Go to content

Nieprawdopodobna historia „dziewcząt-duchów”. Po wyjściu z pracy, dosłownie świeciły w ciemności

William van der Weyde [No restrictions], via Wikimedia Commons

Podczas I wojny światowej setki młodych kobiet (skuszonych dobrą pensją) zdecydowało się na pracę w fabrykach zegarów, gdzie do ich obowiązków należało malowanie tarcz świetlistą farbą radową. Niedługo potem, kiedy kobiety te zaczęły doświadczać makabrycznych skutków ubocznych, rozpoczęły szaleńczą walkę z czasem o sprawiedliwość. Walkę,  która na zawsze zmieniła prawo pracy i postrzeganie pracowników przez pracodawcę.

Na początku ubiegłego wieku nie było jeszcze wiadomo, że rad jest szkodliwy dla zdrowia, świadomość społeczna zagrożeń płynących z używania tego pierwiastka do użytku „osobistego” była praktycznie żadna. Wiele kobiet malowało farbą radową zęby, żeby mieć bielszy uśmiech. W końcu pojawiły się tragiczne, nieprzewidziane efekty.

Rad okryto w 1898 roku. Zajęło nam jeszcze chwilę, żeby zrozumieć, że ten święcący jasno pierwiastek ma swoją ciemną stronę. Kiedy dostaje się do organizmu, niszczy  ludzkie komórki. Na początku XX wieku, uważano jednak, że rad w małych ilościach jest dobry dla zdrowia. Pito więc wodę z radem, dodawano go do past do zębów oraz innych kosmetyków. Świadomość przyszła później.

Kobiet w fabryce zegarów w Nowym Yorku nikt nie ostrzegł, nie podjęto żadnych środków ostrożności. Podczas pracy kazano im formować końcówkę pędzelka w ustach, żeby nadać mu bardziej ostry kształt. Mówiono im, że to całkowicie bezpieczne, choć szefowie fabryki wiedzieli już, że jest inaczej. Jedyne badania nad bezpieczeństwem używania radu były prowadzone w tym samym budynku.
Embed from Getty Images

Mężczyźni, którzy pracowali z większymi dawkami radu byli wyposażeni w kombinezony ochronne. Ale malowanie wskazówek  i cyfr na tarczach było domeną kobiet. I to dobrze płatną. Pracownice fabryki nazywano duchami, ponieważ po wyjściu z pracy dosłownie świeciły w ciemności. I na początku wydawało się to zabawne. Ale pierwszą pracownicą, która realnie odczuła realne problemy z powodu radu była Mollie Maggia. Najpierw dokuczał jej silny ból zęba. Ząb usunięto, a wtedy zaczęły się kłopoty z kolejnym. W miejscach ubytku pojawiały się wrzody. W krótkim czasie Mollie straciła wszystkie zęby oraz kość szczękowa, która złamała się pod dotykiem dentysty. Mollie umierała powoli. Odeszła po 4 miesiącach od usunięcia pierwszego zęba. Lekarze utrzymywali jednak, że powodem był syfilis. „Błąd” sprostowano dopiero w 1927, kiedy otwarto trumnę ze zwłokami Mollie, a jej ciało świeciło się jakby pomalowano je radem.

Ale Molly nie była jedyną ofiarą promieniowania. Inne kobiety również odczuwały podobne dolegliwości. Pod wpływem presji społecznej szefowie fabryki zdecydowali o  przekazanie badań nad szkodliwością radu niezależnemu ekspertowi. Ten potwierdził zależność między uszczerbkiem na zdrowiu i życiu a związek między promieniowanie pochodzącym z radu a pogarszającym się stanem zdrowia pracowników. Fabryka nie przyjęła jednak jego raportu. Poproszono o kolejną analizę, której pozytywne dla pracodawców wyniki opłacono z góry.

W 1927 roku pracownice fabryki poszły do sądu. Choć bliskie śmierci, domagały się sprawiedliwości i zadośćuczynienia. W tym samym czasie kobiety w fabrykach w całym kraju nadal pracowały z radem. Pod wpływem wieści napływających z Nowego Jorku postanowiły zmienić swoją sytuację. Przemówiły. Gazety zaczęły opisywać ich historie na pierwszych stronach. Niektórym udało się uzyskać odszkodowanie, innym nie. Ale po raz pierwszy w historii, pracodawca wziął odpowiedzialność za zdrowie i życie swoich pracowników. Przyczyniło się to do wprowadzenia zasad, które uratowały życie innym. Odwaga „dziewcząt – duchów” uratowała tysiące istnień.

https://www.facebook.com/thestorybehind.tsp/videos/423499098407689/