Go to content

„Kochany, znów mi się śniłeś…”. Pułapki niespełnionych miłości. Dlaczego tak często nie zapominamy?

Fot. iStock / desifoto

Dobra, dobra. Znów mi się śniłeś. Ale jestem dorosła i dalej się w to nie bawię. Zresztą już byłam w podobnej sytuacji. Tamto rozstanie było dziwne (no ba, jak każde o którym się pamięta). Właściwie nawet nie rozstanie, bo wszystko się skończyło, zanim zaczęło.

On powiedział coś nie tak, zirytowałam się. Ech, no ponoszą mnie w życiu emocje, wyszłam, trzasnęłam drzwiami. Miesiącami o tym myślałam. Co by było gdyby. Czy dobrze zrobiłam? Może mógł zostać moim mężem, ojcem dzieci? Może wieloletnim narzeczonym? A może wielką namiętnością?

Koleżanki jednak mówiły: gdyby chciał, to by się odezwał. W sumie prawda. To przecież oczywiste, że ludzie jeśli chcą, dzwonią do siebie (hmm…). Spotkałam go po latach na ulicy. Miał już żonę i dziecko. Wbiło mnie w ziemię, serce zaczęło walić. O co, do diabła chodzi, nie miałam z nim nawet żadnej głębszej historii.

Zaprosił mnie na kawę. Gadało się miło, ale… normalnie. Powiedział tylko: „Tygodniami chciałem do ciebie zadzwonić, żałowałem, że wyszłaś, ale nie potrafiłem się przemóc. Moja była dziewczyna zawsze robiła takie sceny – nie chciałem znów takiego związku”.

Śmieszne, prawda? Niedokończona historia zupełnie przypadkiem. Przez własne lęki.

Kiedyś myślałam, że takie rzeczy to tylko w podstawówce i liceum. Wzdychanie, pamiętanie, nie robienie nic. Potem zrozumiałam, że nie w każdej relacji chodzi o to, żeby była spełniona.

Ludzi spotykamy po coś. Coś mogą nam dać, czegoś uczą, a potem znikają.

Przeczytałam dziś, że w latach 90 tych Amerykanie masowo, za grube pieniądze wynajmowali detektywów, żeby odnaleźć miłość sprzed lat. Potem pojawił się Facebook, Nasza Klasa i nie trzeba było  wynajmować ludzi, żeby kogoś znaleźć. Spotkałam kiedyś byłą miłość, a Ty?

To  było szokujące, bo przez lata wyobrażałam sobie, że ten mój eks jest wyjątkowy. Dobra pamięć jest wybiórcza. W oczach wyobraźni eks urasta do rangi ideału. Szczególnie, gdy nie zranił, gdy po prostu się minęliście, oboje unieśliście ambicją. Albo rozstaliście w młodzieńczy sposób. Wyobrażasz więc sobie ideał, a potem, po latach jesz z nim obiad w restauracji i myślisz. Boże, nie wierzę. I ja nie spałam przez niego przez rok?! Myślałam o nim dwa lata po rozstaniu, musiałam zatrzymać samochód na autostradzie, gdy dowiedziałam się, że przyjaciółka go spotkała?! Tak waliło serce, tak wróciły wspomnienia. Potem siedzisz z nim w knajpie i myślisz tylko, że człowiek lubi sobie robić problemy, lubi tęsknić i pamiętać. A jego umysł to cuda wyczynia. Tak, jasne pokomplikujmy sobie wszystko.

Jak doszło do spotkania z Eks? Kilka tygodni przed ślubem jechałam do krawcowej przymierzać ślubną sukienkę. Przechodziłam na pasach, on prawie we mnie wjechał. Prawie zeszłam na zawał. „O Boże, czy ja na pewno wychodzę za mąż za właściwego człowieka?” pomyślałam.

Po wielu latach (wyszłam jednak za mąż, urodziłam dziecko) on do mnie napisał (właśnie na Facebooku): „kawa? co słychać?”. Spotkaliśmy się. Mówił, że myślał o mnie latami (srutututu), że jestem piękna i żałuje. Latami wyobrażałam sobie tę sytuację. Dobre sobie, miesiącami obmyślałam to spotkanie. Wyobrażałam sobie, że będzie wyjątkowe. A potem zrozumiałam, że nie czuję nic. NIC. Choć on prawie, że klęczał wśród bujnej roślinności na swoim tarasie i mówił, że każdą dziewczynę porównuje do mnie (srutututu). Po prostu było miło. Miałam satysfakcję. Wstałam z fotela wersja Luks. Otrzepałam szarą sukienkę i szepnęłam: „No dobra, miły, muszę wracać do męża”. W windzie myślałam: O czym ja, do diabła, śniłam?! O tym ryżawym blondynku? Wow.

Zostają w nas tak byli mężczyźni, ale tez niezamknięte historie. Ważne jest to, że coś jest niezrealizowane, niedopowiedziane.  Niezrealizowane, więc możemy wyobrażać sobie wszystko. Możemy w kimś, kogo nie ma zobaczyć to, czego szukamy. Miłość, tęsknotę, namiętność. Możemy snuć wyobrażenia o tym, że przy tej osobie bylibyśmy lepsi, szczęśliwsi.  Uff, nie musimy tego sprawdzać:)

Jakie są plusy niezrealizowanych i niedopowiedzianych historii?

– No cóż, będę brutalna. Masz za kim tęsknić i rozczulać się nad sobą.

– Ktoś nagle pojawia się w twoim życiu i wciąż rozumiesz, że potrafisz CZUĆ. Że generalnie gadasz głupoty o dojrzałości i stabilności, bo są ludzie i emocje, którym ulegasz. Piękna lekcja– zawsze możemy oszaleć.

– Rozumiesz, że nie wszystko co ważne musi trwać wieczność. Są ludzie i historie na chwile. Czy gorsze? Nie. Ale czasem spotykasz się na seks z mężczyzną, z którym nigdy nie zbudowałabyś trwałej relacji, albo gadasz z kimś na plaży, kto zmienia twoje spojrzenie na mężczyzn, twój związek, życie. Ale nic po za tym. Albo aż tyle. Bo ta osoba wiele ci uświadamia. Czego pragniesz, a czego w ogóle nie chcesz.

– Wracasz do czasów młodości

ALE

– jeśli jesteś mądra (chyba) zaczynasz zastanawiać się: czy to, że ktoś doprowadza cię do dygotu to znak, że naprawdę czujesz, czy może powinnaś pozałatwiać jakieś swoje sprawy? Zastanowić się za czym gonisz?I dlaczego budujesz życie na iluzji?

– czy to, że jesteś gotowa przespać się z kimś po kilku godzinach rozmowy mówi coś o tym facecie i miłości, która ma się wydarzyć, czy może o tobie i twoim aktualnym związku? Albo w ogóle o tobie?

– dojrzałość polega na odróżnianiu rzeczywistości od wyobrażeń (dobra, chociaż próbowaniu oddzielania)

– są ludzie na życie, na młodość, na dojrzałość, na pół godziny. I na jedną noc. Fajnie mieć swoje szufladki i nie próbować wepchnąć wszystkich do jednej pt. wieczność.

Mnie moje niespełnione miłości doprowadziły do „tu i teraz”. Zwyczajnego życia, zwyczajnego związku. Codzienności. Lepiej za kimś tęsknić niż zrozumieć dlaczego nie wychodzi coś w tym momencie. Lepiej być rozżalonym i myśleć, że właściwa relacja jest gdzie indziej, łatwiej kochać, gdy ktoś nie jest blisko.

W zwyczajnej relacji widzisz przede wszystkim siebie. To jaka naprawdę jesteś. Swoje braki, niedociągnięcia, dziecięce oczekiwania. Nie wszyscy są na to gotowi. Dlatego często uciekamy w przeszłość.

A jej już nie ma.

Są nowi ludzie, którym powinniśmy dać szansę:)