Go to content

Kobieta pewna siebie, to taka niezła sztuka

Fot. Unsplash / Brooke Cagle / CC0 Public Domain

Kobieta pewna siebie to taka niezła sztuka. I przyciąga jak magnes. Wszystko, a najbardziej wzrok. Wodzą za nią spojrzeniem mężczyźni, śledzą ją okiem kobiety, bo ma w sobie coś czego dotknąć nie można i nawet pojąć za bardzo też nie, za to bardzo, ale to bardzo, chce się to również mieć.

Jest lekka, zwiewna, porusza się jak bogini, na twarzy łagodny uśmiech, wzrok mocny, ani przez moment niepłochliwy, do tego ten chód gazeli! Taki naturalny, niewyćwiczony, że chciałoby się zakrzyknąć: Safari! A gdy włosy odgarnia to aż sobie przysiąść można. Jej życie to pasmo sukcesów. Facet wyśniony, praca wymarzona, majątek, wakacje, cudowni przyjaciele. A wszytsko takie jakie sobie zaplanowała. Zażyczyła. No to i dostała. Podług zasady: mówisz i masz. No cudo po prostu, taka babka, która wie czego chce.

Abstrahując jednak od samej bogini, czym jest owa pewność siebie, którą tak olśniewająco emanuje? Gdzie ją kupić i za ile? Zamówić online? Może da się w promocji? Bo przecież najłatwiej by było… podać numery karty kredytowej i czekać aż kurier dostarczy w pudełku. Niestety. Nie tędy droga. Zamiast prostej i łatwej opcji pozostaje tylko mozolna praca.

Więc czymże jest pewność siebie? Tak z definicji? Wpisałam w google i dostałam rezultat: jednoznacznej definicji brak. Synonimów za to mnóstwo, podobnie jak i wyjaśniających koncept teorii. Tymczasem, czyż nie jest tak, że człowiek tak naprawdę rodzi się całkiem swego pewien?

No spójrzmy dla przykładu na pierwszego z brzegu noworodka. Zadręczy, zamęczy jak nie dostanie jeść. Zapłacze się na śmierć jak mama nie przytuli. Konkretnie domaga się swego, bo w wieku niemowlęcym człowiek akurat świetnie wie czego tak naprawdę chce. Sprawy komplikują się później. Człowiek dorasta. Otwierają przed nim świat. Najpierw mama i tata tłumaczą co wolno, a co nie. Potem społeczeństwo dorzuca jeszcze więcej zakazów, nakazów, reguł i wskazówek. Nagle człowiek zaczyna być niepewny. No bo zaraz, zaraz… do tej pory wszystko dobrze szło, więc co się stało? – myśli. I to ciągłe ocenianie z każdej strony!

W tym człowieku jesteś może trochę dobry ale w tamtym nie najlepszy co by nie rzec beznadziejny – słyszy człowiek gdzie nie pójdzie. Popraw się, zmień się, ucz się lepiej, zadowalaj skuteczniej, nie rób tego tak bo to źle, rób inaczej bo tak lepiej. Czasu wiele nie minęło od tych niemowlęcych chwil, a już człowiek się zgubił w koszmarnym jakimś lesie do którego nie pamięta nawet jak i kiedy wszedł. Ale wszedł. I teraz musi brnąć. Na oślep, przez krzaki, zarośla, leśną gęstwinę. Brzmi jak życie znajome? Pewnie dla wielu tak.

Na nieszczęście dla ludzkości, proces gubienia siebie zaczyna się wcześnie. Proces, w którym człowiek całkowicie traci kontakt z tym co w nim najważniejsze, z tą kwintesencją, która stanowi o nim jako o indywidualnym, pięknym i jedynym w swoim rodzaju człowieku. Wielu z nas przeżywa całe życie, bez tego życiodajnego kontaktu. Niepewni, przestraszeni, poddawani wiecznej krytyce żyjemy, ale nie do końca wiemy: po co. Więc na wszelki wypadek, pozostajemy zawsze w ostatnim rzędzie. W tle. Niewyróżnieni. Wzrok raczej spuszczony, głos zbliżony do szeptu, chód całkiem niepewny. Nie mówimy „nie” bo nie wiemy jak.  I mówimy „tak” żeby miłym i ułożonym się wydać.

Problem z takim życiem polega głównie na tym, że nijak się ono ma do niczego. A już najmniej do nas samych, którzy owszem, jesteśmy, żyjemy, ale czyje to życie? Tego nijak wykombinować nie możemy. Kolejna sprawa, której rozgryźć też wcale nie potrafimy (i o zgrozo ta jest właśnie zasadnicza) to jakie życie chcielibyśmy wieść gdybyśmy mogli decyzje podejmować. Bo chociaż to zabrzmi całkiem nierzeczywiście, większość z nas żyje święcie przekonana, że na własne życie żadnego wpływu nie ma. Świadomie czy nieświadomie, ludzie poddają się obcym wpływom i trendom, a są i tacy, którzy całe swoje życie cudzym życiem żyją.

Postawmy teraz takiego człowieka przy naszej kobiecie pewnej siebie. Efekt jaki otrzymamy to klasyczny zestaw Beauty and the Beast (Piękna i Bestia). Beauty to postać ze świata, który jak połówka tej samej pomarańczy pasuje do niej jak ulał. Jej wszystkie myśli, jej wszystkie pragnienia, każde wypowiedziane słowo, znajdują idealne odbicie w zewnętrznym świecie. Harmonia jaka tam panuje jest obezwładniająca, a tworzy ją osobiście, własnymi metaforycznymi rękoma, nie kto inny ale właśnie ona: kobieta pewna siebie. Jest kreatorką, projektantką, przelewającą całą swoją duszę na projekt zwany życiem. W tym temacie, nie zna kompromisów, nie chodzi na ugody, nie uznaje idei popularnych, a w ich miejsce promuje własną oryginalność. Czasami całkiem dużym kosztem. Zawsze jednak zakończonym sukcesem.

Jej mądrość polega na tym, że słucha do wewnątrz, patrzy do wewnątrz, a potem jak kwiat, rozkwita swym pięknem dla zewnętrznego świata. Swojego świata, który przyjmuje ją ze łzami szczęścia na pięknej twarzy. Takie mają porozumienie. Kobieta i jej świat. Podpisali umowę na czas nieokreślony. Jej jedynym warunkiem jest wierność samej sobie. Wierność tej iskrze, która w każdym indywidualnym bycie czeka tylko na ten jeden moment. Moment, w którym będzie mogła zacząć płonąć całym swoim światłem. A kiedy ten moment się dzieje, wtedy właśnie oczu oderwać nie możemy od tej płynącej jak piękny żagiel kobiety cudownie zsynchronizowanej.

Bestia tymczasem nie płonie żadnym płomieniem. Bo bestia żyje w cieniu, w szarościach zakamarków, w ciemnych uliczkach po których bezdomne psy się tylko włóczą. Bestia nie ma pomysłu na życie, nie ma pomysłu na istnienie. Jej dusza ma postać skarłowaciałą, spętaną przez wpływy zewnętrzne, obce i raniące. Bestia żyje w cudzym świecie, w którym odmawia sobie wszystkiego co mogłoby ją wyróżnić, uszlachetnić, uczynić choć odrobinę innym i unikalnym. Bestia żyje w strachu. W strachu irracjonalnym lecz wszechmocnym zarazem. Strachu, który paraliżuje ją przed postawieniem granic, zdefiniowaniem swojej unikalności, zdefiniowaniem siebie. Strachu, który nie pozwala jej na wzięcie odpowiedzialności za własne życie i za własny świat. Bestia żyje w wiecznej niepewności, a świat jej jest płaski i niewidzialny. Coby jednak nie czyniła, jakby się nie próbowała ochronić, tak nie potrafi oprzeć się urokowi kobiety pewnej siebie. Bo nawet bestia ma w sobie ten instynkt, który choćby i w opłakanym stanie, to jednak jest. Instynkt, który jej podpowiada: ty też to w sobie masz. Zrób wysiłek i wydobądź siebie na powierzchnię. I pozwól się sobie zadziać. Zaistniej. Ty jako Ty. Jako ktoś kto wie kim jest. Jako ktoś kto wie czego chce. Zaistniej jako kobieta pewna siebie. A potem to już tylko…. Safari.