Go to content

Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz, pokazałam go z daleka przyjaciółce a potem siedziałyśmy wzdychając

Fot. Pixabay/stux / CCO

Moja pierwsza i jedyna miłość

Miałam 16 lat, on dwa więcej. Mieszkałam w internacie a on miał tam znajomych. Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz, pokazałam go z daleka przyjaciółce a potem siedziałyśmy wzdychając i marząc o takim facecie. Pamiętam jak dziś jak prawie wykrzyczałam ” Czy ty sobie wyobrażasz jak musi wyglądać jego dziewczyna?! Przecież on może mieć każdą”…

Zrządzeniem losu pojawił się w moim pokoju, jak się potem okazało chciał ocenić nowe dziewczyny,  spałam na górnym łóżku, więc nie było mnie widać i w pewnym momencie się przebudziłam zastanawiając się kto tak gada, gada i gada. Posłuchałam trochę jego opowieści, a potem się podniosłam i pierwsze zdanie jakie do niego skierowałam brzmiało: „Kim ty w ogóle jesteś, może byś się chociaż przedstawił”.

Po latach się dowiedziałam, że spodobało mu się, że jestem pyskata. Po jakimś czasie zaczęliśmy być razem. Był to mój pierwszy związek, on natomiast chwile wcześniej został oszukany przez pewną dziewczynę (miała na imię Jagoda i on tego czasu moja rodzina ma zakaz używania tego słowa. Jeśli ktoś ma ochotę na ten owoc mówi borówka. Działa mi ona na nerwy bo jestem zazdrosna o to, że coś dla niego znaczyła). Było magicznie, ale bardzo szybko się skończyło. Dziś wiem, że się wystraszył poważnych zobowiązań ale sposób mógł wybrać lepszy  na zakończenie tej relacji ponieważ on pewnego dnia po prostu przestał się odzywać, pisać, w szkole udawał, że mnie nie zna. Nie umiałam o nim zapomnieć, czasami chciałam aby dopadła mnie amnestia tak wiele dla mnie znaczył.  On też nie do końca umiał o mnie zapomnieć bo co jakiś czas się kontaktowaliśmy w rezultacie czego byliśmy ze jeszcze 2 razy(zostawił mnie drugi raz , tym razem przez smsa. Kiedy zapytałam dlaczego uważa, że nic z tego nie będzie odpisał mi: „bo nie i ch**j”…bez komentarza. Natomiast kolejnym razem chciałam się na nim odegrać i robiłam wszystko, żeby go nakręcać a potem porzucić i tak też zrobiłam.

W pewne wakacje, kiedy nic między nami nie było ani nie zanosiło się że będzie zadzwonił do mnie i zapytał czy pojadę z nim nad jezioro na trzy dni. Jako szalona osiemnastolatka niewiele myśląc zgodziłam się, spakowałam się do torebki, rodzicom powiedziałam, że wychodzę i parę godzin później bawiłam się z nim i jego kolegami.

Kiedy zostaliśmy sami w pokoju powiedziałam mu: „Dobra, wiadomo, że ty masz na mnie ochotę, wiadomo, że ja na ciebie więc zróbmy to bez zbędnego komplikowania , po przyjacielsku” (muszę zaznaczyć , że wcześniej nie posunęliśmy się dalej niż do pocałunku i wcale nie chciałam uprawiać wtedy z nim seksu ale zgrywałam twardą, odważną i przebojową) jego mina mówiła, że jest przerażony tym, co słyszy, że nie poznaje osoby, która to mówi. Dużo tej nocy rozmawialiśmy, było całowanie i  przytulanie.

Mimo wszystko do niczego nie doszło (bo ja tak po prostu nie działam) i podczas  tego wszystkiego powiedział: „spróbujmy jeszcze raz”, ja powiedziałam, że absolutnie że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i że do trzech razy sztuka” a on na to :” Za czwartym jest nauka”….Od tego czasu minęło prawie 11 lat. Jesteśmy razem mimo wszystko (mierzyliśmy się z problemami, z którymi na szczęście nie każdy musiał się mierzyć) i mimo, że nie udaje nam się uniknąć kłótni za każdym razem  wiemy, że to nie jest nasza ostania kłótnia. Pominęłam oczywiście mnóstwo ważnych momentów i miliony tych mniej ważnych ale jak pewnie w każdym związku nie starczyło by na to czasu. Czas ucieka, młodość przemija a ja (i czuję ,że mogę mówić za niego) mam dalej motyle w brzuchu. Są już inne, bardziej świadome i realne ale tak samo szaleńczo trzepoczące skrzydłami. Świadomość, że jesteśmy sobie tak bliscy i że niezależnie od okoliczności możemy na siebie liczyć sprawia, że powietrze pachnie jak malinowa mamba. Czasem sama sobie zazdroszczę

Magdalena Mrozowicz


Akcja „Moja pierwsza miłość”

Pierwsza miłość jest wyjątkowa, to zauroczenie, motyle w brzuchu, ta szeptana na ucho przyjaciółki tajemnica. Niepewność, ciekawość i radość. Zakochując się po raz pierwszy mamy wrażenie, że unosimy się nad ziemią.

Luty to taki czas, kiedy na chwilę przystajemy w naszej miłości. Może dlatego, że nie obchodzimy Walentynek, a może właśnie dlatego, że je obchodzimy. Jedno jest pewne. W tym zimowy miesiącu o miłości myślimy bardziej niż zwykle. Dlatego  chciałybyśmy was zachęcić do wspomnienia waszej pierwszej miłości. Zakochania, zauroczenia. Odkurzenie w pamięci tych wyjątkowych chwil. To z pewnością są piękne historie.

Zapraszamy – włączcie się do naszej akcji „Pierwsza miłość”. Napiszcie do nas opisując swoją pierwszą miłość. My najciekawsze listy nagrodzimy i opublikujemy. Powspominajcie z nami <3

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski


 WEŹ UDZIAŁ W ZABAWIE TUTAJ (klik)