Go to content

„Krystyna mężczyzn sobie brała i porzucała, gdy przestawali ją fascynować albo po prostu być potrzebni”

Miała dwóch mężów i stu kochanków - tak mogłaby się zaczynać historia Krystyny Skarbek - kobiety szpiega, która zapisała się na kartach historii działając w czasie wojny na rzeczy wywiadu brytyjskiego i francuskiego.
Fot. iStock/ysbrandcosijn

Miała dwóch mężów i stu kochanków – tak mogłaby się zaczynać historia Krystyny Skarbek – kobiety szpiega, która zapisała się na kartach historii działając w czasie wojny na rzeczy wywiadu brytyjskiego i francuskiego. Była James’em Bond’em w spódnicy, zresztą to właśnie Krystyna stała się pierwowzorem dla Vesper Lynd – dziewczyny Bonda w „Royal Casino”. Niezwykłą postać i pasjonującą historię życia tej kobiety możemy poznać dzięki książce „Miłośnica” Marii Nurowskiej.

Ewa Raczyńska: Dlaczego akurat historia Krystyny Skarbek stała się myślą przewodnią „Miłośnicy”, nie myślała Pani nigdy o innej bohaterce?

Maria Nurowska: Postać Krystyny Skarbek towarzyszyła mi od dzieciństwa, gdyż mój ojciec przyjaźnił się z jej ojcem i opowiadał mi o niej. Znałam ją tylko z fotografii, ale pod wpływem opowieści ojca, stawała się kimś realnym, kimś, kogo znam i rozumiem. Wtedy to była moja rówieśnica, którą podziwiałam i chciałam być taka jak ona. Po latach, gdy zbierałam materiały do książki, rozmawiałam z ludźmi, którzy ją znali, Krystyna „dorosła” i miałam duże problemy, żeby zrozumieć, dlaczego postępowała tak czy inaczej. Dlaczego krzywdziła siebie i innych. To wynikało trochę z jej życiorysu, była po matce Żydówką, po ojcu hrabianką. To taka mieszanka wybuchowa…

Dzisiaj, kiedy kobiety muszą walczyć o swoje prawa, postać Krystyny Skarbek, może nabrać innego charakteru? Pokazać niezłomność i odwagę w dążeniu do celu?

Na pewno mogłaby być przykładem niezłomności i odwagi w dążeniu do celu, ale nie miałoby to nic wspólnego z walką kobiet o swoje prawa. Krystyna była osobna i swoja własna. Prawdę mówiąc, nie miała w sobie czegoś takiego, jak wspólnota z własną płcią. Stroniła od towarzystwa kobiet , po prostu nudziły ją. Nie wiem, jak byłoby teraz, kiedy kobiety przestały być kobietkami stworzonymi do tego, aby zadowalać swoich mężów. Krystyna mężczyzn sobie brała i porzucała, gdy przestawali ją fascynować albo po prostu być potrzebni.

Czym dla Pani dzisiaj jest kobiecość, a czym feminizm? Czy może Pani postawić znak równości pomiędzy tymi dwoma słowami?

Wie pani, ja nie lubię wszelkiej przesady. Rozumiem i popieram walkę o prawa, które kobietom się należą, jak zrównanie zarobków, czy prawo do aborcji, ale obrażanie się, kiedy mężczyzna przepuszcza nas w drzwiach, jest po prostu śmieszne.

Albo ta burmistrzyni czy mecenaska… to zgrzyta. I to zaznaczanie Polki i Polacy. Wiadomo, że słowo „Polacy” obejmuje nas wszystkich. Czy we Francji ktoś mówi: Francuzki i Francuzi? Albo Niemki i Niemcy? Ale u nas musi być inaczej, nie ma Obywateli, są Obywatelki i Obywatele! Amen.

Co Pani sądzi o dzisiejszych kobietach? Z perspektywy czasu i Pani doświadczenia – zmieniłyśmy się? Zrozumiałyśmy, jak ważna dla każdej z nas powinna być niezależność?

Jestem rozczarowana, sądziłam, że w obecnej sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj, to kobiety są na tyle silne, że przepędzą obecnie rządzących, którzy wprowadzili w Polsce średniowiecze. I co? Odstawiły parasolki do kąta…

Krystyna Skarbek to kobieta, który robi to, co chce. Mogłaby być inspiracją dla współczesnych kobiet?

Chyba by się nie rozumiały, ona nigdy by nie stanęła na ściance i nie konkurowała z innymi w kwestii elegancji. Gardziła tym, miała swój świat i tylko nieliczni mieli do niego wstęp, ale dlatego była taka fascynująca.

Ale też kochała, a przynajmniej miała słabość do mężczyzn. Czytając książkę myślałam o tym, że o mężczyznach, którzy mają wiele kochanek mówi się z podziwem, o kobietach wręcz przeciwnie.

To raczej mężczyźni mieli do niej słabość. Krystyna miała w sobie, jakąś niszczycielską siłę, która okazywała się dla jej partnerów atrakcyjna. Lgnęli do niej, a ona ich po jakimś czasie odrzucała, bez słowa wyjaśnienia. Dotyczyło także tych, których kochała, że wspomnę Andrzeja Kowerskiego. Tylko w jednej miłości była czuła i wierna, myślę tu o zwierzętach.

Pani jednak skupiła się na miłości, kochankach chcąc przełamać trochę ten stereotyp? Mówiło się o Skarbek, że miała dwóch mężów i stu kochanków…

Powiedzmy wielu. Nie to było jednak treścią jej życia. W czasie wojny oddała wielkie zasługi wywiadowi angielskiemu, za co otrzymała najwyższe odznaczenia wojskowe. To samo we Francji, dzięki swojej tam działalności uratowała życie wielu ludziom. I Francuzi do dziś to pamiętają. A ilu miała kochanków, to sprawa naprawdę drugorzędna.

Gdyby Krystyna Skarbek żyła w dzisiejszych czasach, kim by była, co by robiła, w jaki obszar naszego życia byłaby zaangażowana?

Na pewno wydałaby wojnę PiS-owi, bo bardzo kochała Polskę i nie zniosłaby ich okupacji. Dla mnie też są okupantami, bo tylko okupant w ciągu dwóch lat potrafiłby tak spustoszyć umysły ludzi i odizolować własny kraj od już nawet nie od Europy, a reszty świata.

A dzisiaj – czy przychodzi Pani na myśl obecnie żyjąca kobieta, która mogłaby stać się bohaterką Pani książki? 

Właśnie piszę książkę o innej wspanialej Polsce, ale jest za wcześnie, by o tym mówić.

 

Miała dwóch mężów i stu kochanków - tak mogłaby się zaczynać historia Krystyny Skarbek - kobiety szpiega, która zapisała się na kartach historii działając w czasie wojny na rzeczy wywiadu brytyjskiego i francuskiego.