Go to content

„Moja dupa, moja sprawa, skoro ja mogę nadal spać spokojnie i zwyczajnie patrzeć na siebie w lustrze, to w czym problem?”

Fot. iStock / gremlin

– Miłość? I co mi z niej, do gara mi nie włoży, ani nie kupi nowej torebki. Dzięki temu, że przestałam się z nią cackać, wakacje spędzam za granicą i stać mnie praktycznie na wszystko. Wystarczy tylko pojechać do odległego o 80 km miasteczka i przez kilka godzin być kimś innym. Koleżanka mi podpowiedziała, wiedziała, że do mnie może z tym przyjść, bo nigdy specjalnie nie ukrywałam, że lubię pieniądze. Szczególnie te łatwe. Bo co jest trudnego w tym, że rozkładasz nogi przed starszym kolesiem, który mógłby być nawet moim dziadkiem. Pijesz drinka, zamykasz oczy i odwalasz swoje. Nawet kiedy jest nieprzyjemnie, bo mam obleśnych klientów. Ważne, że mają wypchany po brzegi portfel i chętnie dzielą się ze mną jego zawartością. Mi nie jest z tym źle, nikt poza tą kumpelą, która mnie w to wciągnęła, nie wie. Mój chłopak też nie. Po co z nim jestem? Bo on mnie kocha, a mi jego obecność kompletnie nie przeszkadza. Serio, są ludzie którzy uczuć nie stawiają na pierwszym miejscu. Może dlatego, że sami ich za wiele nie posiadają.

Magda jest dla mnie fenomenalnym zjawiskiem. Bo kiedy jej słucham, patrzę na jej pewne gesty, dostrzegam, że ta dziewczyna niczego nie naciąga. I choć jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe, widzę, że jest jej dobrze z samą sobą. Mimo tego, że zdarzenia, o których mi opowiada, nie należą do najprzyjemniejszych. Niektóre są wręcz obrzydliwe. Bo jak myśleć inaczej, kiedy piękna, nieco ponad 20-letnia dziewczyna, bez śladu skrępowania i żalu opowiada o tym, że ma klientów, którzy każą jej być wyuzdaną dziwką rodem z najostrzejszych filmów pornograficznych.

– Moi rodzice to tacy zwyczajni ludzie, tacy prości. Wszystko szablonowo i jak Bozia nakazała. Najpierw ślub, potem łóżko. I to najlepiej po ciemku, i nie częściej jak raz w miesiącu. Potem dzieci, praca i życie dla kogoś. Tak, przez kilkanaście lat na to patrzyłam, jak mojej matce nie chciało się nawet porządnie uczesać, a co dopiero kupić nową kieckę, czy gdzieś wyjść. I nie wynikało to z jej lenistwa, tylko z ciągłego zmęczenia, bo zawsze były ważniejsze sprawy. Zawsze najpierw ja i mój brat, potem ojciec i dom, praca i na końcu okazywało się, że dla siebie nie ma już czasu. I siły przede wszystkim. Wkurzało mnie to, że się narobi i gówno z tego ma, bo niby biedy nie klepaliśmy, ale szału też nie było. A ja zawsze chciałam się wyróżniać, być inna, lepsza. A to się wiąże z hajsem. Nigdy nie dałam sobie wmówić, że pieniądze nie dają szczęścia, że są ważniejsze sprawy. Albo, że do wszystkiego można dojść samemu. Mam się uczyć, zapieprzać na zmywaku na te studia, bo rodzice nie mają mi z czego dać i wszystko tylko po to, żeby potem zrywać truskawki czy plewić ogórki u jakiegoś bogatego rolnika w Holandii? No tak, a ilu twoich znajomych pracuje w swoim zawodzie i w tym kraju po ukończeniu szkoły? Zresztą, każdy ma swój sposób i wizje na życie. Ja się nikomu nie mieszam w to, co robi. Więc moją też sprawą jest, jak sobie zarabiam. Przynajmniej nie muszę sobie wiecznie wszystkiego odmawiać, liczyć każdy grosz i gnić w ciasnym pokoiku, na wynajęcie którego musiałabym zapieprzać pół miesiąca na kasie w markecie. Nie czuję się prostytutką, bo to ja wybrałam sobie swoich sponsorów, ja ustalam zasady gry, wszystko mam pod kontrolą.

Czy zdarza mi się czegoś odmówić? Szczerze to nie, przecież nawet jeśli obleśny to i tak tylko seks, ja robię swoje, on jest zadowolony. Ja zresztą też, kiedy już potem sama liczę zyski. Jeśli koleś proponuje coś ostrzejszego od razu zastrzegam sobie wyższą stawkę, dużo wyższą. Nie sprzedaję się za parę złotych, jak laski, które łapią tiry na głównej wylotówce. Tak, mam poczucie tego, że jestem od nich lepsza, bo robię to w pięknym, zresztą też opłacanym nie przeze mnie mieszkaniu. I  dyskretnie, bo panowie, którzy mnie bzykają, zazwyczaj mają żony. Ba! Nawet wnuki i nie bardzo im zależy na rozgłosie, a nawet utracie często wysokich stanowisk. A, że szukają wrażeń z młodszą, zadbaną i bardzo otwartą dziewczyną? A co mnie to obchodzi, że kogoś tam zdradzają czy krzywdzą. Sami do mnie dzwonią, ja nikogo nie namawiam i nie naciągam. Wyrobiłam sobie dobrą markę, mogę przebierać w propozycjach, odrzucać lub wymagać. Tak, jestem pewna siebie, bo znam swoją wartość. Skoro ja się potrafię poświęcić do tego stopnia, że muszę to czasem odchorować, to oni mają słono za to płacić. To czysty i uczciwy układ.

Kiedy Magda odpala papierosa, zastanawiam się, czy w ogóle zadawać to pytanie. Bo co właściwie oznacza fakt, że niektóre spotkania musi odchorować? Pozwala się krzywdzić? Ciężko mi uwierzyć, w lekkość z jaką opowiada mi o sobie i o tym, czym się zajmuje. I dlaczego właściwie od dwóch lat jest ze swoim oficjalnym chłopakiem, którego znają nawet jej rodzice? 

– Mam kilku zaufanych klientów, dużo starszych za to też bardzo majętnych. I szczodrych, choć nie ukrywam, że też wymagających. Bywają brutalni, bo akurat taką mają wizje, żeby traktować mnie jak rzecz. Mam jednego, który uwielbia kiedy udaję, wyrywam się i błagam, żeby przestał, bo podnieca go wizja gwałtu. Nie zrobiłby tego nikomu świadomie, ale ze mną może urzeczywistnić swoje zboczone wizje. Mam takich, którzy lubią mi przyłożyć albo wpychać we mnie przedmioty tzw. „zabawki” i rajcuje ich mój, nie ukrywam, ból. Nie będę zmyślała, że szczególnie to uwielbiam albo, że mi to nie przeszkadza. Ale wizja dobrych pieniędzy skutecznie zagłusza moje obawy. Wiem, jak to brzmi, ale nie jest to dla mnie problem, taka widocznie jestem.

A z Mariuszem, moim chłopakiem, jestem już dość długo, spotykamy się, sypiamy ze sobą, jesteśmy jak każdy, zwyczajny związek. Nie pyta mnie, skąd stać mnie na wszystko, pracuję zawodowo, czasem ściemniam wyjazdy służbowe, za które rzekomo płacą mi dużo więcej. Jego to nie bardzo interesuje, a dla mnie to idealna sytuacja. Po co go mam? Trochę dla przykrywki, żeby ciągle w domu nie wysłuchiwać, że już czas się z kimś związać, założyć rodzinę. On jest, matka to widzi i cierpliwie czeka na wnuki ( śmiech). A ja mam święty spokój i mogę robić swoje. Myślę, że on mnie kocha, gdyby mu nie zależało, to by ze mną nie był. Kasa go przy mnie raczej nie trzyma, bo on sam dobrze zarabia. Niestety dla mnie, to wciąż za mało. Nie mam poczucia tego, że go oszukuję, czy zdradzam. Bo czym jest zdrada? Dla mnie seks nigdy się w tym pojęciu nie mieścił, a emocjonalnie przecież do tych gości nie podchodzę. Ja jestem ich zabawką, dziewczynką do dobrej zabawy, a oni moim źródłem utrzymania. To przecież takie proste.

Zastanawiam się, jak zakończyć tę rozmowę. Czego życzyć takiej dziewczynie, jak Magda. Mimo tego, co dziś od niej usłyszałam, nie zauważyłam nawet krzty poczucia winy, pretensji czy wstydu. Nie ma w niej zażenowania, żadnej refleksji czy wyrzutów sumienia. To by oznaczało, że albo tacy ludzie jak ona faktycznie istnieją, albo coś lub ktoś do takiej sytuacji doprowadził. 

– Napisz wszystko tak, jak ci opowiadam. Inaczej, to nie będzie tekst o mnie, a ja, jak widzisz, nie widzę w swoim życiu niczego złego. Nikogo nie obwiniam za tę sytuację, bo sama do niej dążyłam, sama jej chciałam. Anonimowa zostaję tylko dlatego, że mieszkam w małym miasteczku i pewnie gdyby to wypłynęło, spalono by na stosie moich rodziców. Bo ja mam to głęboko gdzieś.  Spakowałabym się i po prostu wyniosła, stać mnie przecież. Ale ani rodzice, ani w ogóle nikt z moich bliskich, którzy tu mieszkają, nie zrobili mi niczego złego, żebym miała im robić teraz piekło z życia. Bo wiem, że tak by właśnie było, ludzie przecież nie daliby im żyć. Choć zawsze mnie to bawi, bo pewnie połowa z nich, gdyby była w położeniu finansowym moich klientów, też by tak chciała. A druga połówka, chętnie wyrwałaby się z pieluch, szarości czterech ścian i ciągłego podliczania, czy starczy do końca miesiąca. I jestem pewna tego, co mówię. Bo mimo swojego młodego życia, niejedno już widziałam i nic nie jest w stanie mnie zadziwić czy zaskoczyć. No, może obłuda, którą wolimy się karmić niż po prostu, robić to, na co mamy ochotę. No bo powiedz, moja dupa moja sprawa, skoro ja mogę nadal spać spokojnie i zwyczajnie patrzeć na siebie w lustrze, to w czym problem? A co będzie kiedyś? Po co się teraz tym martwić, planować czy snuć domysły. W razie czego będzie mnie stać na dobrego psychiatrę. Ale jakoś nie sądzę, żeby kiedykolwiek był mi potrzebny. Jestem świadoma swoich wyborów. A jak poczuję, że już nie chcę, że gna mnie do innego życia, to po prostu z tym skończę. Tak, wierzę, że skoro mogę żyć tak jak teraz, to będę też potrafiła być kimś innym. Skoro można być luksusową prostytutką, to można też być „normalnym” człowiekiem. Cokolwiek to znaczy.