Go to content

Kobieta – „drugi sort Polaków”. Polki kontra dobra zmiana

Polki kontra dobra zmiana
Fot. iStock / Chepko

Dobrze nie było. Z pewnością nie można powiedzieć, że w poprzednich latach Polska była krajem, w którym przestrzegano praw kobiet, szanowano ich zdanie i potrzeby. Przeciwnie, o wiele musiałyśmy walczyć jak lwice, codziennie kopać się ze stereotypami i pazurami wydzierać szacunek i nasze prawa.

Ale teraz jest naprawdę źle. Ktoś dał rodzinom 500 zł na dziecko i bezczelnie mówi kobietom, że morda w kubeł. Nic wam się nie należy. Ani prawa, ani szacunek ani elementarna przyzwoitość. Mamy siedzieć w domu, rodzić dzieci i słowem nie pisnąć, że nam się nie podoba.

Codziennie docierają do nas informacje o tym, na co w tym roku zabrakło pieniędzy, z czego zrezygnowano, bo komuś było za trudno i niewygodnie, bo potrzeby kobiet są nieważne.

Czego już nie ma?

Wsparcia dla ofiar przemocy

Na początku roku okazało się, że ministerstwo sprawiedliwości uznało, że przemoc wobec kobiet to sprawa marginalna. A to oznacza, że nie ma sensu w nią inwestować. Dlatego w tym roku nie przyznano już dotacji Centrum Praw Kobiet. Powód? „Bo zawężają pomoc tylko do kobiet”

Na marginesie – organizacja ta od 22 lat pomaga ofiarom pomocy domowej. Bez różnicowania ze względu na płeć.

Problem w tym, że ofiarami przemocy są najczęściej kobiety i dzieci. Gdybyśmy też biły mężów, argument taki nie miałby racji bytu.

Idę o zakład, że gdyby była to placówka oferująca panom odstresowanie po ciężkim dniu pracy, dotacja na nią byłaby podwójna.

Niebieskiej linii   

Na stronie Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie ukazała się informacja o tym, że zostaje zawieszona „Niebieska Linia”, czyli telefon zaufania i poradnia dla osób, które stały się ofiarami przestępstwa. Rocznie pod numer dzwoniło przecietnie 6 tys. osób. Byli to głównie mieszkańcy małych miejscowości, którzy w swoim miejscu zamieszkania nie mają dostępu do takich specjalistów oraz osoby np. ofiary gwałtów, które wstydzą się opowiedzieć o swoich przeżyciach.

Powód zawieszenia „Niebieskiej linii”? Oczywiście brak dotacji.

Ludzkiego porodu

Zdecydowano, że standardy opieki okołoporodowej czyli np. możliwość wyboru pozycji przy porodzie, picia, znieczulenia itp. będą obowiązywać tylko do końca 2018 r. W myśl przyjętej w połowie ubiegłego roku ustawy o działalności leczniczej nie będą one więcej określane w drodze rozporządzenia a jedynie wytycznych towarzystw naukowych. W praktyce będzie to oznaczało, że personel szpitala zastosuje się do nich tylko jeśli będzie chciał. Jeśli nie – nie mamy nic do powiedzenia,

Nieoficjalnie mówi się o tym, że zmiana przepisów to efekt skarg pacjentek na lekarzy za złe traktowanie podczas porodu. Teraz podstaw prawnych do wnoszenia skarg już nie będzie.

Na marginesie – zniknie także obowiązek ludzkiego traktowania kobiet roniących ciążę i rodzących martwe dziecko.

Koniec z pigułkami bez recepty?

Całe szczęście, że zakaz sprzedaży elleOne bez recepty wprowadzany jest „przy okazji” nowelizacji przepisów o tzw. ratunkowym dostępie do leków, bo inaczej już by one zostały wprowadzone. Komitet Stały Rady Ministrów przyjął nowelizację ustawy na początku grudnia. Teraz przyjąć je musi także rząd oraz sejm. Z tym raczej nie będzie większego problemu, więc prawdopodobnie około połowy roku, będzie już po ptakach.

Prawa do ciała

Choć październikowe protesty kobiet zatrzymały procedowanie przepisów dotyczących całkowitego zakazu aborcji przygotowanych przez aktywistów z Ordo Iuris, nic nie jest jeszcze przesądzone. Do Sejmu trafiła bowiem petycja w tej sprawie. Tym posiedzeniu posłowie zdecydują, czy będą nad nią pracować.

Jeśli tak, znów pod znakiem zapytania stanie prawo kobiet do usunięcia ciąży powstałej w wyniku gwałtu lub takiej, gdy wiadomo, że płód jest mocno uszkodzony i nie będzie w stanie samodzielnie żyć poza organizmem matki.

Trudniej z adopcją

Choć rząd namawia do rodzenia dzieci z niepełnosprawnościami, wciąż nie wiadomo, co potem będzie się z nimi działo. Niby została przyjęta pod koniec roku uchwała „Za życiem” ale to, co zostało w niej zaproponowane, nie ułatwi w znaczącym stopniu życia rodziców niepełnosprawnych dzieci. Na osłodę zostanie 4 tys. trumienkowego dla tych kobiet, które te chore dzieci urodzą. Ale tego nie warto komentować.

Dla niepełnosprawnych dzieci i tych ze znacznymi dysfunkcjami często jedyną szansą była adopcja zagraniczna. Choć nie jest to rozwiązanie idealne i musi być mocno nadzorowane, by nie dochodziło np. do handlu dziećmi, to na pewnie nie jest dobrym rozwiązaniem zamykanie jednego z trzech ośrodków w Polsce zajmującego się adopcjami międzynarodowymi. Po 27 latach Krajowy Ośrodek Adopcyjny TPD przestanie istnieć.

Szkoły kontra rodzice

Niby minister edukacji Anna Zalewska coś wspominała o konieczności przywrócenia rodzicom w szkole podmiotowości, ale wydaje się, że jednak będzie na odwrót. Likwidacja gimnazjów to dla rodziców dzieci zdolnych konieczność zorganizowania im edukacji na własną rękę i za własne środki.

Zwykle jest tak, że do szkoły podstawowej wysyła się dziecko najbliżej domu. Dopiero potem widać, w jakim kierunku dziecko powinno się rozwijać i dlatego gimnazjum wybiera się już rozsądniej. Gdy tej możliwości nie będzie, rodzice będą musieli przenieść je do szkół prywatnych lub płacić za nie już od pierwszej klasy. Albo ewentualnie zapisać dziecko na szereg korepetycji i zajęć dodatkowych.

Życia rodzicom nie ułatwiło także zatrzymanie sześciolatków w przedszkolach. W rezultacie w wielu placówkach zabrakło miejsca dla młodszych dzieci, a mamy kolejny rok chcąc czy nie, musiały zostać w domu lub wynająć opiekunkę.