n